Forgetting Envies ~ Rozdział 21

428 50 48
                                        

Ludzie... przygotujcie się na coś SŁODKIEGO!

Po trzech godzinach nadal nie wypuścił Lan Zhana ze swoich objęć.

Wei Wuxian zawiesił się swobodnie na Nieśmiertelnym Mistrzu i pozwolił mu się zaprowadzić do pokoju, który wcześniej naszykowali mu uczniowie sekty Lan. Był prosty w swojej konstrukcji, z posłaniem w kącie, dwoma zestawami ubrań i zamkniętym zwojem z mądrościami przodków — czytanie pisma uznano już przed dwa tysiące laty za zwyczaj, choć Wei Wuxian niekoniecznie chętnie z niego korzystał. Pokój uderzał nudą i zwyczajnością, która idealnie odpowiadała zwyczajom panującym w sekcie, ale nie jego przyzwyczajeniom.

Pamiętał, że budynek należący do mistrza sekty wyglądał okazalej, jako miejsce reprezentacyjne, otoczone świecami, aromatem świeżo ściętych kwiatów i malowidłami, które przetrwały czasy wojen.

Zerknął chytrze na Lan Wangji i zamrugał powabnie kilka razy, grzecznie sugerując, żeby ten zaniósł go do swojego pomieszczenia.

Nieśmiertelny Mistrz odetchnął ciężej niż zwykle.

Przepełniało go zmęczenie po trudnym dniu, pełnych nowych i dotąd niespotykanych wyzwań, a poza tym minęła już właściwa dla niego pora do snu. O poranku musieli udać się na nauki sekty ze względu na odwołane w szkole lekcje i przedstawić A—Qing jako nowego gościa sekty i możliwe, że jako potencjalnego ucznia. Wszystko zależało już od dziewczyny.

Spodziewał się również wizyty organizacji rządowych w sprawie wydarzeń ze szkoły, a potem pod liniami metra. Do tej pory nie wyjaśnili okoliczności tych zdarzeń, a jako jedyni doświadczyli tego, co miało miejsce w obu przypadkach.

— Mogę? — zapytał słodkim tonem Wei Wuxian.

— Możesz... — zgodził się Lan Wangji.

Chwycił chłopaka mocniej i zaprowadził go do swojego pokoju, do oddalonego od reszty budynku w starym stylu bazującym na tym sprzed czasów wojny. Drewniany taras okrążał cały dom, z drugiej strony wychodził na niewielki staw, za którym znajdowały się same wzniesienia. Nie było możliwości przedostać się do budynku od tamtych okolic. A samej posiadłości chroniły silne znaki przeciw demonicznej energii. Odpychały mroczne siły, a jednocześnie wielu wierzyło w ich uspokajającą moc.

Wei Wuxian rozsunął drewniane przejście i przekroczył próg, niesiony w ramionach Lan Wangji. W środku panowała ciemność, nikt nie pomyślał w podobnych okolicznościach, aby zapalić mistrzowi kilka świec. Dlatego Wei Wuxian zeskoczył i wymacał leżące na blacie zapałki.

Niezależnie od tego, gdzie szukał, wszędzie wystawiono świece. Ujął pierwszą z nich i zapalił, wprowadzając do środka trochę światła. Kolejne znalazł bez większych problemów.

— Romantycznie — skomentował złośliwie. — A jednocześnie tu też jest... pusto?

Łoże znajdowało się w drugim pomieszczono, do którego prowadziło bezpośrednie przejście z pokoju, do którego weszli najpierw. Przy stole rozłożono dwa pergaminy ze starożytnymi pismami, a dalej Lan Wangji pozostawił miejsce dla rachunków sekty i bieżących spraw, nadal zapisywanych na papierze. Brakowało tu życia, osobistych przedmiotów, które wprowadziłyby odrobinę ciepła do czterech ścian. Może i przepiękne obrazy ożywiały drewniane panele, ale nie sprawiały wrażenia elementu, który dałoby się przypisać do domu.

— Dzieciaki mogą mieć swoje własne rzeczy? — upewnił się, czy taki stan to dobra wola mistrza czy odgórny nakaz dla wszystkich.

— Oczywiście, że tak — odparł. — Każdy ma prawo do posiadania.

— To dlaczego ty nic nie posiadasz?

Lan Wangji zamilknął.

Objął wzrokiem pusty pokój. Dwa tysiące lat minęło jak chwila, całe życie zmieszało się w jednej czarce, uniemożliwiając dalsze rozpoznanie smaku, który nawarstwiał się przez wieki. Ujął pierwszy z pergaminów, jedno z pism odratowane po wielkim pożarze, który pochłonął połowę księgozbiorów Zacisza Obłoków. To było mu drogie — pamiątki przeszłości, uśmiechy na twarzach uczniów, kolejny przeżyty rok, a teraz jeszcze jeden człowiek.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now