53

243 36 16
                                    

— Musi być jakiś Urząd, zrzeszający czarodziejów! — zawołał Aven, wchodząc do kuchni, gdzie Annie przygotowywała obiad.

Kobieta zerknęła na chłopaka, który targał ze sobą ogromną książkę w czarnej, skórzanej oprawie. Uniosła brwi zdziwiona, gdyż nastolatek nie słynął z zamiłowania do czytania.

— U nas było Ministerstwo Magii — powiedziała, wzruszając ramionami. — Nie mam pojęcia, czy jest cokolwiek tutaj. 

— Miejmy nadzieję, że wkrótce przypomni ci się coś więcej — mruknął nastolatek, siadając. Odsunął talerze leżące na kuchennym stole i położył książkę. — Uciążliwe jest takie błądzenie po omacku.

Ann spojrzała na niego niezadowolona. 

— Uciążliwy to będzie twój ojciec, gdy dowie się, co się wyprawia — powiedziała, podchodząc do Avena. Chwyciła książkę i zamknęła ją, sprowadzając tym chłopaka na ziemię. — A ty skończ wypożyczać jakieś okultystyczne wypociny, bo zaczynam się o ciebie martwić. Schowaj to, zanim Chris wróci. 

Aven wywrócił oczami, jednak ostatecznie zdjął tomisko z blatu i chwycił pod pachę. 

— I rozłóż talerze — dopowiedziała jeszcze Annaelle, wracając do przyrządzania posiłku.

— Ja przynajmniej próbuję cokolwiek zrobić — mruknął pod nosem chłopak.

Zerknął na Ann, jednak kobieta, wciąż niewzruszona, gotowała. Doskonale słyszała słowa nastolatka, ale nie zamierzała z nim dyskutować. Oczywiście, że dostrzegała, jak bardzo się starał i całym sobą próbował ujawnić wciąż ukryte skrawki przeszłości. Ona natomiast nieco się wycofała. Miała z tego powodu poczucie winy, ale nic nie mogła poradzić na to, że po prostu się bała. 

Paraliżowała ją myśl o tym, co stanie się, gdy znajdzie córkę i byłego męża. Choć była ciekawa wszystkiego, co się działo, strach brał nad nią górę. Czy nie lepiej było siedzieć cicho w swoim mieście i udawać, że wciąż nic nie pamięta?

Podskoczyła, gdy dotarł do niej swąd palonego kurczaka. Nie zdążyła jednak zareagować, bo Aven zrobił to za nią, wyjmując mięso z patelni.

— Wiem, że jesteś zagubiona i się boisz. Masz do tego pełne prawo. Ale masz też prawo do wyjaśnień i poznania swojej przeszłości. Kto wie, może ciebie i Heather czeka naprawdę dobra relacja?

Annie uśmiechnęła się na samą myśl. Tak bardzo chciałaby porozmawiać z tą dziewczyną, poznać ją choć trochę. 

— Oddaj mi to już, mądralo — zreflektowała się i zabrała chłopakowi widelec. — I idź schowaj tę książkę. Tylko głęboko.

— Tak jest. — Aven zasalutował, wywołując tym uśmiech na twarzy Ann. Odwrócił się i ruszył do wyjścia, oczywiście zabierając po drodze książkę. 

— Może powinniśmy spróbować wysłać sowę? — zagadnęła jeszcze Annaelle, gdy w jej głowie znów przeleciało wspomnienie. Krótkie, trwające ułamek sekundy.

Chmara sów. Widziała chmarę sów, lecących nad bogato zastawionym stołem. 

Aven pokręcił nosem, zastanawiając się, skąd ma niby wytrzasnąć sowę. 

— Obskoczę po obiedzie zoologiczne.

~*~

— Muszę porozmawiać z Ollivanderem — powiedział Harry, gdy tylko dostrzegł, jak Fleur wychodzi z pokoju. 

Dziewczyna nie wyglądała na przekonaną, jednak odsunęła się od drzwi.

— Jest słaby... — szepnęła. — Bardzo słaby. 

Zaginiona || Syriusz BlackWhere stories live. Discover now