XXVII rozdział

2.1K 54 0
                                    

W końcu dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Budynek znajduje się na uboczu drogi i jest całkiem spory, okna na dole są zakratowane. Zewnątrz nie wygląda podejrzanie. Kto by pomyślał, że to tutaj rozgrywają się nielegalne walki, umierają ludzie i dzieją się jeszcze inne gorsze rzeczy.

-Masz jakiś plan? - zapytał nagle Michał

- Tak jakby

- To znaczy? - zmarszczył czoło

- Wejdziemy, porozmawiam z Alexem i razem z nim uciekniemy

-Myślisz, że to takie proste wejść do tego budynku? -zapytał rozbawiony

Spojrzałam na niego niezrozumiale

- Przy drzwiach stoją ochroniarze nie wejdziemy tam normalnie

- To co robimy? Masz jakiś plan?

Zastanawiał się przez chwile lustrując mnie wzrokiem

-Właściwie to tak

- Co masz na myśli?

- Pójdziemy niby na walkę a gdy będziemy w środku to wtedy poszukamy Alexa. Tylko widzisz na te walki przychodzą głównie mężczyźni , niektórymi oczywiście towarzyszą kobiety, ale to są.. znaczy są ubrane bardzo wyzywająco - dokończył szybko

- Jeżeli dobrze zrozumiałam to mam się ubrać jak dzi..

- Nie, masz się ubrać bardziej wyzywająco. Mocniejszy makijaż, ubrania odsłaniające trochę ciała - przerwał mi

-Dobrze, ale po co mam się tak ubrać?

-Po to aby nie rzucać się w oczy. Tak jak mówiłem nie przychodzą tu normalne dziewczyny. Czemu? Dlatego, że niewiele kobiet jest przyzwyczajone do takiego widoku. Mało kto wychodzi z takiej walki o własnych siłach

-Może one nie są normalne, ale to również kobiety

- To są wyrachowane szmaty, dla nich liczy się tylko kasa - odparł sucho

- Skąd wiesz co tam się dzieje?

-Byłem tu kilka razy

- Skąd mam Ci wziąć inne ubrania? - zapytałam po chwili

-Jesteś kobietą a kobiety takie rzeczy potrafią

- To ja jestem kobietą a nie Ty i lepiej wiem co potrafimy a czego nie

- Dobra to Ty się tu szykuj a ja idę
- Gdzie idziesz?

- Musze zadzwonić

- Co? Do kogo?

- Nie interesuj się - warknął

-Okej, zapytałam tylko

Odwrócił się i poszedł.Wyspałam całą zawartość mojej torebki na fotel. Zacznę od makijażu. Zajęło mi to trochę. Jednak efekt jest taki jak ma być. Teraz najważniejsze, ubrania. Spojrzałam na rzeczy z mojej torebki. Telefon, klucze, kosmetyki,nożyczki i tak dalej.. No własnie nożyczki. Szybko zdjęłam swoją koszulkę i obcięłam ją do połowy tak aby widać było mi brzuch. Spodenki zostawiłam tak jak były a włosy rozpuściłam i natapirowałam . Przyjrzałam się sobie. Nie wyglądam aż tak źle. Mam mocny makijaż, krotką koszulkę i spodenki a włosy rozczochrane. Tak naprawdę powinniśmy na początku ustalić jakiś plan. Jest mi trochę głupio, ale przecież to tak jakby misja. Musze ją wypełnić. Robię to dla Alexa i dla siebie. Niektórzy powiedzieliby po co to robisz? On nie jest tego wart.. Ja się z tym nie zgodzę! Kocham go i muszę to zrobić. Jestem pewna, że on zrobił by to dla mnie a nawet więcej. Nagle poczułam czyjaś rękę na swoim ramieniu, aż podskoczyłam ze strachu. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam zadowolonego Michała.

- Nie złość się złość piękności szkodzi. Możemy iść?

- Tak

- Na pewno chcesz iść? To jest niebezpieczne

- Powiedziałam już, że tak

Ruszyłam przed siebie. Przed drzwiami stało dwóch ochroniarzy. Wcześniej ich tu nie było. Uśmiechnęli się do nas krzywo. Kiedy do nich podeszliśmy oboje zmierzyli nas wzrokiem.

-Wejściówki - powiedział jeden

Michał od razu pokazał im jakoś kartę. Obejrzeli ją i nas przepuścili. Szliśmy przed siebie. Dopiero po jakimś czasie się zatrzymaliśmy.

- Rozdzielamy się czy razem go szukamy? - odezwałam się

-Lepiej razem go poszukajmy

Nie musieliśmy długo go szukać bo już w następnym korytarzu go spotkaliśmy. Widać, że jest zdenerwowany. Spojrzał na nas zaskoczony.

- Co wy tu robicie? Czemu ją tu przyprowadziłeś?

-Przyszliśmy Ci pomóc- odpowiedziałam

- Nie mogłem pozwolić aby przyszła tu sama - dodał Michał

- Mówiłem Ci, że masz jej tu nigdy nie przyprowadzać

- Co miałem zrobić? Kazałeś mi się nią opiekować wiec musiałem z nią jechać

- Wiesz, że tu jest niebezpieczne

- Przecież wiem, ale to była jej decyzja a ja nie mogłem jej zabronić

Alex zdjął swoją skórzaną kurtkę i założył mi na ramiona.

- Czemu tu przyszłaś? -przybliżył się do mnie

- Musiałam Ci pomóc. Nie możesz walczyć. Policja Ci pomoże. Jeżeli będzie trzeba zamieszkamy nawet za granicą. Poradzimy sobie. Wiem, że to brzmi nierealnie ale proszę chodźmy stad..

- Nie możemy tutaj rozmawiać - złapał mnie za rękę

Kierowaliśmy się do wyjścia, ale kilku mężczyzn zagrodziło nam drogę. Alex od razu zakrył mnie własnym ciałem.

- A gdzie to się wybierasz?

- Nie Twój interes

- Właściwie to mój - roześmiał się
- Zejdź mi z drogi - warknął Alex

- Bo co?

Po tych słowach wszystko zaczęło się szybko dziać. Alex rzucił się na niego. Michał po chwili również zaczął okładać pięściami innego chłopaka a ja stoję i się im przyglądam

- Uciekaj - krzyknął Alex

Spojrzałam na niego zdziwiona

- Uciekaj- powtórzył

Zerknęłam na niego ostatni raz i zaczęłam biec jak najszybciej przed siebie. Jednak nie udało mi się bo w połowie drogi ktoś mnie złapał. Szarpałam się z nim ale to nic nie pomogło.

-Puść mnie! -krzyknęłam

Czemu ja zawsze mam pecha? Zaprowadził mnie ponownie do tego samego korytarza. Kiedy weszłam od razu zauważyłam, że ich też schwytali. Myślałam, że chociaż im się udało.

- Przyprowadziłem ją

- Do szefa z nimi - rozkazał ich lider

Dawno nie dodawałam rozdziałów, ponieważ komputer mi się popsuł ale za to rozdział dłuższy ;)

Nigdy w życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz