— Błagam, Nieśmiertelny Mistrzu, daj mu życie pełne szczęścia. Aby nigdy więcej nikt nie odebrał mu tego uśmiechu. Żeby nie musiał dłużej patrzeć na śmierć bliskich. I daj mu powód do tego, by tym razem nie odebrał sobie życia.
Lan Wangji złapał gwałtownie za dłonie dziewczynki. Zmusił ją do wstania, tym samym popatrzyła na niego z góry.
— Dziękuję, że przywróciliście go do życia.
— Nie, to nie tak... — Pokręciła głową. Lan Wangji przerwał jej:
— Dziękuję, że daliście mi szansę, aby tym razem zaznać z nim szczęścia. Nie powinienem po tak wielu latach żądać dla siebie szczęścia. Może jestem zachłanny, może nie zasługuję na prostą, codzienną radość z budzenia się przy boku ukochanego, ale nawet jeśli czeka mnie kara za tę zachłanność, nie będę żałował.
Mała Yanli nie wiedziała, co powiedzieć. Deklaracja mężczyzny okazała się piękniejsza od jej jakichkolwiek wyobrażeń. Tym razem już się nie bała, wierząc, że jej brat osiągnie upragnione szczęście.
— Będę cię pilnowała w przyszłości, Nieśmiertelny Mistrzu. Tylko spróbuj skrzywdzić mojego brata! — zagroziła mężczyźnie.
— Nigdy bym nie śmiał.
Wei Wuxian przebiegł obok odpoczywających i wykrzyczał:
— Nie wierz mu!
I ponownie zniknął w trawie. Chwilę potem ominął ich Jiang Cheng, ledwo biegł, jego nogi dawno odmówiły posłuszeństwa, z kolei duma nie pozwalała się poddać i porzucić gonitwy. W końcu zdał sobie sprawę z własnych możliwości. Opadł zmęczony przy małej Yanli i napił się od niej herbaty. Biodra go tak bolały, że miał ochotę wymienić je na nowe, a zapomniał ze sobą zabrać lekarstw przypisanych ze szpitala.
— Znowu mnie zaprowadzi do grobu — fuknął, posyłając Wei Wuxianowi gniewne spojrzenie.
— A kiedy niby wcześniej zaprowadziłem cię do grobu? — oburzył się Wei Wuxian.
Wskoczył pomiędzy pijących herbatkę i ułożył się wychodnie na udach Lan Wangji. Ręce założył za głową, w tej pozycji mógł naprawdę spędzić całe popołudnie — w spokoju, ciszy i wśród rodziny. Zaprosiłby dodatkowo rodziców, żeby poczuli się częścią tej szalonej rodziny, może wtedy wybaczyliby mu wcześniejsze zachowanie.
Jiang Cheng przewrócił oczami. Ten widok był dla niego przesadą, ale zdusił gorzkie słowa w gardle i zajął się herbatą, ku uciesze małej Yanli.
— Cieszę się ze spotkania — Lan Wangji odezwał się jako pierwszy po chwili ciszy. — Aczkolwiek nie przybyliśmy tutaj z Wei Wuxianem tylko dla zabawy. Mam nadzieję, że starszy Wei jest świadomy obecnej sytuacji?
Jiang Cheng przymknął powieki i zanurzył się w zamyśleniu, ponownie rozważając, jak wiele wspólnego mają obecne wydarzenia ze wskrzeszeniem Wei Wuxiana. Znalazł swoją odpowiedź:
— Wszystko.
Wei Wuxian podniósł się do pozycji siedzącej, gotowy wysłuchać kultywacyjnego brata. To "wszystko" dotarło do niego, odciskając się piętnem, które pragnął z siebie zmazać. Jednak nic nie było proste w tym świecie.
— Proszę, opowiedz nam. — Wei Wuxian pochylił czoło przed Jiang Chengiem. — Jestem gotowy.
— Na co niby jesteś gotowy?! — znowu podniósł głos.
— Spokojnie. — Mała Yanli złapała brata za rękę. — Masz słabe serce.
— Moje serce nic do tego nie ma — fuknął. Mała Yanli pociągnęła go za skórę ramienia. Westchnął ciężko i przeszedł do wyjaśnień: — Jak wspomniałem, wybłagaliśmy u króla Demonów, by ponownie przywrócił cię do życia. Niestety musieliśmy spełnić parę warunków. Zebrać rozrzucone fragmenty duszy. Odprawić rytuał. Nie wyznać ci prawdy. Te warunki były proste do spełnienia, ale łączył je wspólny problem: naczynie.
YOU ARE READING
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
Forgetting envies ~ Rozdział 35
Start from the beginning
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)