30. Ty nie palisz?

677 15 1
                                    

- Tak babciu, jestem tu. Przyszłem do Cassie po szklankę cukru.- odparł przekonując tym nawet mnie.

- Ah czyli znów tekst ze szklanką?- z uśmiechem szepnęlam mu do ucha.

- Myślę, że to najlepszy pretekst na wszystko.- szepnął pewnie.

- Dobrze wnuczku, to ja poczekam tu.- powiedziala dosc glosno Rose, a ja się przesunelam na bok dając miejsce na przejscie dla Parkera.

- Czekaj- staralam się powiedziec cicho.- szklanka cukru pamietaj.- podeszlam do kuchni i szybko nasypalam troche cukru do szklanki- masz

Wziął i udal sie do swojego mieszkania. To byl szalony dzien. Jeszcze do tego wszystkiego przyjezdza Liam. Nadal trochę jestem zła na niego za Luka. Z drugiej strony wiecznie nie moge sie na niego gniewac, to moj najlepszy przyjaciel. Wlasnie napisal mi wiadomosc ze zaraz bedzię, więc szybko ogarnelam w mieszkanku i czekalam na jego przyjscie.

- Hej Cassie!- krzyknal wchodzac do mieszkania- jak ja za tobą tesknilem- przytulił mnie i usiadlismy na kanapie.

- Ja za tobą tez Liam.- odparl z troche mniejszym entuzjazmem niż on.

- Coś się stalo? Wyczuwam napiętą atmosfere.- spojrzał mi głęboko w oczy.

- Sytuacja z Parkerem i Willem mnie przerasta. Obydwoje mieszkają teraz w tym samym mieszkaniu, a ja nie wiem co czuje. Nie chce z nikim byc. Czuje sie wtedy taka zalezna od kogos...- zaczelam narzekac mu na swoje problemy milosne na co on tylko robil mały uśmieszek.

- Dobrze wiesz na pewno do ktorego bardziej cię ciągnie. Tak jak mnie ciąglo do nóg nauczycielki.- zaśmiał się.

- Dobrze, że tylko ciąglo wzrok, a nie ręce.- takze zasmialam się patrzac na przyjaciela.- Nie wiem czy z ktorym kolwiek umiałabym stworzyc relacje. Nawet jesli bylaby bardzo burzliwa.

- Z tego co wiem nie boisz sie burz, wiec bedzie dobrze.- połozyl glowe na moim ramieniu, a ja właczyłam jakiś film w telewizji.

- A jak z Brianą?- zapytałam odrywając wzrok z telewizora.

- To już jest trochę bardziej skomplikowane. Widziała mnie z Jess na koncercie i myśli ze coś jest pomiedzy nami, a to nie prawda. Kobiety są takie zazdrosne.- marudził i ogladał nadal film.

- Mam pogadac z Brianą? Może uda mi się jakoś przekonac?- zaproponowałam jak przykładna przyjaciółka.

- Chyba wolałbym to sam wyjaśnić.- wzruszył ramionami.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i zniechęcià wstałam z kanapy by otworzyć. To Will.

- Hej, tak myślałem czy pójdziesz ze mną jutro na rajd rowerowy?- zaproponował dosc niesmiale.

- Ja i jakimolwiek sport? Nie wróży to nic dobrego.- zaśmiałam się na co on się uśmiechnął.

- Może jednak się zdecydujesz?- zrobił słodką minę.

- Przepraszam, ale ja naprawde sie do tego nie nadaje.- powiedziałam z zmeczeniem na twarzy.- przyjechal Liam i chciałabym troche spedzic z nim czasu wiec do zobaczenia.- zamknelam drzwi i znow usiadlam na kanapie.

- Wiesz, że nie możesz go tak wiecznie unikac?- spojrzal się na mnie jakbym naprawde robiła coś żenującego.

- A ty wiesz, że nie robi się takiej miny bo ci tak zostanie?- zaśmiałam się po czym on dolączyl się do śmiechu.- Zostajesz na noc?

- Właściwie to chciałbym bo jest dosc pozno, a do mojego mieszkania jest dluga droga.- jego śpiący głos wyjaśniał wszystko.

- Jasne, kanapa jest naprawde wygodna. Myśle, że się wyśpisz.- powiedziałam podając mu koc z szafki i dodatkową poduszke.

- Dziekuje, że to dla mnie robisz. Nieźle popsułem naszą przyjazn tymi wygłupami. Ty i tak wolisz innego.- zaśmial się pod nosem.

- Oj już dobrze. Idź spać, ja zaraz wrócę.- skierowałam się do drzwi, ale usłyszałam jeszcze głos Liama.

- Gdzue ty wychodzisz o tej godzinie? Will czy Parker? Mam zgadywać?- znów sie zaśmiał, a ja odwróciłam się do niego i powiedziałam szybkie- ide sie przewietrzyć i zaplić.- wyszłam z mieszkania przed blok.

Lubiłam tą ławeczke ktora byla naprzeciwko bloku. Palenie tam było lepsze niż gdzie kolwiek indziej. Spojrzałam się w drzwi wejsciowe, w ktore wszedl nie kto inny jak Parker. Spojrzał się na mnie, czułam że sie waha czy podejsc jednak podszedł. Był w samej koszulce na krotki rekaw. Nie, że mi to przeszkadzalo, ale bylo dosc zimno na dworze. Dosiadł się, a ja nadal paliłam papierosa.

- Ty nie palisz?- powiedziałam do niego dosc zadziwiającym glosem.

- Nie teraz.- dosc cicho wymruczał.

- Coś nie tak?- niepewnie położyłam dłon na jego kolanie.

- Wiem, że był u ciebie Will. Zgodziłaś sie?- spojrzałam się na mnie tak jakby chcial uslyszec tylko jedną odpowiedz.

- Oczywiście, że nie. Ja i rower? Wyobrazasz to sobie?- zaśmiałam się kończac palic papierosa.

- Ze mną byś i tak pojechala.- szepnal mi do ucha.

- I tak by mi sie nie chciało. Nie dla mnie sport.- powiedziałam wstając z ławki.

- Skoro nie lubisz sportu to co wlasnie dzisiaj robilismy przy drzwiach?- zrobił maly usmieszek.

- Nazwałabym to bardziej przyjemnością.- chciałam już isć ale nadal do mnie mówił.

- Mówiłas, że mam nie nazywac cie przyjemnością.- odparł.

- A ty byś mogł coś na siebie zalozyc.- powiedzialam glosniej zblizajac sie do drzwi, ale z daleka za plecami uslyszalam glos.- wiem, że i tak ci sie podoba.

Weszłam zmęczona do mieszkania. Liam już spał, ja też udałam się do swojej sypialni. Do był długi dzien, zbyt długi.

***
Jak wam sie podoba rozdział? Jestwm po dłuższej przerwie. Stwierdziłam, że skoro jestem w polowie ksiazki przyda sie przerwa. Powracam z nowymi rozdziałami. Jesteście team Parker, Will czy może ktoś inny?

To tylko słowa skarbieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant