12.5|Chapter 12

106 7 0
                                    

_________________________________________

The sad truth is that the truth is sad.

- Lemony Snicket
_________________________________________

12.5|Breaking up
_________________________________________

Czuł się jak cień, gdy przemykał pomiędzy uczniami na podwórku. Trochę, jakby był niewidzialny. Szedł powoli, spokojnie, by jak najdłuższy czas spędzić na dworze i jak najkrócej siedzieć w towarzystwie innych na stołówce. Nie to, że ich nie lubił, poprostu odczuwał niczym nieuzasadniony lęk i niechęć do rozmowy. Nawet jeśli chciał to jego zmęczony mózg myślał zbyt wolno, by powiedzieć coś na czas, więc chłopak zrezygnował z prób. Odzywał się tylko zapytany i czując dziwne zakłopotanie, gdy przysłuchiwał się prowadzonym rozmowom, ale w nich nie uczestniczył, zdecydował się puszczać w słuchawkach muzykę lub podcast, by nie wyjść na wścibskiego.
Ten piątek nie był wyjątkiem.
Tristan usiadł na swoim miejscu pomiędzy Bellą a Angelą, ledwo tknął kanapkę, która przyniosła mu siostra, a potem zrobił to co zwykle. Założył słuchawki, puścił cokolwiek co się właśnie nawinęło, oparł się o krzesło i skulił na nim, a później wpatrzył się w stół, jakby stało na nim coś ciekawego. W rzeczywistości nie przywiązywał zbytniej uwagi do słów piosenki, nie myślał o czymś konkretnym tylko siedział, by odciąć się od rzeczywistości.
Dopiero gdy wszyscy przestali mówić i zaczęli ze zdziwieniem wpatrywać się w coś za czarnowłosym, chłopak w końcu się odwrócił.
Sam Jasper Hale, tak jakby nagle przypomniał sobie o istnieniu kogoś takiego jak Tristan, stał nad chłopakiem ze swoim firmowym uśmiechem na ustach, blond włosami i złotymi oczami.
Triss wyciągnął z uszu słuchawkę i zszokowany, ale też zdenerwowany tym co właśnie się działo, popatrzył sceptycznie na blondyna.
- Możemy porozmawiać? - spytał trochę poważniej.
Zdziwiony brunet uniósł brwi do góry. Chciał już zacząć pytać nastolatka, czemu tak nagle sobie o nim przypomniał, ale zdał sobie sprawę z tego, że stali na środku stołówki i w takim wypadku zrobiliby wielką scenę. Już i tak przyciągali uwagę wszystkich uczniów, bo przecież Cullenowie nie zadawali się z kimś z poza ich grona.
W końcu czarnowłosy przytaknął ledwie zauważalnie.
- Obrazicie się jeśli go na chwilę zabiorę? - zwrócił się Jasper do reszty grupy.
Wszyscy zaczęli kiwać głowami, uśmiechać się i zaprzeczać, wciąż wpatrując się w złotowłosego jak w obraz.
- Jasne, że nie - odparła Jessica z na wpół flirciarskim na wpół zdesperowanym uśmiechem.
Hale odwzajemnił uśmiech, po czym złapał nadgarstek Tristana i zaczął prowadzić chłopaka do drzwi wyjściowych.
Brunet wziął ze sobą tylko kurtkę, którą na wyjściu zdołał zgarnąć z krzesła, oraz słuchawki, z których jedna wciąż tkwiła w jego uchu.
Wyszli na podwórko przed budynkiem stołówki, ale ze względu na to, że uczniowie wciąż mogli ich obserwować przez szyby, Jasper prowadził ich wgłąb pawilonu szkoły.
Zatrzymali się dopiero po drugiej stronie budynku, w miejscu gdzie znajdował się tył głównego budynku, gdzie nie było okien, a nikt zarówno z ulicy jak i szkoły nie mógł ich zobaczyć.
Triss wyrwał nadgarstek z uścisku Jaspera, po czym podszedł do ściany i oparł się o nią. Wyjął z uszu słuchawkę, poprawił kaptur i założył ręce na piersi. Był trochę zaniepokojony tą sytuacją, ale głównie był poprostu zdenerwowany zachowaniem blondyna. Z gniewam wpatrywał się w niego.
Jasper wydawał się być, cóż, zakłopotany? Przez chwilę jakby stał nie wiedząc co dokładnie zrobić. Trzymał ręce w kieszeni bluzy i poprostu przypatrywał się Tristanowi z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Hej - zaczął w końcu.
Triss nie mógł powstrzymać sarkastycznego śmiechu, który nagle wyrwał się z jego płuc.
- To teraz nagle się znamy? - rzucił, wymuszając z siebie jak najwięcej jadu.
Blondyn zmarszczył brwi i westchnął cierpieńczo.
- Odpowiedz mi! - warknął brunet, odchodząc od ściny i ścisnął dłonie w pięści. Nie wiedział jakim cudem zdołał się zdenerwować na Jaspera, ale w tamtym momencie w ogóle go to nie obchodziło. Przez ostatni miesiąc cierpiał i czuł, że cokolwiek teraz miało się stać i tak nie zmieni biegu wydarzeń. O czymkolwiek blondyn porozmawia z Trissem i tak skończy się tym samym - przestaną się do siebie odzywać. - Czemu teraz, huh?! Przez cały miesiąc traktowałeś mnie jak powietrze, a teraz jak gdyby nigdy nic witasz się ze mną?!
- Przepraszam, naprawdę, ale to wszystko dla twojego dobra...
Tristan nie mógł się nie zaśmiać ze zdziwienia i niedowierzania.
- A skąd ty, kurwa, wiesz co dla mnie dobre, co!?
Jasper wydawał się zszokowany tymi słowami. Westchnął i przetarł twarz dłońmi, po czym nerwowo przeczesał włosy.
- Uwierz mi, w tym przypadku wiem - wytłumaczył cicho.
- Gówno wiesz, Jasper! Najpierw wmawiasz mi bajeczkę o przyjaźni, a potem ignorujesz, jakbym był nic nie wart. A teraz jeszcze chcesz mi powiedzieć, że to dla mnie?! Żartujesz sobie ze mnie!? - brunet już więcej nie ukrywał swoich emocji. Ból ostatnich tygodni przemienił się we wściekłość, która zmuszała go do wykrzykiwania każdej swojej myśli, bez jakiegokolwiek filtra obraźliwości.
- Myślisz, że to było dla mnie przyjemne? Że dało mi jakąś satysfakcję? - spytał zirytowany blondyn, idąc krok w stronę Trissa.
- Gdyby nie było, to byś mnie nie ignorował i dotrzymał słowa!
- To nie takie proste, jak się wydaje!
- Oj naprawdę? - sarknął z udawanym zdziwieniem. - Mówienie komuś głupiego "hej" jest zbyt trudne dla ciebie? - miał już dość tej rozmowy. Poprawił kaptur i zaczął kierować się z powrotem do stołówki. - Mam cię dość - rzucił nie odchodne, wciąż wściekły z powodu tej sytuacji. - Zachowujesz się jakbyś mógł decydować o życiu innych, ale prawda jest taka, że jesteś zwykłym hipokrytą!
Nie zdążył zrobić nawet trzech kroków, gdy coś pociągnęło go z powrotem na dawne miejsce. Uderzył plecami o ścianę.
Palce Hale'a były zaciśnięte na jego nadgarstu, a sam chłopak stał pół metra przez nim i dyszał ciężko. Jego przystojna twarz była wykrzywiona wyrazem zirytowania i desperacji, a jego ciemne oczy lśniły czymś dziwnie dominującym, tak jakby Jasper nie zamierzał słuchać żadnego sprzeciwu, oraz bólem, które zadały mu słowa Trissa.
Wtedy właśnie Tristan zdał sobie sprawę z tego co przed sekundą powiedział. Poczuł odrazę do samego siebie oraz żal z powodu tych słów.
- Prze-przepraszam... - wyjąkał cicho, gorączkowo taksując twarz blondyna przerażonym wzrokiem. - Przepraszam... To nie... Ja nie... Jasper... Wcale tak nie myślę...
- Nie musisz kłamać - stwierdził złotowłosy. Zcisnął mocniej nadgarstek chłopaka i przesunął go bliżej do ściany, a potem ułożył drugą dłoń na cegłach tak, że Triss nie miał jak uciec.
Skrzywił się, gdy pomimo koszulki i ochraniaczy, pod wpływem uścisku blondyna, jego skóra zaczęła nieprzyjemnie piec. Ale mimo tego uczucia nic nie powiedział.
- Dalej, Tristan - zażądał Jasper upiornym szeptem. - Powiedz mi co o mnie myślisz.
Czarnowłosy zamknął oczy. Czuł obiegające go dreszcze, kołatanie swojego serca, nierówny oddech, zimno ściany oraz lodowaty uścisk dłoni na swoim ciele. Nienawidził każdego drżenia obawy, jakie targało jego duszą. Najchętniej wsiąknąłby w tę ścianę i został w niej na zawsze.
Ręka blondyna mocniej zcisnęła jego nadgarstek, a sam chłopak zrobił kolejny krok do przodu, zmuszając Trissa do przywarcia do zimnych cegieł.
Brunet czuł oddech Hale'a na swojej twarzy. Uchylił powieki, żeby spojrzeć w pełne determinacji, pewności siebie i upiornego szaleństwa oczy nastolatka.
- Jasper - szepnął drżącym głosem, kuląc się na swoim miejscu. Wyciągnął wolną dłoń do przodu i położył ją na ramieniu chłopaka, nieudolnie próbując odsunąć go od siebie. Czuł, że świat zamyka się wokół niego, jakby siedział w klatce. Skrzywił się, powoli zsuwając rękę po ramieniu Hale'a, by zabrać ją od siebie. - Jasper, proszę, przestań. To boli...
Złotowłosy sapnął i z grymasem żalu puścił nadgarstek chłopaka, ale się nie odsunął.
- Nie zrobiłeś tego, o co cię prosiłem - zauważył sztywno.
- Przerażasz mnie - wydukał Triss, spuszczając wzrok.
Dopiero po tych słowach Jasper zrobił niewielki krok w tył, wciąż zostając w zadziwiająco bliskiej odległości od młodego Swana.
- Mówiłem - stwierdził. - Boisz się mnie, a ja nie chcę patrzeć na to z bliska. To dla twojego bezpieczeństwa.
- Gdybyś mnie nie ignorował, nie stali byśmy tu - zauważył szeptem Tristan. - gdybyś mnie nie ignorował, nie miał bym powodu, żeby się ciebie bać... - owinął ramiona wokół swojej talii i spojrzał na krańce swoich butów. Czuł się jak idiota i naiwniak. - Może nie powinienem był ci wierzyć, wtedy na wycieczce, ale miło było mieć nadzieję, że komuś naprawę na mnie zależy...
Blondyn westchnął przeciągle i oderwał dłonie od ściany. Przez dłuższą chwilę uważnie obserwował Tristana, który co jakiś czas podnosił na niego wzrok, ale nie odzywał się.
- Sprawiasz, że to wszystko jest sto razy trudniejsze - przyznał Jasper, wzdychając ciężko. Powoli wyciągnął dłoń i złapał nią podbródek Trissa tak, że teraz mogli patrzeć sobie w oczy. Przez jakiś czas złotowłosy przyglądał się chłopakowi. - Nie kłamałem. Naprawdę cie lubię. I zależy mi na tobie. Bardzo. Martwię się, ale ze mną będzie ci gorzej.
- Nie wiesz tego, Jasper.
- Mówiłem już. Wiem, że nie jestem dla ciebie dobrym towarzystwem.
- To chyba ja powinienem o tym decydować. Nie sądzisz?
Hale uśmiechnął się baldo.
- Nie w tym przypadku...
- Więc w którym? - spytał z kolejną falą irytacji. - To moje życie i nawet jeśli twierdzisz, że masz na mnie zły wpływ, w co wątpię, ale nawet jeśli, to mogę zdecydować, że właśnie w ten sposób chce swoje życie zniszczyć.
- Uwierz mi, przyjaźń z tobą to jedyna rzecz, której w tym momencie pragnę, ale nie mogę tego zrobić.
- Skoro chcesz, to możesz - stwierdził sztywno. Łzy napłynęły mu do oczu. - Jeśli nie chcesz to mi to powiedz. Zrozumiem.
- Chcę, ale nie mogę.
Tristan złapał przedramiona blondyna i stanął dokładnie na przeciw niego tak, by dzielił ich niewielki dystans. Czuł na twarzy chłodne dłonie Jaspera. Chciał zatrzymać chłopaka przy sobie za wszelką cenę.
- Nie musimy spędzać ze sobą każdej wolnej chwili, jeśli tego nie chcesz - rzucił. Jego głos był przesycony desperacją - Ale proszę, nie udawaj że nie istnieje. Głupie przywitanie mi wystarczy. Jasper, proszę, nie ignoruj mnie więcej. To boli.
- Mnie też to boli, Tristan - przyznał blondyn z grymasem smutku na twarzy - Ale perspektywa tylko głupiego "hej" i świadomości, że nic więcej nie mogę zrobić będzie bardziej bolesna. Dla ciebie jak i dla mnie.
- Więc niech to nie będzie tylko przywitanie - wyszeptał. Łzy spłynęły mu po twarzy - przecież... - zaczął znowu, ale przerwał, zobaczywszy minę złotowłosego. Schował w najgłębszy zakątek serca strach, ból i żal i zmusił się do zadania tego ostatniego pytania - Czyli nie chcesz mieć ze mną kontaktu?
Jasper bardzo powoli pokręcił głową.
Tristan poczuł jak świat zawala mu się na głowę. Chciał zacząć płakać, ale przepełniony przeszłymi doświadczeniami wiedział, że nie może pokazać słabości. Wytarł nos rękawem i przytaknął smutno.
- Okej...
- Tristan - zaczął na nowo blondyn, zabierając dłonie z twarzy chłopaka. - Proszę, dbaj o siebie...
Czarnowłosy przytaknął po raz kolejny. Poprawił kurtkę, otarł twarz z wilgoci. czując w sercu pustkę i wyschłą nadzieję, ruszył w stronę stołówki. Nie odwrócił się, nie dbał nawet czy blondyn usłyszy ostanie kierowane do niego słowa.
- Żegnaj, Jasper...
_________________________________________

Jest druga część i nareszcie trochę dramy lol
PS. Czasem poprawiam jakieś rozdziały czy zdjęcia i nie wiem czy widać to w powiadomieniach i w aktualizacjach książki, więc sory

Miłego dzionka i smacznej kawusi :33

-akkizu

Scarred Skins | j.h.Où les histoires vivent. Découvrez maintenant