19

390 38 34
                                    

— Jak ona mogła zaprosić McLaggena? Przecież... przecież...

— Może ją zawołaj i zapytaj, co? — syknęła Heather, która powoli dość miała tematu, który wracał jak bumerang. Potter przeżywał parę Hermiony przez całą drogę do Slughorna, a poszli dookoła, później przypomniał sobie jeszcze o tym podczas kolacji i przez najbliższą godzinę wałkował to samo. 

— Oszalałaś? Nie pozwala jej odejść na krok. 

— Jesteś Wybrańcem, wymyśl coś — parsknęła Black, wzruszając ramionami. 

— Bardzo śmieszne. — Chłopak posłał Heather wymuszony uśmiech. 

Obecność Hermiony w towarzystwie Cormaca była dla niego naprawdę dziwna. W ogóle cała ta kłótnia jej i Rona była dla Pottera nie do zrozumienia. Jedno i drugie zachowywało się, jakby ich coś ugryzło, a najlepsze było to, że ile razy czarnowłosy pytał się, o co tak właściwie chodziło, nikt nie potrafił mu odpowiedzieć.

— Głodni?

Heather odwróciła się, słysząc głos Neville'a. Uśmiechnęła się do chłopaka, który wyciągnął w jej stronę tacę ze słodkościami.

— Patrząc na to, bardzo — odpowiedziała, a ciemne oczy aż się zaświeciły. W końcu od obiadu nic nie jadła, żeby zostawić miejsce na przysmaki Slughorna. — Trzeba mu przyznać, że ta imprezowa wyżerka to pierwsza klasa... — mruknęła, mumlając w buzi pół bananowej babeczki.

— Nie udław się, Black.

Wywróciła oczami.

— Patrz pod nogi, Hesper — odparła i zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać, wyciągnęła z kieszeni Harry'ego jego różdżkę i machnęła powodując, że sznurówki Ślizgona zawiązały się, a chłopak poleciał jak długi. — Fajny ten twój feniks. — Pokiwała z uznaniem głową, przyglądając się z uwagą różdżce Pottera.

— Nie słyszałaś, że nie bierze się czyjeś własności? 

— Daj spokój. — Heather machnęła ręką, gdy już zdołała połknąć ostatni fragment babeczki. — Moje, twoje, nasze... co za różnica.

— Czyli mogę użyć twojej, żeby podpalić szatę Snape'a? — upewnił się okularnik, unosząc brew.

Heather uśmiechnęła się szeroko na samą myśl Severusa w płomieniach. Poparzenia zapewniłyby mu miejsce u Świętego Munga, a im lekcje z innym nauczycielem do końca roku. Może nawet Dumbledore zgodziłby się zatrudnić Syriusza? Bo kto będzie lepiej uczyć OPCM niż więzień, który uciekł z Azkabanu? 

Black z największą starannością dołożyła swoją różdżkę do różdżki Harry'ego i kłaniając się nisko, wyciągnęła je w stronę Pottera.

— Użyj dwóch na raz, płomień będzie większy. Zrób to, ma się hajcować pod niebo.

Potter roześmiał się, zabierając obie różdżki i chowając do kieszeni szaty. 

— Lepiej przechowam je na resztę wieczoru... — zaproponował. 

— Na resztę życia, Potter — syknął Snape, przechodząc obok pary. Zatrzymał się tylko na chwilę, by zlustrować ich spojrzeniem. — Patrząc na psychodeliczne skłonności Black i jej zamiłowanie do piromanii i tak nie będzie zbyt długie. 

— Błąd, profesorku — odpowiedziała Black, łapiąc Pottera za dłoń. Dyskretnie się rozejrzała, chcąc jak najszybciej się ulotnić. Nie miała zamiaru pozwolić Severusowi niszczyć Slughornowy bal. — Z naszej trójki psychiczny jest tylko p...

Harry po prostu czuł, że ta wymiana zdań skończy się szlabanem. Nie chciał, by Heather trzy dni przed wyjazdem na święta musiała siedzieć w lochach, więc korzystając z pierwszej, lepszej myśli złapał kolejną muffinkę i wcisnął dziewczynie do buzi, ciągnąc ją jednocześnie w tylko sobie znanym kierunku. 

Zaginiona || Syriusz BlackTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon