5

5.9K 284 86
                                    

Melissa pov's

Nie pamiętam jak znalazłam się w mieszkaniu, ale doskonale  pamiętam jak bardzo ośmieszyłam się z Est. Dzisiejszy kac moralny będzie bolał przez bardzo długi czas. Jakim cudem tak łatwo i szybko się upiłyśmy. Zdecydowanie to było coś nie tak z tym alkoholem.

Obok mnie leżała Est. Przypominała i śmierdziała  trupem. Co za wstyd. Jak można doprowadzić się do takiego stanu.

Gdy wzięłam telefon do ręki natychmiast wpadłam w panikę. Dochodziła dziewiąta rano. Wezwałam ubera i szybko zerwałam się z łóżka. Za oknem zobaczyłam nietypową pogodę jak na Los Angeles. Był marzec, a zamiast przyjemniej wiosennej pogody z nieba lał deszcz. Nawet wszechświat widział moją porażkę. Pobiegłam do łazienki, a moje odbicie w lustrze wyglądało jakbym wyszła z jakiegoś  horroru.  Pośpiesznie umyłam twarz i zęby, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wychodząc z łazienki ubrałam zwykle szare dresy i za dużą bluzę.

Dziękowałam sobie, że zostawiłam moją kotkę u rodziców. Nie miałabym teraz jak dać jej wystarczającej ilości czasu i wypełnić  podstawowe czynności. Na szczęście znalezienie kluczy okazało się mniejszym wyzwaniem niż myślałam. Ze stolika wzięłam szybko telefon i wybiegłam z mieszkania. Uber już czekał.

Nie całą godzinę później otwierałam drzwi gabinetu. Byłam wdzięczna, że dotarłam tu w miarę szybko. Pośpiesznie zapaliłam światła i ubrałam fartuch. Następnie poszłam zrobić sobie kawę na zaplecze, jednak wtedy usłyszałam otwierające się drzwi.

–Dzień dobry. -usłyszałam męski głos.

Gdy stanęłam za ladą zobaczyłam Jokera i jego właściciela. Wspomnienia z wczorajszego wieczora z winnicy wróciły z podwójną siłą. Zdziwiłam się również, że postanowił wrócić. Ja zapewne po takiej sytuacji nie miałabym odwagi popatrzeć komuś w oczy, teraz też jej nie miałam.

–Tak jak się umawialiśmy. -zaczął. –Przyszliśmy na kontrolę.

–Dobrze. Proszę przejść do sali obok.

Było mi wstyd za wczoraj. Powinnam nic nie mówić, a przynajmniej być trzeźwa. Odkryłam wczoraj swoją najgorszą cechę, mówienie wszystkiego co przyniesie ślina na język. Chociaż to, że go pobiłam było chyba o wiele gorsze. Gdy weszłam do sali Joker już czekał. Wyglądał całkiem uroczo w różowym pomieszczeniu. Bella chyba zaczyna mieć konkurencje.

–Wszystko dobrze się zrasta. -przerwałam ciszę. –Łapa do pełniej sprawności powinna wrócić za tydzień. Teraz założymy mu nowy bandaż. -wyciągnęłam z szuflady. –Przepraszam, że różowy, ale inne kolory się skończyły.

Właściciel psa uśmiechnął się lekko na moje przeprosiny za różowy bandaż elastyczny. Jednak uwagę skupiłam na wyglądzie mężczyzny. Był ubrany w czarne garniturowe spodnie i obcisłą bluzkę z długim rękawem w kolorze spodni, a włosy mokre od deszczu. Prezentował się naprawdę dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Mokra od deszczu koszulka uwydatniała jego mięśnie.

–Przemyślała pani moją propozycję? -wtrącił zmieniając całkowicie temat.

Nie sądziłam, że jego propozycja była poważna. Nie przemyślałam bo sądziłam, że to zwykły żart.  Gdy ją składał pomyślałam, że chce się pokazać jaki to on nie jest i co on nie może. Uważałam, że Dwayne Devil's chce po prostu się popisać. Jednak się myliłam.

–To pan nie żartował? -zapytałam.

–Nigdy nie żartuje w sprawie moich psów, pani doktor. -odpowiedział z pełną powagą.

Nie byłabym tego taka pewna po tym czego się dowiedziałam.

–Niestety muszę odmówić.

Nie chciałam pracować pod kimś, a szczególnie pod Dwaynem Devils'em. Lubię sama decydować o mojej pracy i sama dbać o rozwój moich umiejętności. Nie potrzebuję być zależna od kogoś. Szczególnie kogoś takiego.

The pain you gave meTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang