Forgetting envies ~ Rozdział 22

386 46 13
                                        

Świat zmieniał się każdego dnia.

Wei Wuxian bacznie przyglądał się tym zmianom, dostosowując do nich zarówno umysł i ciało. W swoim drugim życiu wychował się w środowisku, gdzie wymagało się, by nadganiać pogłębiający się progres w obecnych czasach. Dla Lan Wangji było to coś zupełnie obecnego i niezrozumiałego. Żył w harmonii z dzień, ciesząc każdą spokojną sekundą. Nie liczył dni, nie przejmował się otaczającymi go miastami, w których ludzie pędzili jak oszalali, biegnąc z jednego miejsca na drugie, nie zatrzymując się, nie witając za dnia i nie żegnając z nocą.

— Jejku, jak ja już bym chciała weekend — narzekała młoda uczennica, która ledwo zdała egzaminy wstępne na studia. — Jeszcze tyle do roboty, a rodzice za nic nie chcą mnie puścić w środku tygodnia na wycieczkę!

Usiadła na pierwsze miejsce, które się zwolniło zaraz po tym, jak na przystanku wysiadła przygarbiona babcia z pudlem. Torbę rzuciła na kolana i jeszcze głośniej zaczęła rozmawiać:

— A daj spokój! Mówisz poważnie? Twoi są jednak najgorsi. Weź im się postaw, nie masz pięciu lat.

Zaśmiała się donośnie, przeszkadzając innym.

Wei Wuxian przewrócił oczami. Stanął do dziewczyny plecami i pociągnął za sobą Lan Wangji, żeby postąpił tak samo. Autobusem trzęsło, z zajezdni autobusowej wyciągnięto dawno niewykorzystywane pojazdy, próbując tym samym rozwiązać tymczasowo problem z przeciążonymi liniami. Nadal nie uruchomiono metra, ludzie szczerze wątpliwi, że zostanie podjęta inna decyzja w najbliższym czasie. Istniało zagrożenie zawalenia, toczyło się śledztwo na szeroką skalę, w które zaangażowały się organy rządowe, nie naprawiono szkód po zniszczeniach. Początkowe założenia odnowienia metra mówiły o miesięcznym terminie, jednak rozniosły się wiarygodne plotki, że potrwa to co najmniej rok.

Mężczyźni nie tłoczyli się w autobusie. Wyruszyli o wcześniej porze — po porannych korkach i przed popołudniowymi. Liczyli, że wrócą zawczasu, nie wpadając w godziny szczytu.

Lan Wangji nie umiał przywyknąć do współczesnego sposobu przemieszczania się. W środku pasowała duchota, przy oknie wisiała uwaga o nieotwieraniu okien przez pasażerów ze względu na włączoną „klimatyzację", czego Nieśmiertelny Mistrz nie pojmował. Jednak zasad zamierzał się stosować, choć był świadomy, że to dopiero początek jego nauki o środkach komunikacji.

— I jak tam, Lan Zhan? Lepsze niż latanie na mieczu? — zapytał, szturchając mężczyznę dla podenerwowania go.

— Nie — odpowiedział zaskakująco wprost.

Zdusił w sobie śmiech. Nie mógł znieść tego poważnego oblicza Nieśmiertelnego Mistrza, skąpanego w blasku kultywacji, który nie znosił jazdy autobusem. Wei Wuxian obiecał sobie, że następnym spróbuje go w sadzić w samolot. Chyba nie doczeka się tej bezcennej miny.

— To przepraszam, następnym razem pójdziemy na piechotę — składał zwinnie.

Lan Wanji posłał mu pytające spojrzenie. Domyślił się zamiarów chłopaka, jeszcze zanim dał o nich znać. Ale to nic. Te drobne wygłupy nic nie szkodziły, wręcz umilały nieprzyjemną jazdę. Do miejsca docelowego brakowało im trzech przystanków. Droga była krótka. Mimo to na krótkim odcinku podstawiono trzy przystanki — jeden dla starszych ludzi przy cmentarzu, drugi obok szkoły, a ostatni przy samym sklepie, pod parkingiem.

Kiedy minęli ostatnią stację, kobiety głos z nagrania poinformował ich o pięciominutowym postoju ze względu na koniec trasy. Wysiedli.

Osiedle było stare, odbudowano je po wojnie, jednak w okolicy nie wzniesiono więcej budynków ze względu na podmokłe tereny i zagrożenie zawalenia, dlatego skoncentrowano się głównie na przedmieściach i stawianiu nowych bloków na bezpiecznych obszarach. Z okolic przystanków dało się dostrzec absurdalny widok, jakim były nowoczesne wieżowce otaczające jeden, biedny domek i ogródek, w którym grzebała staruszka.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz