Najpierw był ogień

Potem był dym

Potem ten zdrajca zapłacił swoja głową

Potem wszyscy padli na kolana i błagali tego tułacza

Błagali o łaskę i wybaczenie

A on podniósł swą pięść i przemówił

Jestem najsprawiedliwszym wśród was

Choć wy nazwaliście mnie diabłem, zapominając moje imię

Rzekłem wam, że kiedyś zobaczycie, jak powracam

I że sprawiedliwość przybędzie ze mną

Sprawiedliwość przybędzie ze mną

I jest dobrze z moją duszą

Zdrajca wypycha sobie kieszenie pieniędzmi biedaków

I cały gniew tłumu obraca przeciw czarnoksiężnikowi

Ale ten mówił, że sprawiedliwość przybędzie razem z nim

Słyszałem jak mój czysty głos rozchodzi się pomiędzy drzewami, mieszając się z odgłosem końskich kroków, tak jak robił to dawno, gdy wspólnie z tatą przemierzaliśmy kraj, by wykonać kolejne zadanie. To wzbudzało w mojej głowie tak wiele zapomnianych wspomnień, do których tęskniłem, choć nie byłem tego świadomy. Jakaś część mnie całą sobą zapragnęła znów się tam znaleźć, obok taty, przy jego boku, na grzbiecie Pięknej, podróżując tajnymi szlakami. Jednak cała reszta wiedziała, że to już nie wróci, a moje miejsce jest tutaj, przy moim panie, który słuchał każdego dźwięku wydobywającego się z moich ust. Gdy skończyłem Flawian mocniej przytulił mnie do siebie.

- Teraz to naprawdę jesteś mi winny opowieść – oznajmił, widocznie zaintrygowany tym co usłyszał w balladzie. Zaśmiałem się na to, ciesząc się w duchu, że ten już nieco się rozpogodził, mając nadzieję, że jego humor dzisiaj będzie już się tylko lepszy.

***

Gdy dojechaliśmy do zamku było już bardzo późne popołudnie, a większość jego mieszkańców kończyło swoje obowiązki i zamierzało cieszyć się wolnym wieczorem, choć oczywiście nie tyczyło się to wszystkich. Stajenni ciągle krzątali się wokół koni, do których po chwili dołączyła Dalia, oddana w dobre ręce, które zaopiekowały się nią po przejażdżce.

Choć ja nie widziałem ku temu większej potrzeby, księże był dość uparty w kwestii zaprowadzenia mnie do Gajusza, ciągle uważając, że z moją ręką dzieje się coś dziwnego. Najwidoczniej fakt, że ta wydawała się być całkiem sprawna po takim czasie był uznawany za dziwny. Osobiście nie zwracałem na to uwagi, możliwe że moje rany faktycznie goiły się szybciej niż u innych. Ciężko było mi być tego pewnym, w niewoli ran było tak wiele... jedne przecinały się z drugimi, krzyżowały, nowe, sprawiały że stare znów się otwierały. Jednak z drugiej strony przeżyłem w ten sposób tyle czasu, tak wiele ran, tyle bólu i głodu... może faktycznie moje ciało było jakieś inne. Jednak skoro wizyta u Gajusza miała uspokoić mojego pana, to nie miałem zamiaru robić problemów.

Medyk przyjął nas z ciepłym uśmiechem i pytaniem co nas do niego sprowadza.

- Mój pan uważa, że to dziwne, iż ręka mnie nie boli – odparłem z uśmiechem na co mężczyzna uniósł lekko jedną brew.

- To chyba dobrze – zauważył, jednak gestem poprosił bym usiadł i zaczął spokojnie zdejmować opatrunki z mojej ręki.

- Z jednej strony tak, ale z drugiej to raczej dość nietypowe, boję się, czy nie stało się coś złego – odparł książę. – W końcu trochę czasu minęło za nim się nim zająłeś – dodał ciszej, spuszczając zawstydzone spojrzenie.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz