3. To tylko jednorazowa akcja

1.4K 19 2
                                    

- Dune...ciekawe nazwisko- powiedział bardzo rozluźniony.

- Czy możesz powiedzieć mi czemu wcześniej nie powiedziałeś, że jesteś tu nayczucielem tylko udawałeś ucznia?- nagle wszystkie zarzuty spływały z moich ust jak najprostrze teksty piosenek, które kocham.

- Nigdy nie spytałaś. Pozatem gdybyś ci powiedział to byś pojechała ze mną?- powiedział to tak pewnie...

- Oczywiście, że nie! Tak w ogóle można?- zdenerwowałam się i zaczęłam wymachiwać rękoma jak oszalała.

Nagle złapał moje ręce- spokojnie, jesteś moją sąsiadkom spóźniłaś się do szkoły, a więc ja jako dobry nauczyciel też cie tam zawiozłem skoro i tak tam jechałem.- jego głos brzmiał tak spokojnie, że moje ręce same opadły.

- Mówiłeś, że też jesteś spó...- nie dał mi dokończyć po raz drugi dzisiaj

- Miałem lekcje na później, ale szczerze ci powiem nie wiedziałem, że pierwsza lekcja będzie z tobą.- wydawał się naprawdę szczery.

Jednak nie zaspokoiłam swojej ciekawości i pytałam dalej- każdą uczennice tak zawozisz?

- Nie, wyobraź sobie, że mam tylko jedną uczennice obok siebie...ah pani DUNE znasz może?- podkreślił moje nazwisko powiedział to z taką ironią jak ja wcześniej do niego.

- Jutro pojde na pieszo.- powiedziałam chcąc zgasić jego dobry nastrój.

- Nie proponowałem ci jutro podwózki, ale zawsze jak się spóźnisz mogę cie zawieź... no chyba że godziny pracy bedę miec inny niz ty lekcji.- było to miłe jednak troche dziwne.

- Czułabym się nie zręcznie jeździć z nauczycielem do szkoły, chyba sam rozumiesz. Wiem, że wygladasz na mlodszego niz jestes ale niestety twoj status w szkole zmienia postac rzeczy.- czułam, że powiedziałam mądrze.

- Ah statusy, szkoda, że więcej nie wiesz z mojej lekcji jak tyle z dzisiejszego poranka. Przepisz notatkę do swojego zeszytu... a i czekaj co do twojego koczka z tej perspektywy wygląda troche lepiej.- usmiechnal sie nie wiem czy zażartował czy mówił serio. Ciężko go zrozumieć, ale uznam że był miły bo tak brzmiał.

Może rzeczywiscie powinnam sie skupić na czymś innym niz poranku, to tylko jednorazowa akcja. Wróce do domu i zrobie pyszne naleśniki. Ciekawe o ktorej konczy Parker... czemu ja w ogole o tym myśle a no tak mieszka obok mnie. Nie jestem jakaś mocno zła za to, że rano nie śmiał mi powiedzieć kim jest, ale nie mam zamiaru tego tak zostawić. Taki młody ciekawe jak poradzi sobie z imprezowym hałasem. Tak to dobry pomysł, organizuje impreze dzisiaj wieczorem. Tak wiem nikogo tu nie znam, ale od tego mam Carle lub Savane. Dowiedziałam sie też od Carli na przerwie że Parker jest tylko o 4 lata od nas młodszy. A wyglada na jeszcze mlodszego.

Carla poszła zjesc do stolowki cos ja jednak nie bylam glodna poszlam poszukac Savany. Ona wiedziala wszystko o wszystkim potrzebowalam jej.

- Savana czekaj!- krzykłam widząc ją na końcu korytarza.

- O Cassie jak było na lekcjach?- zapytała bardzo ciekawa.

- Później ci opowiem. Potrzebuje twojej pomocy przy imprezie u mnie w mieszkaniu.- bardzo jestem podekscytowana

- A więc nie wiesz kogo zaprosić, zgadłam?

- Tak, znam tu tylko dwie osoby- nie licząc Parkera ale przecież nie powiem jej o przygodzie z rana.- a więc zaprosisz pare osób? Nie jakoś dużo nie mam za wielkiego mieszkania.

- Dobrze, może wkoncu bede miala okazja pogadac z Alexem chociaz wszedzie i tak kreci sie wokol niego Madison. - mowiąc jej imie przedrzezniala ją

- Wierzę, że ci sie uda.

- Tak w ogóle skąd nagle taki pomysł, jesteś tu pierwszy dzień.- bardzo zdziwiła ją ta informacja jakby było to coś nadzwyczajnego.

Nie powiem jej przecież prawdziwego powodu, na szybko coś wymyśliłam- nie znam tu nikogo, to dobra szansa, żeby kogoś poznać- Savana tylko się usmiechnela i poszła na ostatnią lekcje.

Gdy wybił dziś ostatni dzwonek, poszłam do sklepu po rzeczy potrzebne na impreze i zaczełam przygotowania odrazu, bo moje mieszkanie narasie nie nadawalo sie anj troche na przyjscie gosci. Chwile usiadłam na swojej kanapie by odpocząć i widze wiadomosc od Savany:

SAVANA:
Hej Cassie, zaprosiłam wszystkie osoby jakie wpadly mi do glowy, przyjde wczesniej zeby pomoc z przekaskami.

Po chwili napisala też Carla:

CARLA:
Kochana, załatwiłam alkohol na impreze, bedziemy sie grubo bawić <3

Ucieszyły mnie te wiadomosci przez co nabrałam jeszcze wiekszej motywacji do przygotowan. Ciekawi mnie rekacja Parkera, to może być ciekawa noc.

***
Gdy już była godzina 20:00 ludzie tańczyli już w moim mieszkaniu. Włączyłam muzykę najgłośniej jak się da, żeby zdenerwować Parkera. Nie wiem kto mieszka z drugiej strony mnie, ale szczerze w tej chwili mało mnie to interesowało. Savana siedziała na kanapie i patrzyła się na Alexa, z którym chciała pogadać, ale Madison nie opuszczała go na krok. Dziwne, bo nawet nie są parą. Przyszła też gwiazda szkoły, ale upijał się już w kuchni, a obok stała Carla z butelką wódki w ręce. Czy on wie w ogóle, że to moja impreza? Czy ktoś to wie? Chyba też powinnam się napić.

- Chodź Cassie, nalałam nam szota.- krzyczy już pijana i jest pewna, że zgodzę. Chyba zauważyła moją chęć, bo sama podeszła do mnie z szotem.

Wypiłam - Mogę twoją butelkę?- spytałam patrząc się na wpół wypitą butelkę wódki.

- Jasne możesz, wezmę nową.- poszła do kuchni wziąć kolejną butelkę, a ja tańczyłam do głośniej muzyki.

Może kogoś poznam, dzięki tej imprezie, tak mało znam tu ludzi. Dopiłam butelkę wódki do końca i zaczęłam z każdym się widać od dosłownie randomowych osób po tych co przedstawiła mi Savana. Nagle za moimi plecami słyszę głos, ktoś do mnie mówi.

- Hej jestem Ethan- mówi dość pijanie.

- Hej, Cassie- odpowiadam nadal tańcząc do muzyki.

- A więc jesteś nowa. Chodź zatańczymy żebyś nie stała sama tu upijając alkohol. Wygląda to dość samotnie.

Odłożyłam butelkę i wzięłam jego rękę by zatańczyć. Miał tak męską dłoń, twarz wyrysowana a jego mięśnie mogły robić wrażenie. O nim mi nic Savana nie mówiła. To chyba czas się mu podpytać o pare rzeczy. Nie wiem czy będąc pijana to dobry pomysł...

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now