Rozdział 29

903 61 20
                                    

,,Somehow giving it the old romantic fool

Seems to better suit the mood

So if you wanna walk me to the car

You oughta know I'll have a heavy heart"

— Arctic Monkeys, There'd be a mirrorball

Normano

Godzinę przed północą wróciliśmy do głównego pomieszczenia. Napisałem do Vitalego wiadomość, a on prawie od razu przysłał odpowiedź z informacją, że on i Liliana tańczyli na parkiecie. Zatrzymałem się w miejscu, szukając ich wzrokiem, choć było to ciężkie, zważywszy na fakt, ilu się tu kręciło ludzi. To Marcella odnalazła przyjaciółkę i wskazała mi ich palcem, nachylając się lekko w moim kierunku, bym podążył za jej wzrokiem. Zdążyłem już wytrzeźwieć, podobnie jak brunetka. Przez intensywność tamtej chwili czułam się nabuzowany pozytywną energią.

Liliana uśmiechała się promiennie do Vitalego. Była w porównaniu do niego bardzo mała, ale dobrze się ze sobą prezentowali. Szczególnie blondynka, która przecież właśnie w Euphorii widziała, jak kiedyś Kiko pocałowała Vitalego. Ku zaskoczeniu wszystkich, sama zaproponowała to miejsce. Oboje z przyjacielem podejrzewaliśmy, że w ten sposób chciała sobie poradzić z przeszłością.

I widocznie jej się to udawało.

— Wyjdziemy na dach parę minut przed północą — zadecydował capo. Skinąłem głową i zerknąłem na Marcellę, która postanowiła potańczyć z Lilianą. — Jak Daphne?

— Nie natknęliśmy się na nią — odparłem zwięźle. Liczyłem, że tak pozostanie.

Musiało wyglądać głupio, że staliśmy jak dwa pachołki wśród tych wszystkich ludzi.

— Od początku mówiłem, żebyś to wcześniej skończył.

— Długo czekałeś, żeby mi tym rzucić w twarz? — Poklepał mnie z rozbawieniem po ramieniu.

Jakiś czas tańczyłem z Lilianą, a Vitale z Marcellą. Blondynka wydawała rozluźniona. Nie irytowała się ani nie krępowała moją obecnością. Być może już się przyzwyczaiła. Teraz należała do mojej rodziny. Rozejrzałem się wokół, ale ani mojego przyjaciela, ani Marcielli nie było. Zmarszczyłem brwi, co zauważyła Liliana. Delikatnie dotknęła mojego ramienia, próbując uspokoić.

— Poszła do toalety, Vitale nie chciał puścić jej samej.

Ufałem przyjacielowi, dlatego uwierzyłem Lilianie. 

Marcella

Po jakimś czasie mój pęcherz nie dawał już rady, więc musiałam się załatwić. Tańczyłam z Vitalem, gdy oznajmiłam, że muszę do toalety, jednak nie zamierzał mnie puścić samej. Poinformował Lilianę, która tańczyła obok, a ona skinęła głową. Ufała i mnie, i Vitalemu, więc nawet nie spytała o szczegóły. Przypuszczałam, że próbowała sama sobie udowodnić, że nie była zazdrosna. W ostatnich dniach ona i Vitale sporo się kłócili.

Capo wszedł za mną do łazienki i zastukał w drzwi wszystkich kabin, które okazały się puste.

— Zaczekam przed drzwiami — poinformował i wyszedł, zostawiając mnie samą. 

L'odioWhere stories live. Discover now