XXV rozdział

2.1K 54 2
                                    

Kevin ledwo wyjechał z parku, a już wiem, że pochopnie podjęłam decyzje. Tak naprawdę chciałam porozmawiać z Kevinem. Chciałam wiedzieć jak pomóc Alexowi, ale gdy zaczął do mnie mówić w ten sposób po prostu nie mogłam się przyznać, że jednak potrzebuje jego pomocy. Nie mogę tam jechać! Nie teraz gdy nie mam nawet ułożonego planu. Przecież oni mogą mnie zabić!

- Zatrzymaj się! - krzyknęłam

Spojrzał na mnie niezrozumiale

- Zatrzymaj samochód! Chce wysiąść - spanikowałam

Zatrzymał się i odwrócił się do mnie. Nie czekając na to co chce powiedzieć szybko otworzyłam drzwi i wyszłam. Szybkim krokiem kierowałam się do parku, lecz po kilku minutach mnie dogonił.

- Poczekaj

Nic nie odpowiedziałam tylko przyspieszam krok. Nagle poczułam mocny uścisk dłoni na swoim nadgarstku, odwróciłam lekko głowę

-Usiądź, musimy porozmawiać

Zawsze bawiły mnie tego typu słowa. Nigdy nie wróżą nic dobrego..

- Wiec co ode mnie chciałaś? - zapytał spokojne

- Chciałam, żebyś mi pomógł - powiedziałam cicho zasłaniając rękoma twarz

- Tak myślałem, że nie chcesz spotkać się z szefem

- Ugh no bo tak mnie wkurzyłeś, że powiedziałam pierwszą lepsza rzecz, która przyszła mi do głowy

- Czy Ty naprawdę myślisz, że chciałem Cie do niego zawieść?

- Tak?

- To źle myślisz. Po prostu nie mógłbym. Gdy Cie zobaczyłem od razu było widać, że jesteś zdeterminowana a później byłaś taka pewna siebie a zarazem uparta. Zirytowałaś mnie i chciałem Cie przestraszyć. Jak widać udało mi się - zaśmiał się

- Nie jesteś taki zły jak myślałam - uśmiechnęłam się

- Zdarza mi się być miłym - puścił mi oczko

Może po prostu udaje teraz takiego miłego.. Tylko jaki miałby w tym cel?

- W jaki sposób mogę pomóc  Alexowi? - zapytałam spoglądając na niego

- Szczerze?

- Tak

-Nie możesz mu pomóc.. Oni nie pozwolą mu odejść. Kiedy Alex zacznie im przeszkadzać to po prostu go zabiją -powiedział obojętnie

Jak można mówić tak obojętnie o śmierci? Jak?

- Kiedy ma walkę? - zapytałam

- Jutro, ale moim zdaniem to nie będzie zwykła walka

- O czym Ty mówisz? - zmarszczyłam brwi

- Słyszałem, że ma mieć walkę z jakimś specjalnym gościem. Obstawiają dużo kasy na Alexa i musi wygrać a podobno nie chce walczyć

- Jeżeli nie będzie walczyć to co się stanie?

- Oni stracą dużo pieniędzy. Na pewno na to nie pozwolą. Za wszelką cenę zrobią tak aby walczył. Nie zawahają się przed niczym

- Co masz na myśli? - zapytałam zaciekawiona

- Nie ważne

-Miałeś się do niej nie zbliżać -warkną Alex, który niewiadomo skąd znalazł się przy nas

Skąd on się tu wziął? Nie zauważyłam go wcześniej

- To ona decyduje o tym z kim się spotyka, nie sadzisz? - odparł rozbawiony

- Powiedziałem Ci coś - wycedził

- Gówno mnie interesuje co masz mi do powiedzenia

-Zostaw go! To ja chciałam się z nim spotkać - wtrąciłam się

-Co? - zapytał zdezorientowany

- To co słyszałeś

Kevin bez słowa odszedł

- Czemu się z nim spotkałaś?

-Czemu mi o niczym nie powiedziałeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie

-O czym Ty mówisz? - zmarszczył brwi

-Jeszcze się pytasz? Myślałeś, że się nie dowiem? Wpakowałeś się w kłopoty i nie raczyłeś mi o tym powiedzieć. Okłamałeś mnie! - krzyczałam

- Co miałem Ci powiedzieć? Cześć jestem Alex i pracuje dla mafii, a dokładnie walczę w nielegalnych walkach. Miałem iść na ugodę z policją, ale się rozmyśliłem - podniósł głos

- To nie zmienia faktu, że mi nie powiedziałeś. W ogóle zamierzałeś mi o tym opowiedzieć?

- Tak, ale później

- Jak mam Ci teraz ufać? Jak? W ogolę nie jesteś ze mną szczery!

- Wszystko co Ci mówiłem jest prawdą oprócz tego

- Mam tego już serdecznie dość! - wyminęłam go i odeszłam zdenerwowana

- Poczekaj - złapał mnie za rękę

- Zostaw mnie w spokoju! - warknęłam

Puścił moją rękę i odeszłam. Jestem na niego tak zdenerwowana. Weszłam do pierwszego baru. Od razu zamówiłam coś mocniejszego. Wypiłam kilka drinków i postanowiłam wrócić do domu. Po 10 minutach dotarłam do celu. Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do pokoju. Dziwne zdawało mi się ze zamykałam drzwi do swojego pokoju. Kiedy przekroczyłam próg nagle ktoś mnie zaatakował. Zaczęłam krzyczeć, lecz napastnik szybko zakrył mi ręką usta. W amoku złapałam wazon i rozbiłam mu go na głowie. Jednak zamiast poprawić sytuacje jeszcze bardziej ja pogorszyłam. Mężczyzna nie upadł. Zamachnął się i uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Po chwili straciłam przytomność..

Dzieje się ;D Co sądzicie o tym rozdziale?

Nigdy w życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz