21. „Pije ten kto..."

710 13 1
                                    

Obudziłam się, ale obok nie widziałam Parkera. Byłam wtulona tylko w tors Brandona. Wygląda na to, że on w ogóle tu nie spał, ale czemu? Gdzie w takim razie spał? Momentalnie zerwałam się z namiotu i wyszłam na świeże powietrze. Czułam potrzebę przytulenia się do niego, wiedzy, że wszystko jest w porządku i wyjaśnien czemu nie spał ze mną. W sensie z nami...

Chodziłam w kółko szukając go, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć. Przechodziłam obok jego auta i nagle dostrzegłam osobę lezącą na przednim siedzeniu. Otworzyłam drzwi samochodu i ku moim oczom pojawił się Parker.

- Obudź się! Czemu do cholery tu śpisz!?- szturchłam go za ramie, a ten odrazu sie obudził.

- Spałaś sobie słodko w ramionach Brandona to stwierdziłem, że nie będę wam przeszkadzać w upojnej nocy.- powiedział szorstkim głosem i ponownie zamknął oczy tak, jakby znów miał iść spać.

- Nie śpij! Mówię do ciebie!- cały czas szturchałam go za ramie ten jednak nie reagował. Postanowiłam nadal do niego mówić.

- Nic nie robiliśmy, po prostu nim zdązyłam się zorientować zasnęłam w jego ramionach.- nadal leżał z zamknietymi oczami więc dodałam by go rozbudzić- gdybyś ty tam leżał, przytuliłabym się do ciebie!- krzykłam tak, żeby dotarło do niego.

- Ah tak? Tacy jesteśmy ci obojetni, że mogłabyś z kazdym z nas tak spac?- z podirytowanym głosem wstał z samochodu i pokierował się ku namiotom.

- Nie o to chodzi. Po prostu cie tam nie było, nie rozumiesz.- szłam za jego plecami i wypowiadałam z braki sił te słowa.

- Przecież nie musisz się tłumaczyć, dobrze mi się tam spało.- nawet się do mnie nie obrócił, po prostu był zły.

Zauważyłam wychodzących z namiotu Savane i Dylana, mieli podejrzane uśmiechy na twarzach. Odrazu podeszłam do przyjaciolki.

- Laska! Co tam się działo!? Siedzieliście tam od wieczora do rana! Wątpie ze tyle spaliście.- z ekscytacją popatrzyłam na dziewczynę.

- Spokojnie nic nie robiliśmy.- zapewniła po czym dodała- tak, całowaliśmy się, ale nic poza tym. Bardzo go polubiłam, przesiedzialiśmy tam tyle bo chcielismy zostac sami. Mielismy tyle tematow do rozmow, łączy nas więcej niż myslisz.- mówiła tak, jakby chłopak był jej ideałem zesłanym prosto w jej ręcę.

- Ciesze się kochana, że wkoncu spodobal ci sie ktos inny niż Alex.- gdy wypowiedziałam te słowa, nagle zorientowałam się, że nie potrzebnie o nim wspominam.

- No własnie, jeśli chodzi o niego jest pewiem problem... Gdy Luke ustalił nam spotkanie wtedy na plaży bardzo się polubiliśmy. Pisałam z Alexem przez pare długich wieczorów. Teraz jednak Dylan zawrócił mi w głowie. Alex jest cudowny też, ale... Madison mnie tak denerwuje. Nie chce się wiecznie bawić w kryjowki by mnie z nim nie widziała. To nie ma sensu.

- Racja. Dylan jest o wiele lepszy! I mówię ci to ja twoja przyjaciołka.- po tych słowach przytuliłam ją, a ona zaczęła niewygodny dla mnie temat.

- A jak tam sytuacja z Parkerem? Tak w ogóle jak sie spało z nimi obojga w jednym namiocie? Brandona chyba też do ciebie ciągnie.

- Spokojnie, Savana. Tyle pytań naraz- zaśmiałam się, ale gdy zorientowałam się, że ona mówi naprawde powaznie a ja muszę odpowiedzieć na wszystko o co zapytała szybko usmiech zszedl mi z twarzy.

- Parker jest na mnie zły. Zobaczył jak usnelam w ramionach Brandona. Po prostu mi zasneła nic takiego! Noi ten poszedl spac do samochodu.- z zaskoczenia wbiła mocniej wzrok we mnie.

- Jak to w samochodzie? Pozwoliłaś mu na to? Przecież wiem ze cos miedzy wami jest!- krzykła z przekonaniem.

- Ciszej, bo jeszcze usłyszą. Nie ma nic poza nami oprócz pociągu seksualnego okej?- spojrzałam z nadzieją na przyjaciolke, że skończy ten temat.

- No okej.

Uf.

- Co dzisiaj robimy?- zapytal Dylan z bardzo dobrym humorem. Wiem dlaczego.

- Idziemy się przejść do opuszczonego domu.- powiedział Parker z uśmieszkiem na twarzy.

- Jakiego opuszczonego domu? Ja sie boję takich rzeczy!- krzykła Savana na co odrazu zaregował Dylan. Przytulił ją i słyszałam jak szepnal jej, że wszystko bedzie dobrze. Słodziaki.

- Dobra zakochańce, idziemy.- tą chwile przerwał im czarnowłosy.

Do naszego celu zostało pare minut. Przez chwile szliśmy w totalniej ciszy, ale nagle przerwał ją Brandon podchodząc do mnie.

- Jak się spało? Nie miałem okazji zapytać.- nieśmiale wypowiadał te słowa.

- Ym dobrze.- chciałam odpowiedziec krótko i zwięźle.

- Wziełem alkohol.- nagle odsunal sie odemnie i powiedział to do wszystkich.

- O będziemy pić! To jednak mi się podoba!- krzykła Savana z radością w głosie. Ona uwielbia alkohol. Zresztą ja też.

Wkońcu dotarliśmy do opuszczonego domu. Był naprawde zniszczony. Usiadliśmy na starych deskach i Brandon wyciągnął alkohol z plecaka.

- Co wy na to, żeby zagrać w „ Pije ten kto...", znacie zasady.- zaproponował.

Wszyscy się zgodziliśmy. Wlaliśmy do kieliszków wódkę i zaczynaliśmy zabawę. Pierwsza zaczynała Savana.

- Uprawił seks w miejscu publicznym.- odparła.

Wypili wszyscy oprócz mnie i Dylana. Jednak grzeczne z nas aniołki. Parker popatrzył na mnie wzrokiem takim, jakbym nie dowierzał, tak samo Brandon. Teraz czas na Dylana.

- Robił loda w toalecie.- ojoj czyli jednak nie taki grzeczny Dylanek.

Wypiliśmy wszyscy swój kieliszek. Za każdym razem dolewaliśmy wódki, a nasza zabawa nabierała tempa.

To tylko słowa skarbieWhere stories live. Discover now