Rozdział 18

889 63 88
                                    

,,In my body I fight fire

with the snow, my hell is cold"

— SYML, Body  

Marcella

Spędzanie wczesnego wieczora przy łóżku, na którym leżał nieprzytomny mężczyzna, nie stanowiła spełnienia moich marzeń. Ale i tak przy nim czuwałam. Chciałam napić się wody po tym, jak odtworzyłam wiadomość video od Sergio, poprzedzoną długim tekstem. Leona wypowiedziała pierwsze słowo, moje imię. Zamiast się cieszyć, poczułam, jakbym dostała prosto w żołądek, bo leżący na ziemi Normano umierał.

Mogłam wykorzystać jego stan na ucieczkę, skoro i tak byliśmy sami, nie licząc ochrony i służby, która wiedziała, że mogłam swobodnie poruszać się po budynku. Zamiast tego zostałam, aby mu pomóc i szczerze? Nie zawahałabym się przed zrobieniem tego po raz drugi. Nie teraz, kiedy Normano tak się starał, bym czuła się tu bezpiecznie i jak w domu.

— Może wolałabyś się położyć u siebie? — zapytał siedzący po drugiej stronie Carlo.

— Nie — odpowiedziałam krótko. Lekarz powiedział, że Normano został otruty, nie ufałam nikomu.

— Dziś już się nie obudzi — uświadomił mnie żołnierz.  

— To może idź do domu — zaproponowałam, wskazując drzwi za sobą. — Zajmę się nim.

— A może to twoja wina, że teraz tak leży? — Gniewnie wskazał na przyjaciela ruchem głowy, przechodząc do ofensywy.

— A może to twoja zasługa? — Podniosłam się. Carlo zrobił to samo z gniewnym wyrazem twarzy.

— Przestańcie. Oboje. — Odwróciłam się w stronę Niny, która stała w progu drzwi od pokoju. Była blada. — Nie czas na kłótnie, teraz najważniejsze jest jego zdrowie.

— Lekarz w porę zareagował, nic mu nie jest. Powinien wkrótce się obudzić — oznajmił jej Carlo. Skierował swój wzrok na mnie. — Pozostaje jeszcze kwestia tego, kto go otruł.

— I chyba nie myślisz, że to Marci byłaby do tego zdolna? — W pokoju pojawiła się Lucia Palazzo i zmrużyła oczy na żołnierza.

— Wszyscy są podejrzani.  

— Znaleźliśmy już sprawcę. — Do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Wysoki mężczyzna o czarnych włosach i wąsach. Normano miał dziś ogromną widownię.

— Kto to zrobił? — spytałam, nim ktoś zdążył się odezwać. Wszyscy spojrzeli na stojącego w progu gościa, patrzącego z żalem na Pirelliego. Tego też Normano by nie pochwalił.

— Luca Octavio.

— Zabierzcie go do piwnicy. Jestem pewien, że Normano będzie chciał go zabić — powiedział zimno Carlo. — Skąd o tym wiesz, Tomasso? 

— Bailey Mione mi o tym doniósł.

Usiadłam na krawędzi łóżka i wypuściłam ustami nadmiar powietrza. Ufałam mojemu ochroniarzowi. Rozmawiałam z nim przecież, woził nas po mieście. Kręcił się wokół bez przerwy, a jego kumpel w tym czasie dosypał do alkoholu sporą ilość środków nasennych consigliere Oddziału.

— Czy ten chłopiec wiedział? — spytała z żalem nonna. Ona też polubiła Bailey'iego.

— Nie — zaoponował Tomasso Moretti. — Twierdzi, że Luca zadzwonił do niego na stacjonarny numer, kiedy wrócił do domu. Jest na przesłuchaniu u Matteo, czekamy aż Normano się obudzi. 

L'odioWhere stories live. Discover now