Forgetting Envies ~ Rozdział 41

Start from the beginning
                                        

— Nie pochwalam czynów mojego brata — odpowiedziała stanowczo i z głębi serca. Nie zamierzała dłużej uczestniczyć w planach swojego brata, tym bardziej wspomagać go w jakichkolwiek działaniach. Wystarczająco dużo nieszczęścia już sprowadziła na innych.

— Nie wszyscy są co do tego przekonani — mruknął pod nosem Nie Huaisang. Wyciągnął z kieszeni wachlarz i rozłożył go na oczach dziewczyny.

Czuła się nim oczarowana. Podążała za każdym machnięciem, za każdym świstem powierza, który cudem docierał do jej uszu. Drgnęła nogą — zamierzała się cofnąć i uciec w porę na zajęcia, pod wymówką, że nie może opuszczać lekcji. Nie dała rady ruszyć się o krok. Nie Huaisang z kolei był coraz bliżej niej. Jego ruchy trwały w harmonii z każdym machnięciem wachlarzem — jednostajnym, dostojnym, godnym człowieka wysoko urodzonego. Z bliska... przerażał.

—Wystraszyłem cię? — udał zdziwienie. — Nie do końca taki był mój cel. Chciałem tylko porozmawiać. Dowiedzieć się czegoś o twoim bracie — jego planach, dalszych krokach.

— Nic nie wiem! — wykrzyczała.

Zasłoniła za późno usta. Jej głos rozniósł się echem między korytarzami, a mimo to nikt nie raczył wyjrzeć z klasy. Nie Huaisang złożył wachlarz i pomachał przed nosem A—Qing palcem.

— Niegrzecznie — skarcił dziewczynę. — Starałem się być miły, zaufać ci, ale wiedzieć, kiedy należy zakończyć zabawę, to umiejętność godna największych mistrzów, moja droga.

— Ja naprawdę nic nie wiem — zarzekła się. — Chcę być szczęśliwa, naprawdę. Sekta Lan bardzo ciepło mnie przyjęła. Nikt nie odmówił mi pomocy. Potraktowali mnie ciepło, dlatego nie mam powodu, żeby kłamać.

Nie Huaisang westchnął.

— Kłamca nie okłamie drugiego kłamcę, szczególnie takiego, który przez dwa życia oszukiwał ludzi — dał jej do zrozumienia, że nie pozwoli A—Qing na fałsz. Wachlarzem trzasnął o szafkę. Nie zniszczył jej, nie zadrapał, wystarczył przerażający dźwięk samego uderzenia, przez który dziewczyna podskoczyła w miejscu.

Znowu nikt nie zareagował. Domyślała się już dawno, że wielu ludzi po ostatnich wydarzeniach wyrobiła sobie mechanizm obronny, w takich sytuacjach jak ta przypominający, że należy trzymać się z dala od kłopotów. Mimo to... błagała, żeby ktoś ruszył jej na pomoc. Nie Huaisang przytłoczył ją — swoją osobą, chłodnym uśmiechem i postawą, która przypominała jej mistrza Lan. Nikt w dzisiejszych czas nie zachowywał idealnie wyprostowanej postawy, która jeszcze dwa tysiące lat temu była wyrazem dostojeństwa i wysokiej pozycji w społeczeństwie.

— Ja naprawdę nie chcę mieć nic wspólnego z moim bratem — zapewniła. — Kochałam go, nadal kocham, to moja jedyna rodzina, ale to nie znaczy, że akceptuję jego czyny. Chcę... uciec od tego. Proszę mi uwierzyć.

Złączyła obie dłonie i przycisnęła je do piersi. Serce biło w niej jak szalone. Wzięła wdech, zrobiła wydech, wszystko po to, żeby zdusić w zarodku buzujące emocje.

Dalej drżała...

Nie Huaisang wykonał krok na przód. Czuła na sobie ciepło jego ciała, miała wrażenie, że spróbuje ją spalić, jeśli za moment nie wyzna prawdy. Ale to była prawda, niczego więcej nie ukrywała. Wszystkie informacje przekonała już właściwym organom, nawet podała mistrzowi Lan adres, pod którym znaleźli kryjówkę Xue Yanga. Nic więcej nie pozostało.

— Cao Baozhai udała się do Zacisza Obłoków. Straciłem z nią kontakt — ciszę przerwał mężczyzna. — Brakuje nadal kilku informacji, żeby zamknąć do końca sprawę. Co jest celem Xue Yanga?

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now