10. Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz.

849 14 0
                                    

Czas na grę. Pierwszy butelką kręcił Liam. Wylosował Jess, jedną z lasek z imprezy, nie znałam jej. Zapytał się jej co woli, prawda czy wyzwanie.

-Prawde na początek.- spokojnie odpowiedziała Jess.

- A więc jakbyś mogła to kogo byś pocałowała stąd?- Liam podniósł brew.

- Myśle, że ciebie.- zrobiła nieśmiałą minę.

- Ejejejej on jest mój!- krzykla Briana.- tak wiem- szeptem powiedziała Jess.

Zaczeła krecic butelką i wylosowała Luke. Wybrał wyzwanie.

- Spędź tą noc z Cassie, obojętnie co bedziecie robic.- zaproponowała.

- Na luzie.- krótko odpowiedział Luke.

Eh będę musiala tu zostać całą noc w dodatku z nim? A rano bede musiala sie spieszyc by jechac po walizke a potem na wycieczke. Dobra czas zeby zakrecil Luke. Świetnie wypadło na mnie. Wybrałam prawdę, nie chciałam wiecej wrazen na dzis.

- Spałaś z kimś w ostatnim czasie?- zapytał Luke.

-Nie.- pewnie powiedziałam.

Noi tak cały czas graliśmy dopóki ludziom nie zachcialo sie dalej tanczyć i pic. Podszedł do mnie Luke i przypomniał mi o wspólnej nocy dzisiaj. Powiedział, że możemy się przejść na spacer na co ja kiwłam głową i wyszliśmy.

- Bedziemy tak isc w ciszy?- zapytal zaklopotany chłopak.

- Myślałam, że jedyną osobą, którą się interesujesz jesteś ty sam.- alkohol wziął góre i zaczełam gadać jak szalona.

- To, że nie chce miec dziewczyny nie oznacza ze z nimi nie rozmawiam.- po czym ja pod nosem powiedzialam- no tak bo się z nimi pieprzysz.

- Ej nie mów tak!- krzyknął.- Każdy ma jakieś potrzeby, ty na pewno też, ale o tym nie mówisz.

- Nie chciałbyś znać moich potrzeb.- powiedziałam chwiejąc sie na nogach.

- A jeśli chce to mi o nich powiesz?- odparł po czym ja szybko dopowiedziałam.- wiesz co, po co gadać.- przyssałam się do jego ust po czym on odwzajemnił moje pocałunki.

Oparł mnie o ścianę jakiegoś budynki i położył ręcę na talii. No nie powiem, był cholernie przystojny. Całowaliśmy sie tak z 15 minut dopóki nie stwierdziliśmy, że już powinnismy wracac na impreze. Przez calą droge bylismy cicho dopóki Luke się nie odezwał.

- Nieźle całujesz, o wiele bardziej wole to niz gadanie.- uśmiechnął się na co ja zrobiłam to samo.

Gdy byliśmy na imprezie okazało się, że wszyscy już poszli do domu. Było późno, ale najwidoczniej chłopak jeszcze nie chcial wracac do domu.

- Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz.- zaproponował na co ja się zgodziłam.

Włączył muzyke i tanczylismy wolno i dosc namietnie. Przypomnialo mi sie jak tanczylam z Parkerem w jego mieszkaniu. Nie powiem, wtedy bylo magicznie. Teraz tez jest, ale jakoś inaczej. Luke przez caly taniec patrzyl mi się w oczy na co czułam sie dosc nie zrecznie, nie wiedzialam dlaczego sie tak patrzy.

- Luke..- nie zdązyłam dokonczyc a powiedzial.- masz piękne oczy wiesz.

- Wiem- Odparłam- dzięki, powinnam juz iść do domu jutro wycieczka.

Pożegnałam się z Lukiem i poszłam do swojego mieszkania. Dobrze spędzało mi sie czas z chlopakiem, ale gdy myślałam o tym, że zalicza każdą laske w szkole i są dla niego jak zabawka odechciało mi sie wszystkiego.

Pijana położyłam się do łóżka i zasnęłam.

***
Gdy wstałam szybko zaczynałam się ogarniać na wycieczke. Nagle przyszło mi powiadomienie o nowej wiadomosci.

OD LUKA:
Dobrze się wczoraj bawiłem. Też będe na wycieczce, może usiądziemy razem w autobusie?

Spodziewałam się, że też pojedzie. Dlaczego chce ze mną usiąść? Ma tyle innych lasek do wyboru. No, ale zgodzilam sie wiedzac ze Carla i Savana usiądą razem, a ja i tak bym siedziała sama.

Gdy wyszłam z moją walizką z mieszkania nagle zauwazyłam obok Parkera robiącego to samo.

- Mogę ci pomóc z walizką...- nieśmiale zaproponował.

- Nie, dzięki. Nie chce, żeby widzieli mnie z wychowawcą wycieczki.- spuściłam wzrok na walizke i poszłam do windy. Niestety wszedł ze mną.

- Teraz się mnie wstydzisz? Moje ostatnie dwa dni w tej szkole jako nauczyciel mogłabyś odpuścić.

- Ty nie odpuściłeś mi nawet odpowiedzi.- spojrzałam na niego zdenerwowana.

- I tak się wywinełaś.- mruczał pod nosem.

Już więcej nie rozmawialiśmy, wsiadł do swojego samochodu, a ja szłam na pieszo. Nagle stanał obok mnie samochód, dobrze mi znany samochód Parkera.

- Wsiadaj, nie bedziesz szla tyle z tą walizka, podwioze cie. - zaproponował.

- Żeby każdy sobie coś pomyślał? Nie, dzięki.

- Widziałem w pogodzie, że niedługo ma padać więc nie odmawiaj.- uśmiechnal sie.

- Ah wiesz mam parasolke.- szybko wymyśliłam coś.

- Nie widzę żadnej parasolki tylko twojego koczka.- spojrzał się na mnie tym swoim wzrokiem.

- Tak dobrze wiemy, że pragniesz mojego koczka. Swoją drogą jest bardzo wygodny na podróże.

- A więc wsiądziesz, jeśli przyznam, że mi sie podoba?- zapytał zaciekawiony.

- Tak- odparłam po czym szybko uzyskałam to co chciałam. - cholernie podoba mi się twój koczek, a teraz wsiadaj.

Weszłam do samochodu, a Parker włożył moją walizke do bagażnika. Miałam juz wiecej nie jezdzic z nim i co, znów to zrobiłam. Myślałam, że nie chcial w ogóle ze mną gadac po tym jak się całowalismy, s jednak. Może zmieniają mu sie priorytety przez zmiane pracy. Ciekawe co dalej zamierza.

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now