Forgetting envies ~ Rozdział 33

329 46 27
                                        

Podniósł rozłupany fragment i obejrzał go z czterech stron, aż w końcu podał do Lan Wangji, aby i ten potwierdził przykre przypuszczenia Demonicznego Kultywatora.

- To fragment amuletu Tygrysa Stygijskiego - wygłosił prawdę na głos. Plątanina myśli zabraniała mu dojść logicznej całości. Tu jedno hasło, tam drugie, dalej trzecie... Wszystko rzucały mu się pod nogi, żeby tylko je podniósł i zabrał za sobą. Tylko dlaczego te wszystkie fragmenty się ze sobą nie łączyły? - Dlaczego go w ogóle trzymacie w domu? Nad telewizorem? Czy całkowicie zgłupieliście?! - wyrzucił z siebie pierwsze żale.

- Ej, nie podnoś na nas głosu! - wrzasnął ojciec. - Poza tym to nie należy do nas. To...

- Niech ktoś mu powie, bo ja nie dam rady - wyżaliła się Cangse Sanren. - Wystarczy tego. To za wiele...

- Tato, mamo... - Głos Wei Wuxiana załamał się. - O co chodzi?

- Miałeś go przy sobie, gdy... gdy ojciec, twój dziadek, cię znalazł - wyjaśnił łamiącym się głosem Wei Changze. Ojciec przejechał palcem po jednym ze wspólnych zdjęć. Na każdych się uśmiechali jak głupi. „Uśmiech to zdrowie" - wszyscy powtarzali, ale w tym momencie dotarło do nich, jak wiele fałszu skryli za tymi uśmiechami. - Oczywiście chcieliśmy to zniszczyć, ale nie mogliśmy. Okazało się, że potężny artefakt, a kiedy chcieliśmy udać się z tym do Nieśmiertelnego Mistrza, to...

-... ojciec nam zakazał - dokończyła za męża żona. - Byliśmy zdziwieni, zawsze pokładał wiele wiary w sektę, a tu taka decyzja. Chodziło o coś innego. Powiedział, że tobie to będzie w przyszłości potrzebne i że kiedyś po to przyjdziesz. Proszę: oto jesteś...

- Oj, mamo... - Podszedł do kobiety i mocno się w nią wtulił. - I myślisz, że co ja z tym zrobię? Podbiję świat?

- No właśnie nie wiem i to mnie najbardziej przeraża. Myślałam, że jak w końcu oddam ci to... to coś to wyrzucisz to jak zwykły kamień do ogródka, a ty...

Wei Wuxian westchnął ciężko. Odsunął się od kobiety, aby otworzyć w salonie okno - wychodziło prosto na przepiękny ogród, który zasadziła jego mama. Piwonie kwitły zjawiskowo, był dumny ze zdolności swojej mamy. Dalej rozciągały się rozmaite łąki, najbliższy dom znajdował się przynajmniej dziesięć minut jazdy samochodem.

Wziął od Lan Wangji fragment Amuletu Tygrysa Stygijskiego. Podrzucił go w dłoni, ostatni raz lustrując przeklęty przedmiot, który zaprowadził go do zniszczenia i szaleństwa. To przeszłość... i w przeszłości winny zostać jego artefakty. Zamachnął i wyrzucił kamień daleko, poza ogród, w chaszcze, do których mało kto miał ochotę wchodzić. Zapowiadali na najbliższe dni deszcze, więc po cichu liczył, że błoto ukryje kamień przed ciekawskimi spojrzeniami, przed światem, aby nigdy więcej nie przyniósł zniszczenia.

Odwrócił się w kierunku zdumionych rodziców. Rozłożył bezradnie ręce i oświadczył:

- Wyrzucony, nie ma, zadowoleni?

- Nie oto nam chodziło, nie chcieliśmy... - zaczęła się tłumaczyć Cangse Sanren.

Wei Wuxian ucałował mamę w czoło, po czym posłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jaki kiedykolwiek w życiu widziała. Jednocześnie Wei Wuxian nie zdołał ukryć piętrzącego się nim bólu - wyrzucił część siebie, swojej historii i potęgi, dla rodziny.

- Jesteście dla mnie najważniejsi, kocham was - odparł. - Skoro tam chcieliście widzieć ten kamień, to może tam jest jego miejsce. Tylko jakbyś ktoś tutaj przyszedł i wam groził, powiedzcie, że to tam wyrzuciłem. Dobrze? Niech go znajdzie. Jesteście ważniejsi od niego.

Mama chłopaka pokręciła głową.

- Zwariowałeś?

- Lan Zhan, zwariowałem? - zwrócił się do ukochanego.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now