7

5.3K 254 42
                                    

Dwayne pov's

Jak można komuś ukraść psy? To tak jakby ktoś mi ukradł moją dusze. Całe moje życie. To one były ogromną cząstką mnie. Joker, Ghost, Diablo i Bliar są moimi dziećmi.

–Już zaraz będziemy w domu. -powiedziałem psom, wyciągając jedną rękę do tyłu.

Mimo, że miały nadajniki to naprawdę się martwiłem. I miałem gdzieś te walki i Neferę. Tutaj chodziło o moje psy i tylko one się liczą. Były, są i będą moim oczkiem w głowie. Są dla mnie najcenniejsze na świecie i nie ma opcji żeby ich nie było w moim życiu.

Byłbym bez nich skończony. Wszystko zawdzięczam im. Całą markę Devil's. Kasyna może i zawdzięczam rodzicom, ale moją pracowitością dalej się utrzymują.

Chwilę później parkowałem samochód w garażu. Po drodze stwierdziłem, że zdecydowanie trzeba zainwestować w lepszy system alarmowy i zmienić wszystkie zamki. Odporne na wsuwki.

–Niezłe są, co? -zaczepił mnie Valentino.

–Niezłe? Chyba bardziej sprytne i jeszcze głupiutkie. -powiedziałem. –Nie wyszła z nich jeszcze nastoletnia krew.

–Przynajmniej jest ciekawie.

Ciekawie? No jeśli dla niego ciekawością jest jak ktoś nam się włamuje i kradnie psy to gratuluje. Niech się boi swojej matki, bo jeśli znów Melissa ukradnie nam psy, a Nefera będzie je chciała to on pójdzie za nie do klatki. Koniec z tym. Już nigdy więcej ich nie narażę.

–Pamiętaj rano jesteśmy umówieni w hodowli. -zacząłem. –I myśle, że mozemy się rozglądnąć za nowym domem. Wiesz trzeba oddzielać prace od prywatności.

Czy to jakiś okres wieku średniego? Nowy dom, nowe psy jeszcze tylko brakuje żony z jakimś dzieckiem. Nie zdecydowanie żona to zły pomysł wole kupić nowy samochód.

Z garażu przeszedłem do wielkiego salonu połączonego z kuchnią. Dom mimo wszystko nie był jakiś duży. Po wejściu głównymi drzwiami na lewo były drzwi prowadzące do garażu, a obok schody prowadzące na górę. Po prawej stronie znajdował się stół, a zanim kuchnia z wyspą. Wchodząc głębiej, praktycznie obok kuchni, był zrobiony nie wielki dół, w którym stała ogromna kanapa. Rownolegle z salonem były drzwi do toalety, a zaraz obok schody na dół, które prowadziły do piwniczki na wina. Wokół salonu były duże okna oraz drzwi tarasowe, które prowadziły na basen.

Ja jednak odrazu z garażu poszedłem na górę. Na pietrze znajdował się korytarz, w którym stoją dwa fotele. Nawet nie wiem po co one tam stoją. Za nimi jest wyjście na balkon. W holu znajdowały się trzy pary drzwi, jedne do gabinetu, a pozostałe do sypiali. Jedna moja, druga Valentino. Wszystkie z pokoi miały własną łazienkę i garderobę.

Nie wiedząc kiedy zamknąłem się w sypialni z psami. W  końcu nie wiadomo co jeszcze tej nocy odbije gówniarze z czerwoną czupryną.

***

Wszystkie szczeniaki patrzyły na mnie maślanymi oczami. Najchętniej zabrałbym je wszystkie. Były inne niż moje, miały futro i ogon.

–Dobrze w takim razie weźmiemy całą szóstkę.

Sześć szczeniaków w domu. To nie może skończyć się dobrze. Jednak w końcu rodzeństwa nie powinno się rozdzielać. Wtedy trudniej będzie im się zaakceptować. Gdy wyobrażałem sobie jak ciekawie będzie z dziesiątka psów w domu, dostałem SMS'a.

Nowa wiadomość od: Valentino
Sześć? Nie popierdoliło się w główce?

Chyba przeraziła go wizja sześciu szczeniaków. Trudno, chciał ciekawie to będzie miał.

The pain you gave meWhere stories live. Discover now