16. Zaręczyny?

126 27 5
                                    

Następnego dnia do swojego gabinetu wezwał mnie dziadek. W zasadzie w korytarzu okazało się, że nie tylko mnie, bo też Alberta i Jacoba. Z kolei w gabinecie znaleźliśmy również królową, która wyglądała na zadowoloną. Zupełnie, jakby właśnie coś wygrała, albo miała wygrać za dosłownie chwilę. I właśnie tym spojrzeniem wpatrywała się we mnie. Triumfalnie, zwycięsko.

Instynktownie chwyciłam Jacoba za łokieć, gdy we troje stanęliśmy przed biurkiem. Przy tym poczułam, jak Albert dociska swoje ramię do mojego, drżąc. Widocznie bał się co też takiego wymyśliła jego matka. Jednak mógł czerpać to pocieszenie od kogoś innego, nie ode mnie, która przez to czuła się dziwnie.

Dygnęłam, gdy mężczyźni się pokłonili przed dziadkiem. Cesarz wcale nie pokazywał sobą żadnych emocji. Jedynie krzywił się, gdy królowa przysuwała się bliżej niego, jak gdyby był zgorszony. Zwłaszcza, że wiedział co tym zachowaniem chciała pokazać. Mianowicie to, że miała go po swojej stronie, co nie wyglądało na prawdziwe. Mimo to dziadek jej uległ, skoro wezwał nas i pozwolił jej zostać oraz zachowywać się w ten sposób. Innego wytłumaczenia nie było.

- Królowa zgłosiła do mnie zaistnienie pewnego precedensu – rzucił dziadek z rezygnacją. – Kira.

- Tak, dziadku?

- Zajmujesz się całym pałacem, prawda? Wymień mi swoje obowiązki.

- Zaopatrzenie pałaców w jedzenie, potrzebne artykuły i wszystko co zostało mi zgłoszone. Oprócz tego inspekcja, czy na pewno te artykuły są potrzebne, a także zamawianie tego, co może być przydatne – książki, czy nowe obrazy. W to wchodzi również dbanie o wystrój pałaców, czyli zamawianie dzieł sztuki, czy po prostu towarów luksusowych lub też zmienianie całkowicie wystroju – na moment zmarszczyłam brwi. Musiałam się zastanowić co jeszcze robiłam. – Ach, także zajmowanie się drobnymi sporami, na przykład między kobietami. Zdarza mi się też kierować arystokracją według ich spraw do ciebie lub ojca. Moim obowiązkiem jest także robić główny raport na temat ziem oraz zbierać informacje o plagach, chorobach i tym podobnych rzeczach. Och! Organizowanie przyjęć w pałacu to także moje zadanie.

- Co jeszcze?

- Co jeszcze? – wydęłam wargi, gorączkowo się zastanawiając co pominęłam. Ponieważ głównie zajmowałam się wymienionymi sprawami. – Ach! – uderzyłam się dłonią w udo, wreszcie sobie przypominając. – Do zadań królowej należy również dbanie o relacje dyplomatyczne z innymi królestwami. Dlatego to także jest moje zadanie, jako że królowa sobie z tym nie radziła.

- Tak, masz rację – dziadek machnął ręką, pozwalając sobie na delikatny, rozbawiony uśmiech. – Ale to nie to. Pomyśl, Kira.

Przekrzywiłam głowę, marszcząc brwi. Nie rozumiałam czemu to było takie ważne. Przecież wymieniłam najistotniejsze rzeczy, więc jeśli to nie było to, to już sama nie wiedziałam.

Mój wzrok opadł na królową, która dzielnie utrzymywała minę. Jednak dalej zagryzała wargę zirytowana moją uwagą. Oczywiście, że nie mogła przyjąć tego dobrze. W końcu to niemal cios w jej dumę, bo też pomimo wszystko była córką markiza. Musiała uczyć się zarządzać takimi sprawami, ale temu nie podołała. Raczej wprowadziła niepotrzebny chaos, niż dała radę się tym zająć samodzielnie.

- Zaręczyny – rzucił Jacob, szturchając mnie. – Zajmujesz się również wybieraniem potencjalnych kandydatów do zaręczyn.

- Och! Tak. Moim zadaniem jest również selekcja tego kto nadaje się do wżenienia w rodzinę cesarską.

- Jak mogła się tym zajmować! To powinien być mój obowiązek! – zawołała królowa wskazując mnie. – Zwłaszcza, że ostatnio nie dostałam żadnych propozycji dla Alberta. Dopiero wczoraj dowiedziałam się, że wszystko szło do nie... do księżniczki. A jak miałaby się tym zajmować prawidłowo, skoro sama nie ma ani narzeczonego, ani męża? To absurd! Wystarczy spojrzeć na Jacoba – wskazała mojego brata z uśmiechem na wargach. – On nie ma żony.

Zabiorę wam wszystkoWhere stories live. Discover now