11

4.4K 230 25
                                    

Melissa pov's

Kolejne pięć dni minęły tak samo. Wstawałam rano, jadłam śniadanie, ogarniałam się i jechałam do pracy. Oczywiście jeszcze zajeżdżałam po kawę.

Niedziele spędziłam w domu rodzinnym, chociaż zdecydowanie bardziej marzyłam o zostaniu w domu. Jednak nie mogłam opuścić drugiej niedzieli z rzędu. Stęskniłam się za nimi. Choć większość rozmów była o ciąży Madison, nie żałuje, że pojechałam. Potrzebowałam takiego oderwania. Przekraczając próg domu, zapominałam o wszystkim. Było to dla mnie jak oderwanie się od rzeczywistości.

Dzisiejszy dzień zapowiada się na bardzo upalny. Ubrałam krótkie, przylegające, różowe spodenki oraz w tym samym kolorze sportowy stanik. Co prawda ubierałam się tak zawsze na pilates, jednak patrząc na dzisiejszą pogodę, ten wybór wydaje się najlepszy. Włosy związałam w niskiego kucyka i ubrałam białe Air Force.

Wsiadłam do mojego różowego porsche, a z głośników urwał się głos Taylor Swift.

Knew I was a robber first time that he saw me. Stealing hearts and running off and never saying sorry. But if I'm a thief, then he can join the heist! -śpiewałam.

Nagle muzykę w samochodzie przerwał dzwoniący telefon. Była to Esther.

–Czemu nie śpisz? -zapytałam.

–Musisz mi pomóc. -jej głos był całkowicie poważny.

-Potrzebuje modelki na odcinek. -dodała po chwili.

–Mogę dopiero... -zaczęłam, ale ona mi przerwała.

–Potrzebuje cię na już!

–Zobaczę co da się zrobić. Napisze jak będę wiedziała. -rozłączyłam się.

Blondynka dobrze wie, że nienawidzę występować na jej filmach. Szczególnie gdy to cała uwaga ma skupić się na mnie. O wiele bardziej wole pomagać jej za kamerą.

Za nim zablokowałam telefon napisałam do niej jeszcze SMS.

Nowa wiadomość do: Est
Wisisz mi dużą mrożoną kawę, bo przez ciebie przegapiłam zjazd!

***

–Dzień dobry?! -krzyknęłam pytająco wchodząc do domu.

Przez większość dni nie zastawałam Dwayne o poranku, widziałam go dopiero wieczorem gdy wracał. Wielokrotnie proponował mi, żeby spała w pokoju na gorze, ponieważ wraca zazwyczaj późno, przez co ja jestem u siebie jeszcze poźniej. Nie żebym mu nie ufała, ale wole zasypiać w moim łóżku.

–Jestem w kuchni!

Gdy weszłam do pomieszczenia stał za wyspą. Standardowo miał na sobie garniturowe spodnie i  czarną koszule, która miała rozpięte trzy pierwsze  guziki, tak żeby było widać łańcuszek z psem. Rękawy ma podwinięte do łokci. Czasem się zastanawiam ile ma tych czarnych koszul.

–Robiłem naleśniki, możesz się poczęstować. -powiedział patrząc mi w oczy.

Przez ostanie dni przekonałam się, że współpraca z Devils'em nie jest taka zła jak sądziłam. Całe dnie spędzałam w pięknym domu z dostępem praktycznie do wszystkiego. Moim obowiązkiem było jedynie zapewnić psom rozrywkę i zadbać żeby nie były głodne.

–Dziękuje. -powiedziałam uśmiechając się. –Ale ja mam w zasadzie pytanie do pana.

–Mówiłem, żebyś mówiła do mnie po imieniu. -pokręcił głową. –Czyli się składa, że oboje mamy do siebie pytanie. -zaśmiał się. –Zacznij.

–Czy mogłaby dziś przyjechać tu na maksymalnie trzy godziny moja przyjaciółka? -patrzyłam mu w oczy. –Muszę jej pomóc w czymś ważnym.

–Tak. -odpowiedział jakby to było coś normalnego, a może jest tylko ja wyolbrzymiam? –Teraz moje pytanie. Zamieszkasz tu od wtorku?

The pain you gave meWhere stories live. Discover now