6. To tylko przesmak tego czego umiem

1K 15 1
                                    

Nadchodził wieczór, wiedziałam, że zaraz będę musiała iść do Parkera na kolacje. Nie chciałam się jakoś specjalnie szykować, nie chce dać mu satysfakcji. Ubrałam obcisłe dżinsy i jasną bluzkę z dekoltem na ramiączkach. Oczywiście nie zapomniałam o moim beżowym botkach. Zamknęłam mieszkanie i poszłam zapukać do Parkera. Otworzył mi drzwi z uśmiechem, a ja tylko po cichu weszłam do jego mieszkania. Stół był przyszykowany bardzo elegancko. Kwiaty, świece, czego chcieć więcej? To wygląda jak randka cholera. Stanęłam na środku i przyglądam się mu od góry do dołu. Dlaczego musi być tak przystojny? Czarna koszula dodawała mu uroku. Tylko się uśmiechnął i powiedział, żebym usiadła do stołu.

- Taka bardzo oficjalna ta kolacja...- zdezorientowana spojrzałam na chłopaka.

- Jak już się coś robi to porządnie.- patrzyliśmy sobie w oczy, gdy siedział naprzeciwko mnie. - Skoro nie ma jeszcze jedzenia to może napijemy się wina na kanapie?- zaproponował na co ja się zgodziłam.

Siedzieliśmy obok siebie, a tematy nam się nie kończyły. Nie czułam ani trochę, że rozmawiam z nauczycielem. Jego oczy tak mnie przyciągały, że miałam wrażenie, że wezmie mnie zaraz do siebie na kolana i namiętnie pocałuje. Jezu czy podoba mi się nauczyciel...w sensie Parker, sam mówił, że za dwa zmienia pracę.

Parker zaproponował taniec, a ja stwierdziłam, że to dobry pomysł. Tańczyliśmy do wolnej muzyki i patrzyliśmy w swoje oczy.

- No, no, nie wiedziałam, że nauczyciel tak umie się ruszać.

- To tylko przesmak tego czego umiem.- zapewnił mnie Parker.

Po chwili poczułam delikatny dreszcz na moim ciele, kiedy dotykał mojej talii, a wzrokiem czułam jakby mnie rozpalał. Nagle przysunął mnie do ściany i wbił się w moje usta. Odrazu oddawałam pocałunki. Pocałunek był długi i namiętny. Gdy się skończył, nagle zapadła cisza, ani ja ani on nie mieliśmy odwagi się odezwać. Usiadliśmy do stołu i w totalnej ciszy zjedliśmy kolacje. Chwilę później powiedziałam, że jestem już śpiąca i wyszłam z mieszkania. Było tak nie zręcznie. Szybko się położyłam i zasnęłam.

Rano obudził mnie budzik w telefonie. Szybko ubrałam jakie kolwiek ubrania i usiadłam na kanapie. Musiałam zadzwonić wkońcu do Liama. Przez te wszystkie sytuacje związane z Parkerem totanie zaniedbałam kontakt z przyjacielem. Ah Parker... to co się wczoraj stało nie powinno w ogóle się stać! To mój nauczyciel...no przez jakieś dwa dni jeszcze. To była tylko chwila, która mnie pochłonęła, to nie moja wina, że jest tak seksowny... Jezu o czym ja myśle. Dzwonię do Liama.

- No hej Cassie, wkoncu znalazłam dla mnie czas.- słyszę jego cichy chichot.

- Mieszkanie tu dało mi więcej wrażeń na start niż myślałam. Jak tam u ciebie?- przyjaciel wydawał się jakoś bardziej szczęśliwszy niż zazwyczaj.

- Poznałem pewną dziewczynę na imprezie...Briane... jest cudowna...- nim skończył mówić wtrąciłam się.- Jezu Liam tak się cieszę, że kogoś poznałeś!- byłam naprawdę zachwycona tym faktem.

- A ty już rzuciłam talerzem w jakiegoś szkolnego dupka?- zaśmiał się i zmienił temat.

- Nie miałam jeszcze na to czasu.- szybko wymyśliłam wymówkę, nie chciałam mu opowiadać o moich sytuacjach z Parkerem. Jest moim przyjacielem, ale czułabym się dziwnie, gdyby ktokolwiek wiedział co się działo pomiędzy nami.

- A więc co robisz całymi dniami?- zaciekawiony spytał. - Nauka i zajmowanie się mieszkaniem, wiesz takie zwykłe rzeczy.- odpowiedziałam najbardziej normalnie jak się dało. Zorientowałam się ze nie wspomniałam mu nic o mojej imprezie, ale stwierdziłam ze to mało ważne.

Pożegnaliśmy się i włożyłam telefon do kieszeni kurtki. Poszłam do szkoły na pieszo, tym razem się nie spóźniłam, ani nie miałam propozycji od Parkera o podwózkę. W sumie nie dziwie się po wczorajszej kolacji. Po drodze sprawdziłam na mój plan lekcji, bo nadal nie zdążyłam go dokładnie przejrzeć. O nie, zaczynam historią...Między mną, a Parkerem znów bedą tak nie zręczne spojrzenia. Gdy już byłam w szkole przywitałam się z Savana i Carla. Rozmawialiśmy o planach na najbliższy weekend. Chciałyśmy coś porobić razem, by bardziej się poznać i spędzić wspólne czas. Naszą rozmowę podsłuchał jakiś chłopak o czarnych włosach, wysoki i umięśniony. Podszedł do nas i podekscytowany zaczął mówić:

- Hej dziewczyny, przepraszam, że podsłuchałem waszą rozmowę, ale myśle, że zaradzę na wasz problem. W ten weekend jest wycieczka nad morze na 2 dni. Są jeszcze miejsca, mogę was zapisać. Jedzie moja klasa, ale dobieramy osoby z innych by mieć wystarczająco dużo uczestników. Co o tym myślicie? - chłopak wydawał się bardzo miły.

- Ja chętnie!- krzykła Savana po czym Carla też kiwła głową, Oczywiście też się zgodziłam.

Chłopak poszedł, a ja odrazu spytałam się dziewczynom- Z której on jest klasy?

- Z o rok starszej. Wychowawcą ich jest Parker, pewnie też pojedzie jako ostatnie chwile z uczniami przed odejściem ze szkoły.- odparła Savana na moje pytanie.

Jezu czyli Parker też jedzie i to jako wychowawca. Miałam nadzieję, że spędze weekend spokojnie bez myśli, że całowałam się z nauczycielem, a jednak moje plany się zrujnowały.

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now