Forgetting Envies ~ Rozdział 1

2.2K 119 36
                                        

 — Hanguang—jun, Hanguang—jun! — wykrzyczała grupka młodych adeptów, przechadzających się po zachodniej części Nowego Zacisza Obłoków.

Wszyscy ubrani byli w mundurki szkolne z Hexi Chenggong, o ciemnych barwach z charakterystycznymi wzorzystymi paskami przy kieszeniach. Nie mieli więcej niż siedemnaście lat, rok przed podejściem do gaokao. Według dawnych nauk ci młodzieńcy powinni dawno przystąpić do egzaminu sekt i wybrać właściwą im drogę kultywatora, ale to było dwa tysiące lat temu. Dziś, na początku dwudziestego pierwszego wieku, u schyłku dawnych wierzeń i zapomnienia wkładu kultywacji w rozwój narodu, ci młodzieńcy nosili już tylko na czole błękitną przepaskę we wzory chmur, zgodnie ze zwyczajami sekty . Zachowali ostatnią z tradycji i wiernie jej przestrzegali, mimo ostrych uwag dyrektora szkoły i rodzin pozostałych uczniów. Reszta odeszła w zapomnienie, stłumiona przez rozwój i chęć zmian.

Ale byli obiecującymi, młodymi mężczyznami o dobrych manierach i przejrzystej przyszłości, nie w tylko kultywacji, co napawało Lan Wangji dumą. Każdego dnia przed wejściem trenowali, popołudniami oddawali się naukom.

Tego dnia wrócili z plecakami przepełnionymi warzywnymi bułeczkami, które podawali sobie nawzajem, z nadzieją, że nikt nie zauważy przemycenia na teren Zacisza niedozwolonego jedzenia. Lan Wangji zauważył, ale przymknął oko na drobny wybryk młodzieży i pozdrowił ich skinięciem.

Wszyscy jak na rozkaz pochylili czoła w tym samym momencie, odnosząc się z szacunkiem do najstarszego przedstawiciela sekty. Dla wielu Lan Wangji był legendą przechadzającą się wśród śmiertelników. Opowieści o tym, że przeżył wielką wojnę sekt, brał udział w pokonaniu Demonicznego Mistrza Wei Wuxiana, brzmiały dla wielu jak bajki dla dzieci na dobranoc. Tylko nieliczni z młodych znali prawdę, choć czasem i oni powątpiewali w prawdziwy wiek mistrza i jego dokonania.

— Hanguang—jun, Hanguang—jun! — Podbiegł do mężczyzny najmłodszy z uczniów, Lan Qiren, nazwany po zmarłym sto lat temu mistrzu i wujku Lan Wangji. — Zaczepiali nas dzisiaj inni ze szkoły! Wezwali do walki! — wykrzyczał. Krzyk był zakazany w Zaciszu Obłoków, ale i na to cierpliwie Lan Wangji przymknął oko. — Powiedzieli, że nie poradzimy sobie z niczym, że jesteśmy słabi! Zagrozili, że tu przyjdą i pobiją wszystkich... Oni... — zawahał się. Spojrzał w kierunku trzystu schodów prowadzących na sam szczyt wzniesienia.

Lan Wangji zbliżył się do chłopca. Ujął jego krawat, był zawiązany krzywo, więc poprawił go wraz z niepoprawnie zapiętą marynarką, od drugiego guzika. Włosy też miał rozczochrane, zapewne wcześniej wszyscy dobrze się bawili, co ucieszyło mistrza, natomiast nie podobało mu się wspomniane zdarzenie.

Skinął głową, rozumiejąc, co chłopiec ma na myśli. "Unikaj niepotrzebnej walki za wszelką cenę" — brzmiała pierwsza lekcja, której nauczył młodych adeptów. Nigdy nie uznawał swoich uczniów za słabych, ale świat zawsze był okrutny. Przemoc rodziła dalszą przemoc, pojawiały się konsekwencje prawne, a miasto bacznie przyglądało się poczynaniom sekty, szukając okazji, aby wygnać ich z domów i przeznaczyć przepiękne tereny na trasy wycieczkowe.

Dlatego zszedł sam. Jednym ruchem dłoni dał znak pozostałym, by zostali za bramą. Schował miecz za warstwą materiałów, a guqin odłożył, nie chcą niepotrzebnie straszyć młodzieży. Uznał, że wystarczy rozmowa z nimi.

— Mnich w piżamie? A myślałem, że zobaczę wielkiego mistrza, a nie jakąś pieprzoną babę w kiecce! — usłyszał, nim zszedł pierwsze dziesięć schodków.

Wiatr poruszył jego włosami. Podniósł delikatnie dłoń i założył niesforny kosmyk włosów za ucho. Stojący przed nim młodzieńcy zarumienili się odruchowo. Posłał im chłodne spojrzenie. Cofnęli się, zlęknieni odmiennej podstawy, od tej którą na co dzień doświadczało.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz