15

4.3K 255 41
                                    

Hejka!
Nie był rozdziału w piątek, bo nadzwyczajnej nie zdążyłam go napisać. Po długim myśleniu muszę ograniczyć rozdziały do jednego w tygodniu, ale na majówkę postaram się przygotować jakieś bonusy! Miłego czytania gwiazdki!⭐️

Melissa pov's

Najdziwniejsze uczucie jakie kiedykolwiek doświadczyłam, to brak chęci zostania samą. Nigdy nie czułam takiej wersji strachu, a przez moje dwsudziestopięcio letnie życie doświadczyłam go wiele. Najczęściej czułam, i dalej czuje lęk przed tym co będzie. Czy znów nie wróci to samo. Czy nikt znów mnie nie skrzywdzi. Ostatnią osobą od czasów liceum jakiej zaufałam jest Esther. Później nikogo nie dopuszczałam do mojego życia.

Odkąd pamietam nigdy nie wiedziałam czy wole wschody czy zachody słońca. Zachód oznacza zakończenie. Opisałabym to jako spokój, coś co jest nam już znane i możemy przy tym czuć się bezpiecznie. Zachody oglądamy ze spokojem. Wschody natomiast są dla mnie czymś nowy. Oznaczają dla mnie nieznane. Kiedyś uważałam, że im piękniejszy jest wschód tym ciekawszy będzie dzień.

Dzisiejszy wschód nad Los Angeles zapiera dech w piersi. Całe niebo jest różowe, a słońce dopiero zaczyna wychodzić. Ptaki zaczynaja się budzić do życia, a ich śpiew rozbrzmiewa się w ciszy. Taras w domu Devils'a jest moim ulubionym miejscem. Czuje się tutaj komfortowo i bezpiecznie. Joker jest ze mną i oczywiście ułożył się obok mojego leżaka.

–Przyjedziesz po mnie? -rozbrzmiał się głos Esther w słuchawce.

–Jest czwarta rano. -odpowiedziałam dalej leżąc na tarasie. –Gdzie ty jesteś?

–Wróciłam! -krzyknęła. –Główne lotnisko w Los Angeles, błagam przyjedź.

Wstałam z leżaka i weszłam do domu. Joker oczywiście idzie ze mną. Poszłam na górę i ubrałam jedną z bluz, i wróciłam na dół.

–Joker musisz zostać w domu. -kucnęłam obok psa. –Niedługo wrócę.

Reszta z nich już dawno spała. Owczarki na kanapie w salonie, Ghost pod drzwiami pokoju Dwayne, a Bliar i Diablo na moim łóżku.

Weszłam do garażu wypełnionego samochodami i wsiadłam do różowego Range Rovera.

***

Droga z Holmby Hills do LAX Airport zajęła mi lekko ponad godzinę. Bardzo lubię jeździć wczesnym rankiem, a nocą jeszcze bardziej. Z szczególnie z dobrą muzyką. No właśnie Dwayne zaopatrzył mnie, a bardziej samochód, w wszystkie płyty Rihanny.

–Feels so good being bad. There's no way I'm turning back. Now the pain is for pleasure! -śpiewałam razem z nią gdy wjechałam na miejsce parkingowe.

Esther odrazu znalazła się przy moim samochodzie.

–Skąd wiedziałaś, że to ja? -zapytałam wyskakując z samochodu.

–A kto mógłby przyjechać różowym samochodem z rejestracją gwiazdka? -zaśmiała się, a później obie wpadłyśmy sobie w ramiona.

Tęskniłam za nią. Jest mi naprawdę bliska. Nocy kiedy do mnie napisała pierwszy raz myślałam, że jest taka jak wszyscy w mojej szkole. Później rozmawiałyśmy i mimo dalszego uczucia strachu, miałam małą nadzieje, że chociaż mnie polubi. Po upływie czasu, Esther mnie oczarowała. Zauważyłam, że mogę jej zaufać czy dać moje serce. Opowiedziałam blondynce wszystko choć nigdy o to nie pytała. Wysłuchała mnie. To właśnie wtedy poczułam się przy niej najbardziej komfortowo. Po naszych dniach spędzanych na nauce matematyki chciałam z nią przebywać coraz więcej. Zakochałam się w jej osobowości, sposobie działania, czy tym, że zainspirowała mnie do robienia lepszy rzeczy. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie ma nikogo lepszego na świecie niż Esther Miles. I mogłabym próbować znaleźć kogoś innego, ale jestem najpewniejsza, że nie ma kogoś takiego jak ona. Nie ma nikogo kto mógłby dać mi tyle zabawnych wspomnień, szczęścia bądź komfortu co właśnie ona. Kocham i będę kochać Esther Miles już do końca życia.

The pain you gave meWhere stories live. Discover now