29. Stań pomiędzy moimi nogami

652 15 1
                                    

- Chcesz pożyczyć szklanke cukru sąsiadko?- stałam wryta w jego twarz i zastanawialam sie co on wlasnie powiedzial.

- Ah to ty mieszkasz obok!? Super, będziemy obok siebie!- ucieszyl sie Will i ponownie do mnie przytulił.

- Nie rozumiem. Znacie sie?- zapytał zdezorientowany Parker.

- No tak przyjaznimy sie.- odpowiedziałam, ale najwidoczniej Will chcial cos dodac od siebie- w zasadzie to tworzy sie cos więcej miedzy nami.

Spojrzałam przez chwile na Parkera i nie dowierzalam. Widzialam w jego oczach złość. Jednak to byl jego kuzyn, przeciez sie na niego nie rzuci.

-  A wy sie znacie? Własciwie to chyba był twoim nauczycielem przez jakis czas racja?-odparł przyjaciel.

- Byłem.- stanowczo odpowiedział.

Weszlismy do srodka mieszkania. Udawalam, że wcale już tu wczesniej nie byłam. Parker pokazal swojemu kuzynowi jego pokój a ja usiadlam na kanapie w salonie. Obok mnie Parker.

- A więc zadajesz się z moim kuzynem?- szepnal mi do ucha.

- Nie wiedzialam, że nim jest.- odpowiedziałam tak cicho by nie uslyszal.

- Spaliście ze sobą?- znów szepnął, ale tym razem ze zlością.

- Nie, nie jesteśmy razem.- stanowczo odpowiedziałam.

- Widze, że coś pomiędzy wami jest. Gdzie zaginął twój pociąg do mnie?- zapytał dość podirytowany.

- Nie wiem, zgubił wagony.- obojętnie odpowiedziałam, a do salonu wszedł Will.

- Jak dobrze, że bedziemy mieszkac obok siebie! Na szczęscie sie lubicie i nie bedzie zadnych kłótni.- odparł i usiadl pomiedzy nami na kanapie.

-  W sumie to powinnam już iść. Przyjeżdza do mnie później Liam.- wstałam z kanapy i skierowalam sie do wyjscia, ale zatrzymal mnie głos Willa.- Kim jest Liam?

- Moim przyjacielem.- odpowiedziałam i wyszłam.

Nadal nie dociera do mnie fakt, że mieszkam obok dwóch chlopaków do, których mnie coś ciągnie. Przecież to będzie walka przetrwania. Bezwładnie położyłam się na swoim łóżku. Nagle usłyszałam dźwęk otwierających się drzwi. Nie zdążylam wstac, a w moim pokoju pojawił się Parker.

- Nie mówiono ci, że nie ładnie wchodzić bez pukania?- podniosłam głowę z łóżka.

- Kto powiedział, że bez? Przecież mogę cie puknąć tu i teraz.- podszedl do mnie niebezpiecznie blisko.

- I co jeszcze? Już mówilam, nie chce być twoją przyjemnością. Raz się mnie interesujesz, a potem znikasz.- podirytowana wstalam.

- Mówilem ci ze nie mialem czasu.- chcialam sie od niego odsunac co spowodowalo, że znów upadłam na łóżko.- nie podoba mi się to, że z nim krecisz.

- Jestem wolna.- szepnełam mu do ucha.

- Nie, gdy jesteś przy mnie.- lezal nademną przyciskając moje ręce do materacu.- Cass, jestes taka pociągająca.

Zaczął mnie namiętnie całować, a ja nie chcialam przestac. Brakowało mi jego dotyku. To na nowo pobudzilo we mnie ochote na całego jego. Zastanawialam się gdzie jest Will. Musze przestac o nim myslec w tym momencie liczy się tylko on.

Zaczął zjeżdzać z pocałunkami w dół, a ja czułam jak moje całe ciało jest rozpalone. Jednak nagle sie odemnie oderwal i wyszedl z pokoju. Szybko wstałam.

- Halo!? Gdzie idziesz?- zdenerwowana podeszlam do drzwi wyjsciowych i stanelam tak by nie mógł wyjsc.

- Wiem, że się z nim całowałaś. To boli, kiedy dotykasz innych ust niż moich.- dość cicho powiedzial te slowa.

- To czemu mnie teraz całowałes?- zdezorientowana spojrzalam mu w oczy.

- Bo chciałem sprawdzić czy nadal czujesz to samo całując mnie.- nie oderwal odemnie wzroku.

- I jak? Sprawdziłam sie?- uśmiechnelam sie.

- Tak i to mnie wlasnie boli.- nim zdazyl powiedziec cos wiecej odparlam- czemu?

- Bo do cholery! On sie w tobie zakochal Cass! Nie chce go ranic to przeciez moj kuzyn. Skoro sie z nim calowalas tez najwidoczniej cos poczulas. Nie chce stac pomiedzy wami. Sama mowilas, że pociąg zgubił wagony.- widzialam złość a zarazem smutek w jego spojrzeniu.

- Stań.- powiedziałam stanowczo.

- Gdzie mam stanąc!? O co do cholery ci chodzi?- bez sił wymachiwał rękoma.

- Stań pomiędzy moimi nogami.-znów stanowczo powiedziałam.

Chyba wkońcu zrozumiał o co mi chodzi bo wział mnie na rece, a ja oplotłam nogi na nim. Przyparł mnie do drzwi i zaczął namiętnie całować. Czułam, że musze to zrobic. Tak mnie do niego ciągło, a jak jeszcze przyznał, że coś czuje i że jest zazdrosny cos we mnie pękło. Nie powiedzial mi tego wprost, ale przeczytalam to pomiedzy jego slowami. Chciałam go w tej chwili tylko dla siebie. Nie pomyslalam juz ani razu o Willu. Po prostu calowalam go aż do utraty tchu. Zdjęłam w pośpiechu jego bluzke, a on zdjął moją. Rozpielam jego spodnie, a on zsunął je na dół. Zabrał się za ściąganie ze mnie moich dzinsow. Został w samych bokserkach, a ja bieliznie.

- Jesteś taka seksowna...- wypowiedział dysząc.

Rozpioł mój stanik i zdjął majtki. Po chwili ja zdjęłam jego bokserki i delikatnie we mnie wszedł. Potem jednak przyśpieszał robiąc mocniejsze ruchy na co ja jęknełam. Robiliśmy to conajmniej godzinę, było nam tak dobrze aż oboje doszliśmy z trzy razy. Gdy już mialiśmy kończyć usłyszałam za drzwiami czyiś głos. Znałam ten głos.

- Halo Cassie, jesteś tam? Jest może u ciebie Parker lub Will? Przyniosłam im obiad a nikogo nie ma w mieszkaniu.- zza drzwi mówiła dość głosno babcia Parkera, Rose.

To tylko słowa skarbieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ