1. Wspomnienie dzieciństwa

164 26 1
                                    

Raz na jakiś czas śnił mi się pewien koszmar. A w zasadzie to przeszłość, którą uznałam za koszmar, inaczej nie dało się tego nazwać. W końcu były to ostatnie dni, gdy mogłam widzieć matkę.

Miałam siedem lat, gdy mama wreszcie wyjaśniła mi, dlaczego ojciec miał dwie żony. Zwłaszcza, że to matkę kochał, a nie tamtą. Musiałam to wiedzieć, szczególnie że tamta konkubina panoszyła się po pałacu i kwestionowała to, co robiła mama. Jej pracę, gust i maniery, chociaż to matka wykonywała wszystkie prace. Konkubina jedynie miała jej asystować, czego nie robiła, ponieważ nic nie umiała. To również mnie irytowało.

Ale właśnie w tamten dzień, gdy miałam siedem lat, matka wreszcie zdecydowała się mi powiedzieć. Jednak najpierw wygoniła z gabinetu sześcioletniego Jacoba, mówiąc że on jest jeszcze na to za mały. Mimo że tak naprawdę to chodziło o to, że intensywnie reagował, gdy mówiono o konkubinie. Nie lubił jej. Wręcz nienawidził za to, jak go traktowała. Mogła mieć sobie syna, jednak dalej pozostawał on młodszy od nas. Poza tym był synem konkubiny, nie królowej. Oprócz tego, dziadek przestał lubić tę kobietę, gdy tylko pokazała swoje prawdziwe kolory.

- Kira – mama mająca te same rude, proste włosy, uśmiechnęła się do mnie. Nie widziałam jej zbyt dokładnie przez wpadające do pokoju słońce. Ale pamiętałam, że była prześliczna. – Pamiętasz, czego się uczyłaś? Że dziadek nie zgodził się na drugą żonę, ani na żadną inną, gdy zmarła mamusia tatusia?

- Tak. Wszyscy obawiali się, że tato umrze, nim zdoła znaleźć sobie żonę. Parę razy nawet pojawiły się ataki! Ale wygrał!

- Tak. Problem w tym, że dziadziuś bał się i dlatego zmusił tatusia do kolejnego małżeństwa. Miałaś wtedy roczek, gdy przyprowadził konkubinę dla taty – matka zgrzytnęła zębami. Również jej nie lubiła. – To była kobieta, która od samego początku spodobała się dziadkowi. Miała być królową. Jednak tata i ja bardzo się kochaliśmy. Wobec czego ona pojawiła się później.

- Ale dziadziuś cię lubi, mamusiu!

- Teraz tak – matka pogłaskała mnie po głowie. – Jednak musisz pamiętać, że tatuś przywiózł mnie z podbitego przez siebie królestwa. Dlatego nie miałam tu żadnej władzy.

Wtedy właśnie mama powiedziała mi o czymś najważniejszym. O tym, o czym nigdy w życiu nie zapomniałam, a co pragnęłam zrobić. Chciałam to zdobyć, by ochronić siebie i Jacoba. A także pozbyć się swojego wroga, używając taktyki, którą zrozumie.

- Kira, jeśli nie masz władzy, czy pomysłu jak ją zdobyć, przegrasz. Zawsze. Życie w pałacu jest bardzo trudne. Możesz tu zginąć jeśli nie będziesz mieć sojuszników, mogących ci pomóc lub cię uratować – mama pokręciła głową, gładząc mnie po ramieniu. – Dlatego na początku polegałam jedynie na tacie, ale wiedziałam też, że nie mogłam robić tego wiecznie. Więc zaczęłam gromadzić wokół siebie ludzi. Z ludźmi zyskiwałam władzę. Mając was również, jednak nigdy nie użyłabym was do zdobycia władzy. Ty i Jacob jesteście moimi skarbami. Więc, żeby was chronić, potrzebowałam ludzi. Sojuszników. Wszędzie – w pałacu i poza nim. Dlatego też udzielałam się charytatywnie. Pospólstwo też jest ważną siłą, której nie wolno lekceważyć. Kiedyś to zrozumiesz. Ale masz jeszcze czas. Nauczę cię wszystkiego co wiem, powoli. Ciebie i Jacoba.

Nim wyszłam, widziałam jeszcze jej uśmiech. Ten silny uśmiech, którym pokonywała swoich wrogów. Bo mama była osobą, która wszystkich mogła pokonać i wygrać z nimi. A przynajmniej tak sądziłam, dopóki nie zachorowała. Parę dni później nie była wstanie się ruszać, ani mówić. Ojciec siedział przy niej praktycznie cały czas, a dziadek wysyłał co dwie godziny swoich ludzi. By sprawdzili co z nią było.

Przy tym Jacob i ja nie mogliśmy przy niej być, jako że nie znali przyczyny choroby. Z tego też powodu mieliśmy się uczyć przy dziadku. Dawał nam zadania, które uznawał za takie nadające się na nasz wiek (a które były aż nazbyt trudne).

Zabiorę wam wszystkoWhere stories live. Discover now