33

368 37 33
                                    

— Tato, jak zostałeś animagiem?

Syriusz stanął jak wryty, powoli odwracając się w stronę córki. Zupełnie nie spodziewał się takiego pytania zwłaszcza, gdy do ślubu pozostały dwa dni, a Molly goniła wszystkich do roboty, jak oszalała. Black był właśnie w połowie lewitowania lampionów do namiotu, a Heather targała ze sobą skrzynkę ze wstążkami, którą ostatecznie miała zostawić w kuchni.

— Normalnie — odparł w końcu, wzruszając ramionami. Zrobił krok do przodu, jednak głos Heather spowodował, że nie ruszył się więcej ani o milimetr. 

— Ani kroku dalej — powiedziała dziewczyna, odkładając pudło na ziemię. — Ja poważnie pytam.

— Moja odpowiedź nie miała w sobie nic z żartu, kochanie — odparł Black, uśmiechając się szeroko. — Jestem pewien, że Molly każąc nam wziąć się za robotę, bo nas powybija jak muchy, też nie żartowała.

— Dorosły facet, a boi się kobieciny ze szmatą — prychnęła Black, jednak mimo wszystko złapała za swój karton. — Wrócimy do tematu — obiecała, rzucając jeszcze ojcu podejrzliwe spojrzenie. Jak dla niej, Syriusz ostatnio coś za dużo się uśmiechał. Zamierzała dowiedzieć się dlaczego, a rozmowa pod pretekstem animagii mogła przecież pomóc. Poza tym dziewczyna porządnie planowała zabrać się za naukę. 

— W końcu! — zawołała Mela, gdy Heather postawiła przed nią karton. 

Blondynka wstała i zaczęła wywlekać wstążki z pudła. Black natomiast opadła na krzesło i z brodą podpartą na dłoni obserwowała poczynania przyjaciółki. 

— Jak się czujesz? — zapytała Heather, gdy jej wzrok spoczął na ledwo widocznym brzuszku Pameli. 

— Już nie rzygam, to najcudowniejsze uczucie na świecie, wiesz? — ucieszyła się blondynka,z emocji przestępując z nogi na nogę. 

Black uśmiechnęła się delikatnie, wciąż nieco nie dowierzając w to, co się działo. Kilka tygodni temu skończyli szkołę, a za kilka miesięcy Pamela miała zostać mamą, a jeden z rudzielców tatą. Wydawało jej się to tak nierealne, jednak przed nią stał żywy dowód. McMay i jej rosnący z każdym dniem brzuch.

— Rozmawiałaś z rodzicami?

— Wszystko u nich dobrze — odpowiedziała Pamela, przypominając sobie rozmowę sprzed dwóch dni. — Cieszą się, że dobrze się czujemy... mama nie może doczekać się ślubu, ale uświadomiłam ją, że weźmiemy go dopiero, jak bachorek przyjdzie na świat, bo nie chcę wyglądać na zdjęciach jak gruszka. Poza tym...

— Tęsknią? — zapytała Black, jakby odczytując myśli przyjaciółki. 

Pamela zaprzestała na chwilę wyciągania wstążek i spojrzała przed siebie, dziwnie zamyślona. 

— Są szczęśliwi, bo wiedzą, że tu jestem bezpieczniejsza... — szepnęła blondynka, siadając na chwilę. Spojrzała na przyjaciółkę, zupełnie odruchowo kładąc rękę na jej dłoni. Uśmiechnęła się smutno. Black zwierzyła się jej z ostatnich sprzeczek z Potterem i McMay miała najlepsze chęci, żeby pomóc, jednak nie wiedziała jak. 

Widziała jedynie, że jej przyjaciółka zaczęła rozmawiać z chłopakiem, jednak ograniczało się to do błahych tematów zupełnie, jakby bali się poruszyć te najtrudniejsze. 

— Wiesz co? — zapytała nagle Mela, odzyskując typową dla siebie radość. — Powinniście też zrobić sobie dzidzię. Zmieni wasze poglądy na wiele spraw.

Heather wytrzeszczyła oczy na przyjaciółkę, natychmiast wstając z krzesła. Bezpośredniość Pameli pozostała czymś niezmiennym. Black, nie chcąc denerwować przyjaciółki, nie miała zamiaru tego komentować. Odwróciła się na pięcie i podążyła do wyjścia, kręcąc z politowaniem głową. 

Zaginiona || Syriusz BlackWhere stories live. Discover now