26. Nie chce żebyś nazywał mnie przyjemnością

689 10 1
                                    

Po ostatnim wypadzie z Willem naprawde się do siebie zbliżyliśmy. Przez ostatnie dwa dni caly czas rozmawialismy na przerózne tematy. Jego rodzice zgodzili sie by zamieszkal z kuzynem. Miał się już dzisiaj do niego wprowadzic, ale stwierdzilismy ze wygodniej bedzie jutro. Dzisiaj mamy bal maskowy i chcemy poświęcić ten czas na przygotowania. Jutro z rana pomoge mu z wszystkimi rzeczami. Czuje się przy nim naprawde dobrze, on mnie rozumie. Do Parkera nie odzywałam się przez ostatnie dni od naszej rozmowy o balu. Aż dziwne, że idziemy tam razem a nawet nie napisal glupiej wiadomosci. Co do Carli nadal sie nie odzywamy do siebie i nie wiem ile to potrwa. Savana z tego co wiem chodzi z Dylanem i poświeca mu caly swoj czas. Przed balem chciałam wybrać się do kawiarni i zjesc jakies ciasto. Nim jednak zdazylam wyjsc z domu zatrzymał mnie Parker.

- Czekaj, przyjde po ciebie o 18 i wyjedziemy razem okej?- mówił dosc oschlym glosem.

- Nie odzywasz sie do mnie przed dwa dni, a teraz nagle przejmujesz się tym?- patrze na chlopaka z wyrzutami.

- Nie miałem czasu, musiałem ogarnąć sprawy zwiazane z kims z rodziny plus sytuacja z nową pracą.- ledwo łapał oddech tak jakby był niewyspany.

- Nic mi nie opowiadales ostatnio o tym jak jest w nowej pracy. Sama nie wierze, że to mowie, ale ide na ciasto, chcesz isc ze mna?- lekko się usmiechnelam.

- W sumie czemu nie. Przyda mi się łyk kawy na pobudzenie.- odparł i poszliśmy do najbliższej kawiarni.

- A więc jak w pracy?- zaczelam temat by droga zleciala nam szybciej.

- Dużo jest do roboty. W szkole wszystko lecialo powoli, tu trzeba się spieszyc. Jak sama widzisz nawet nie mam czasu na wlasne przyjemnosci.- mowil otwierając drzwi od kawiarni.

- Na spanie?- dopytałam na co on odrazu- na ciebie.- powiedzial gdy stal juz przy ladzie.

- Co na mnie? Co panu podac?- zdezorientowana kelnerka spojrzała na Parkera.

Zamówilismy i usiadlismy do stolika. Było tu naprawde przytulnie.

-  Nie chce zebys nazywal mnie przyjemnoscią- przerwałam niezreczna cisze.

- Dlaczego? Przeciez tak jest.- wzruszyl ramionami i wzial od kelnerki kawe.

- Nie ważne. Zdradzisz mi kto bedzie tanczyl na koncu?- zaczelam drązyc temat balu.

- Ah nie możesz miec takich przywilejów Cass.- spojrzal na mnie zadziornym uśmiechem.

- Dobrze wiemy, że już je mam- odparłam biorąc do buzi kawałek ciasta.

Usłyszałam powiadomienie z telefonu.

Od WILLA:
Tak myślałem czy nie chciałabyś w niedzielę jechać ze mną na ślub mojej kuzynki?

Długo patrzyłam się na tę wiadomosc z uśmiechem na twarzy. Chyba nawet przez moment zapomniałam o tym, że naprzeciwko mnie siedzi Parker.

- Czemu się tak szczerzysz do tego telefonu?- zrobił dość niezadowoloną minę.

- Dostałam zaproszenie.- wzielam kolejny kawalek ciasta do buzi.

- Jakie?- dopytał, ale nim zdazylam odpowiedziec ktos do niego zadzwonil.

Wyszedl na chwile przed kawiarnie i rozmawial przez telefon przez najblizsze pare minut. Zdazylam dokonczyc juz swoj deser i wypic kawe. Zaplacilam i wyszlam przed budynek.

- Ty juz idziesz? Sorki, że tak dlugo, ale jak mówilem sprawy rodzinne.- stał ze zmarnowaną miną.

- Jestes zmeczony, wyspij się przed balem. Ja muszę sie przyszykować. Widzimy się o 18.- przytulilam go na pozegnanie i nie wiem czemu ale nie czulam nic.

Wczesniej jak nawet dotknelam jego ręki przez cale moje cialo przechodzilu dreszcze. Teraz tylko czuje obojetnosc. Z utęsknieniem czekam na kazdą wiadomosc od Willa. On nie pozostawia mi cichych dni, niezrozumialych mi sytuacji. Jest przy mnie po prostu. Wspiera gdy potrzebuje i rozmawia duzo. Nie sądzilam ze przez tak krotki okres czasu zblize się do kogos. Fakt calowalismy sie tylko raz, ale czekam na drugi odpowiedni moment by to zrobic. Nawet zapomnialam juz o tym ze ma dziewczyne. Wiem, że zrobi to co uwaza za sluszne. Przeciez nie jestesmy razem, moze robic co chce.

Nie miałam jakoś ochoty isc na ten bal z Parkerem. Ostatnio się od siebie odsunelismy. Moze rzeczywiscie to kwestia jego braku czasu i zmeczenia. Nie chce o tym teraz myslec. Muszę sie wyszykować na bal. Nagle usłyszalam, że dzwoni Liam. Nie moge go wiecznie ignorowac.

- No hej, co sie dzieje?- spytałam by szybciej skonczyc rozmowe.

- Nie odbierałas, martwilem sie. Myslalem ze miedzy nami wszystko okej.- slyszalam w jego glosie smutek, a on rzadko sie smucil.

- Jest tylko po prostu ostatnio nie mialam czasu. Cos nie tak? Slysze po twoim glosie.- naprawde zmartwilam się.

- No bo z Brianą... nie jest miedzy nami najlepiej- odparł na co ja momentalnie usiadlam na krześle.

- Ale jak to? Czemu tak?- zaczelam dopytywac.

- Przyjade jutro i ci opowiem okej?- spytal tak jakby ta sprawa nie byla na telefon.

- No dobrze, ale przyjedz wieczorem. Od rana mam inne sprawy.- dodalam i pożegnalam sie z przyjacielem rozlaczajac sie na sam koniec.

Ubrałam sukienke i oczywiscie maske na twarz. Wyszlam z mieszkania i ku moim oczom pojawił się przystojny mezczyzna w garniturze. Nie moge o nim tak myślec, nie. Przeciez dopiero co mowilam ze jest mi on totalnie obojetny. Teraz jednak stoi przedemna w garniturze, caly dla mnie. Czuje jakbym na nowo przezywala pierwszy dzien z nim. Na balu bedzie tez Will, musze myslec o nim.

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now