Anasui (część 1)

126 8 18
                                    



Pierwsze spotkanie

Szybkim krokiem przemierzałaś więzienne korytarze, próbując zgubić osobę, która poruszała się za tobą w odległości kilkunastu metrów. Już od kilku dni czułaś, że ktoś cię śledzi i odczuwałaś z tego powodu coraz większe zdenerwowanie. Po kilkunastu minutach bezsensownej ucieczki przed prześladowcą, postanowiłaś jednak, że dłużej tego nie wytrzymasz i najwyższy czas stanąć z nim twarzą w twarz. Odwróciłaś się i oznajmiłaś:

-Jeżeli jeszcze raz zobaczę, że za mną chodzisz, naślę na ciebie strażników więziennych. - ku twojemu zdziwieniu, kryjący się za ścianą człowiek wyszedł z ukrycia i zbliżył się do ciebie ze słowami:

-[twoje imie czan], zauważyłaś mnie? No tak, mogłem się tego po tobie spodziewać.

-Skąd wiesz jak mam na imię? - zapytałaś, coraz bardziej zaniepokojona. Przyjrzałaś się dokładniej chłopakowi, jednak nie mogłaś sobie przypomnieć, abyś kiedykolwiek wcześniej go widziała.

-Zapytałem dziewczyny z którą dzielisz celę. Ja nazywam się Narciso Anasui, jeżeli chcesz wiedzieć. - odparł, najwyraźniej absolutnie nie przejmując się twoją reakcją na to, co właśnie powiedział.

Uświadomiłaś sobie, że prawdopodobnie miałaś właśnie do czynienia z jakimś psychopatą, zdecydowałaś więc, że jak najszybciej oddalisz się od niego, po czym zadbasz o to, aby dostał on zakaz zbliżania się do ciebie. Zmusiłaś się do posłania mężczyźnie słabego uśmiechu, a następnie powoli zaczęłaś cofać się w przeciwnym do niego kierunku. Zanim jednak udało ci się przejść chociaż kilka metrów, poczułaś, jak twoja noga poślizguje się na czymś, a ty spadasz do tyłu, nie mając dookoła absolutnie niczego, co pomogłoby ci utrzymać równowagę. W ostatniej sekundzie, kiedy już pogodziłaś się na zderzenie z ziemią, czyjeś ręce objęły cię i delikatnie odstawiły na miejsce. Jak mogłaś się spodziewać, twoim wybawcą okazał się być Anasui, którego twarz znajdowała się obecnie kilkanaście centymetrów od twojej.

-Uważaj na siebie [twoje imie czan], nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało. - rzekł, spoglądając głeboko w twoje oczy.

Odskoczyłaś od niego ze strachem, wykrzykując:

-Czemu tak ci na mnie zależy, nawet się nie znamy?

-[twoje imie czan] ja... kocham cię... - słysząc z jego ust to wyznanie, utwierdziłaś się w przekonaniu, że nie powinnaś zostawać w jego towarzystwie ani chwili dłużej. Odwróciłaś się od chłopaka i rzuciłaś pędem w kierunku swojej celi, omijając leżącą na podłodze skórkę od banana, która najwyraźniej spowodowała twoje wcześniejsze poślizgnięcie.(ciekawe kto ją tam podłożył)


Drugie spotkanie

Kilka ostatnich godzin przeleżałaś w swojej celi, patrząc się tępo w brudny sufit. Czasami czułaś szczęście, kiedy przypominałaś sobie, że trafiłaś do więzienia przez pomyłkę, prawdopodobnie na skutek złej komunikacji między organami władzy w twoim mieście. Oznaczało to, że najpewniej w ciągu kilku tygodni opuścisz to miejsce. Tym razem jednak pogrążyłaś się w smutku, uświadamiając sobie, ile dni "normalnego" życia omija cię ze względu na jeden źle sporządzony przez sąd protokół. Chciałaś znów poczuć wolność, wrócić do swojego mieszkania i nie czuć na sobie spojrzeń strażników więziennych. Niestety musiałaś czekać, aż przydzielony ci przez państwo adwokat będzie mógł zająć się twoją sprawą i wyjaśnić nieporozumienie, przez które zamiast zostać uniewinniona, zostałaś skazana na rok odsiadki. Jedynym popełnionym przez ciebie wykroczeniem było użycie gazu pieprzowego wobec napastnika, planującego przywłaszczyć sobie należącą do ciebie torbę.

jojo's bizarre adventures scenariuszeWo Geschichten leben. Entdecke jetzt