24. Pójdź ze mną na bal

752 14 0
                                    

- Jestem Will.- odezwał się pierwszy chłopak.

- Hej, Cassie.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Dziekuję, że dałaś jej lizaka. Nie dałaby mi spokoju przez najbliższą godzinę.- zaśmiał się.

- Nie ma za co. Ja już pójdę.- już chciałam iść aż nagle za plecami usłyszałam głos.

- Dasz mi chociaż swój numer?- nieśmiale powiedział Will.

- Jasne.- podałam mu swój numer telefonu aż nagle podeszła do mnie starsza pani.

- Właśnie Cassie to jest Rose, ‚moja babcia.- skierował wzrok na starszą pani.

- Bardzo mi miło panią poznać.- powiedziałam i dodałam.- już naprawdę muszę iść do szkoły.

                                             ***
Weszłam do szkoły, a tam wielkie podekscytowanie. Wszyscy chodzili wokół i o czymś plotkowali. Wszędzie wisiału ulotki dotyczące balu maskowego. Nie rozumiałam czemu wszyscy się tak tym ekscytują skoro to jest co roku. Jednak, gdy wzięłam do ręki ulotke odrazu z niedowierzeniem patrzyłam na nią conajmniej pare minut. Pisało tam, że nasze stroje i maski mają o tyle nas zasłaniać, żeby nikt nie mógl zauwazyc kim jestesmy. Takze dostaniemy numerek, który bedziemy musieli sobie przypiąć. Na koncu balu zostaną wylosowanych dziesięć numerków, czyli pięć par, którzy zatańczą ostatni taniec szansy. Miał on polegać na bliższym poznaniu się, ale widziąc jak sie wyglada. Może wyjsc z tego przyjazn albo milosc. Mocno polecieli z balem. Wszyscy chyba maja nadzieje ze akurat ich numerki zostana wylosowane. Szansa na to jest marna wiedziac ile osob chodzy do tej szkoly. Ja nawet nie mam jeszcze partnera na bal. Dziwne ze na niego przychodzi sie z partnerem a ostatecznie i tak beda losowac numerki kto z kim tanczy. Ciekawe kto wymyślał te zasady. Ktoś chyba za duzo wypił albo po prostu jest idiotą.

Dyrektor zwołał apel w dużej sali. Miał nam do przekazania ważną informacje dotyczącą balu. Czyli dzisiaj cała szkoła tylko bedzie tym żyła.

- Chce wam przedstawić osobę odpowiedzialną za cały bal, pomysły i wykonanie. Będzie on także opiekunem balu, wasz dawny nauczyciel Parker Windson.- gdy dyrektor wypowiedzial te dwie ostatnie slowa zamurowało mnie. Nagle obok niego stanął Parker, a ja z niedowierzeniem spojrzałam na niego i nasze oczy się spotkaly.

- Mam nadzieję, że każdy z was bedzie mial szanse na ostatni taniec z osoba ktora się pragnie go miec. Bal ma poznac wasze wnetrza, a maski pozwolic zapomniec o codziennych myśleniu tylko i wyłącznie o wyglądzie. Widzimy się w najbliższy piątek. Dziękuje.- nie spuścił ani razu wzroku z mojego.

Czułam znów dreszcze, a zarazem złość. Przecież miał skończyc z pracą w szkole juz. Bede znow dziwnie sie czuc patrzac na niego i udajac ze jestem tylko zwykla uczennica a on zwyklym nauczycielem, wychowawcą czy uczniem. Co znaczyla jego wypowiedz i czemu czulam ze mowi to prosto do mnie, a nie do całej szkoly mimo ze to byl apel.

Zauwazyłam, że Parker stoi obok swojego auta oddalonego troche od szkoły. Odrazu podeszłam do niego.

- Co ty wyprawiasz? Znów sie bawisz w opiekuna?- spojrzałam na niego z irytacją.

- Nie cieszysz się, że spędzimy wiecej czasu razem? Może jednak wolisz z kims innym dzielic tą chwile?- odpalił papierosa.

- Przecież musze udawac ze nic pomiedzy nami nie ma!- krzykłam chyba za głosno bo podszedl blizej.

- Nic nie musisz, nie jestem juz nauczycielem i nie naleze pod nią.- wytłumaczył spokojnym głosem, a ja tylko poczułam dym papierosa lecący w moją strone.

-  W takim razie co proponujesz?- z ciekawoscia spojrzałam w jego oczy na co on jeszcze bardziej się przyblizył.

- Pójdź ze mną na bal.- stanowczo powiedział i dodał- nie chce żeby to był ktos inny.

- Nawet jeśi to co jesli wylosują mi inną osobe do tanca, nawet nie przemyślałes swoich pomysłow.- uśmiechnelam się myslac ze wygralam jednak on mial odpowiedz na wszystko.

- Nie wylosują cie, bo ja za to odpowiadam.- zgasił papierosa i skierował się do auta.- chodź odwioze cie. - dodał i wsiadłam do jego samochodu bo i tak nie mialam sily sie z nim klocic.

Przez chwilę w samochodzie panowała cisza, a potem nagle dopytał.

- Więc zgadzasz sie?- mocniej zacisnal dlonie na swojej kierownicy tak jakby stresowal sie tym co mu odpowiem.

- A mam jakiś wybór?- spojrzałam na chłopaka, a ten zrobil usmieszkiem bo wiedzial ze już wygrał.

Poszliśmy do swoich mieszkan, a ja wkoncu moglam polozyc sie na swojej miekkiej kanapie. Olałam 10 nieodebranych wiadomosci od Carli i Liama. Luke też coś do mnie pisał, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam choć na chwile zapomniec o problemach, kłótniach i innych rzeczach. Takze o tych chwilach spedzonych z Parkerem, nie wiem czemu, ale czułam ze to nie jest dobre. Mimo tego wszystkiego i tak mnie do niego ciągnie. Jest jak mój ulubiony serial, od którego nie moge oderwac wzroku.

Gdy robiłam sobie już kolacje usłyszałam dźwięk powiadomienia telefonu. Już myslalam, że to kolejne wiadomosci od nich, ale zdziwilo mnie, że to od chłopaka poznanego rano.

OD WILLA:
Hej, chciałem ci podziękowac za lizaka dla siostry i zabrać cie do parku rozrywki. Co ty na to?

DO WILLA:
Jasne, kiedy?

OD WILLA:
Dzisiaj za godzinę. Dasz radę?

DO WILLA:
Oczywiście, widzimy się za godzinę.

Ucieszona zaczęłam szykowac się do wyjścia. Wkońcu robiłam coś z chlopakiem o imieniu innym niż Parker.

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now