Lan Qiren znowu wykpił się od zajęć.
Nie zjawił się na porannych naukach, które uczniowie sekty Lan sprawowali we własnym zakresie ze względu na nieobecność mistrza, a potem ukrył się przez sokolim wzrokiem A—Qing, chowając w jedynym miejscu, do którego nie odważyła się zajrzeć — do rezydencji samego mistrza.
Lan Qiren opadł się o drewnianą ścianę i przysunął bliżej siebie szafkę na pisma, która w razie kontroli nowego członka sekty Lan uratowałaby go odkryciem. Do siódmej jego rówieśnicy jeszcze się krzątali po terenach sekty, parę razy usłyszał swoje imię, ignorując każde zawołanie, a na samym końcu A—Qing fuknęła:
— A rób, co chcesz! Niszcz swoją przyszłość.
Utkwiły w nim słowa dziewczyny. Nigdy jakoś nie zastanawiał się za bardzo nad przyszłością. Znał osoby, które planowały studia, inni chwalili się, że po ukończeniu edukacji rozkręcą własny biznes, znaleźli się i tacy, którym dawno rodzice oświadczyli, że zajmą się pomocą przy rodzinnym biznesie. Z ostatnich rozmów wynikało, że niewielu z obecnych uczniów rozważało pozostanie w sekcie. Zastanawiali się nad wyprowadzką i wspólnie zamierzali przeprowadzić rozmowę z Nieśmiertelnym Mistrzem z prośbą o wsparcie finansowe. Póki co, nikt nie odważył się zaproponować tematu.
Lan Qiren nie uczestniczył w tym spisku. Oddalił się od przyjaciół, rodziny, a ostatnie wydarzenie z atakiem dzikiego trupa utwierdziło chłopaka w przekonaniu, że jego przyszłość jest usłana niepewnością. Pierwszy raz wziął pod uwagę kultywację, przejęcie roli mistrza i bronienie ludzi przed złem. Walka z dzikim trupem napełniła go nieskończoną ekscytacją, satysfakcją, pragnieniem dążenia do sukcesu i nałożenia szat kultywacyjnych, pierwszych, prawdziwych nocnych łowów, nawet jeśli niewiele dzieliło go od śmierci.
Inni tego nie rozumieli.
Sam nie potrafił zinterpretować własnych myśli, a przede wszystkim odnaleźć się w rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Zupełnie odmiennej od dotychczasowej.
Przyszła godzina dziewiąta.
Rozprostował kości i wyciągnął się, szafkę odstawił na miejsce w obawie, że mistrz wścieknie się o każdy milimetr przesunięcia. Wszystko wydawało się w tym jednym pomieszczeniu idealne i jednocześnie puste. W rezydencji mistrza napotkał na chłód wydobywający się z gołych ścian. Nikt nie pokusił się o zawieszenie obrazów od strony drugiego wejścia. Główne, z tego co pamiętał, przyozdabiały antyki, które mistrz cenił, ale które nie stanowiły dla niego nic więcej, poza wartością historyczną.
Mówiono, że właśnie z tej części rezydencji, w której ukrył się Lan Qiren, mistrz najwięcej przebywał.
Dlaczego?
Kuszony zgłębieniem tajemnic mistrza, rozsunął drzwi prowadzące do pustego pomieszczenia. Sprawiało wrażenie nagiego, obnażonego ze wszystkiego, co tu się dawniej znajdowało. Przez Lan Qirena przeszły ciarki. Miał ochotę odejść i zapomnieć, że kiedykolwiek tu zajrzał, ale przypadkiem zwrócił uwagę na inny kształt jednego z paneli. Był krótszy od pozostałych, z wygiętym brzegiem. Wystawał z linii podłogi.
Lan Qiren wiedział, że nie powinien się interesować sekretami mistrza. Z jakiegoś powodu w tym pomieszczeniu zamieścił swoje tajemnice i dotąd nikogo nie wpuścił.
A jednak ciekawość przezwyciężyła sumienie chłopaka. Wyciągnął panel i odłożył go na bok. W podłodze znalazł wnękę. Słońce nie docierało do pomieszczenia, było ciemno, nie potrafił odgadnąć, co dokładnie znajduje się w środku, więc włączył latarkę w telefonie.
Alkohol.
Kilkanaście naczyń owiniętych czerwonym materiałem spoczywało na dnie kryjówki. Lan Qiren nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną marką, nie pił, nie interesował się trunkami, ale tym bardziej nie podejrzewał swojego mistrza o upijanie się po naukach.
CZYTASZ
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)