07|Chapter 7

134 8 1
                                    

_______________________________________

Love makes the shy brave and the brave shy

-c.c.aurel

_______________________________________

07|Złamane kości
_______________________________________

Pikanie.
Głośne pikanie obudziło Tristana.
Nie miał pojęcia gdzie się znajduje, ani jak długo leży w jednej pozycji. Chwilę później usłyszał wokół siebie kroki i głosy. Stukot butów zdawał się głośny, niczym walenie w drzwi. Jego nos wypełnił silny zapach chemikaliów.
Skądś znał ten dziwny smród.
Jego umysł zaczął powoli tańczyć we wspomnieniach, aby znaleźć to właściwe. To które pomoże mu dowiedzieć się gdzie jest.
Otworzył leniwie powieki. Oślepiająco białe światło paliło się centralnie nad jego twarzą. Chciał zakryć oczy dłońmi, ale gdy tylko podniósł rękę do góry, przez całą kończynę przeleciała fala piekącego bólu. Chłopak jęknął przeciągle i wzdrygnął się. Spróbował wstać używając łokci, ale jego głowa była ciężka jak ołów i przyciągnęła go z powrotem na prześcieradło.
Westchnął powoli. Postarał się uspokoić walące serce i przypomnieć sobie jak się tu znalazł.
- Obudziłeś się? - usłyszał Bellę. Jej głos był miękki i pełen troski.
Gardło Tristana było suche, więc tylko warknął w odpowiedzi.
Spojrzał na brunetkę, mrużąc oczy. Dziewczyna siedziała na szpitalnym łóżku, miała trochę rozczochrane włosy i trząsła się z zimna. Poza ogólnym przerażeniem na jej twarzy Tristan nie zauważył żadnych urazów. Odetchnął z ulgą. Dziewczyna wstała i podeszła do łóżka chłopca.
- Co się stało, Issie? - spytał Tristan ochrypłym głosem.
- Tyler stracił kontrolę nad swoim vanem. Przejechałby nas, gdyby nie Edward. Odepchnął furgonetkę, a potem zemdlałeś - wyjaśniła dziewczyna.
Tristan przeczesał palcami włosy.
- Wszystko u ciebie w porządku?
- Chyba tak. A u ciebie?
- Czuję się jakby ktoś chciał mnie przerobić na szutrową drogę - zaśmiał się sucho. - Jak długo byłem nieprzytomny?
- Może godzinę - odpowiedziała dziewczyna z uśmieszkiem na twarzy.
- Czy Charlie zagroził już, że odbierze Tylerowi prawko?
- Nie. Przyjechaliśmy tu jakieś pół godziny temu, nie miał na to wystarczająco dużo czasu.
Triss odetchnęła z ulgą.
- Świetnie - stwierdził, uśmiechając się przez ból. -Byłbym rozczarowany, gdybym się spóźnił na pokaz.
Bella zaśmiała się cicho i usiadła z powrotem na swoje łóżko. Chłopak ponowił, tym razem udaną, próbę podniesienia się z materaca.
Głowa bruneta zaczęła pulsować, ciemne plamki zaczęły rozmazywać mu obraz. Oparł się więc o ścianę za sobą, odchylając głowę do tyłu.
Zaczął się sobie przyglądać.
Jego spodnie były brudne od piasku. Ktoś zdjął z niego kurtkę i bluzę, dlatego chłopak siedział teraz w koszulce na krótki rękaw. Dłonie miał oklejone plastrami, przez które sączyła się krew. Na jednej ręce wciąż miał czarny ochraniacz, drugą natomiast miał odkrytą. Całe jego lewe przedramię było sine, na skórze było widać zaczerwienienie i jasne blizny. Ręka była usztywniona, a na wierzchu dłoni znajdował się wenflon. Chłopak wzdrygnął się momentalnie na myśl, że jego blizny są odkryte, a w jego skórze znajduje się igła. Sięgnął dłonią by jak najszybciej wyrwać plastikowy kabel ze swojego ciała.
Bella niemal natychmiast znalazła się przy nim i odciągnęła chłopka od zdejmowania aparatury. Mówiła przy tym coś na temat bezpieczeństwa, ale chłopak wiedział swoje. Gdyby tylko brunetka zobaczyła krew, niamal natychmiast straciłaby przytomność. Z wielką niechęcią i obrzydzeniem chłopak zaprzestał zdejmowania wenflonu, byleby tylko nie narażać kuzynki na kolejne perturbacje.
Bella uśmiechnęła się z wdzięcznością i zaczęła przeszukiwać leżący koło łóżka plecak. Moment później wyjęła z słuchawki i najdelikatniej jak umiała wsadziła jeden kabelek do ucha swojego brata, a drugi założyła sama. Przez urządzenie zaczęła płynąć spokojna muzyka.
- Dzięki.
Rodzeństwo oparło się o zagłówek łóżka. Bella wciąż roztrzęsiona wtuliła się w swojego brata, by uzyskać choć trochę spokoju i ciepła. Czarnowłosy rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swoje kurtki. Znalazł ją dopiero po chwili i zdjąwszy ją z wieszaka, zarzucił materiał na ramiona swojej siostry. Tristan wsłuchiwał się dokładnie w każdą nutę piosenki, starając się wyrzucić ze świadomości obezwładniający ból. Czekali w swoim towarzystwie nie rozmawiając, aż ktoś przyjdzie się nimi zająć.
Parę minut minęło zanim drzwi sali otworzyły się na oścież. Do pomieszczenia wszedł wysoki, młody mężczyzna. Miał bladą cerę, jasne blond włosy zaczesane gładko do tyłu i złote oczy. Był przystojny, miał może 25 lat i był ubrany w lekarski kitel. Był niewiarygodnie podobny do rodzeństwa Cullen.
- Dilf - szepnął Triss Belli do ucha. Dziewczyna zachichotała cicho.
- Słyszałem, że jest tu córka komendanta - powiedział donośnie mężczyzna. Miał delikatny, niski głos i jakby brytyjski akcent. - Jestem doktor Cullen, zajmę się wami. Isabella i Tristan Swan o ile się nie mylę.
- Wystarczy Bella.
Mężczyzna podszedł do łóżka, na którym siedzieli Swanowie. Uśmiechnął się czarująco i popatrzył w stronę Tristana.
- Jak Twoja ręka? Boli?
Czarnowłosy przytaknął ospale. Lekarz przekazał coś, zapewne jakieś instrukcje, stojącej obok pielęgniarce. Kobieta uśmiechnęła się i wstrzyknęła jakąś substancje do kroplówki Tristana. Chłopak nie zdążył nawet zarejestrować nazwy leku, popatrzył się więc wystraszony na dr. Cullena.
- Spokojnie, to morfina. Jak tylko zacznie działać zajmę się twoją ręką.
Czarnowłosy przytaknął i przysłuchiwał się diagnozie, jaką lekarz wystawiał Belli.
Do sali wjechał Tyler. Chłopak miał ranę na łuku brwiowym. Gdy tylko znalazł się na łóżku koło Swanów, zaczął gorliwie przepraszać za cały wypadek. Chwilę później drzwi szpitalnej sali znów się otworzyły i pojawił się w nich przerażony Charlie. Był wciąż ubrany w mundur i miał roztrzepane włosy. Przeszedł szybkim krokiem całe pomieszczenie by stanąć koło dr. Cullena.
- Dzieciaki, wszystko w porządku?
Rodzeństwo przytaknęło. - Co z nimi, Carlisle?
- Bella ma zapewne jedynie lekkie wstrząśnienie mózgu. Może się czuć zdezorientowana przez jakiś czas. Tristan ma prawdopodobnie złamaną rękę, ale to raczej niegroźne. Nie ma się o co martwić, Charlie. Są w dobrych rękach.
Charlie odetchnął z ulgą i odwrócił się zdenerwowany w stronę ciemnoskórego chłopaka.
- Możesz się pożegnać z prawem jazdy - wysyczał policjant, grożąc Tylerowi palcem.
- Daj spokój tato, to nie jego wina.
- Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem!
Zdenerwowany Charlie zaciągnął kurtynę, oddzielając tym samym Tylera od Belli i Tristana.
- Nie wiem co by się stało gdyby nie Edward - wyszeptała Bella.
Dr. Cullen zmrużył oczy. Tristan zaczął się uważnie przypatrywać mężczyźnie. Chłopak miał wrażenie, że te słowa odrobinę przeraziły lekarza.
- Twój dzieciak?
Carlisle przytaknął.
- Znalazł się przy nas tak szybko - kontynuowała Bells. - To było naprawdę niesamowite.
Tristan miał wrażenie, że dr. Cullen się nad czymś zastanawia. Uśmiechnął się jednak po chwili i mruknął jakieś dziwne powiedzonko pod nosem. Podszedł to Tristana i zaczął mu się przyglądać. Wykonał jakieś podstawowe badania i zaczął pisać coś w formularzu.
- Przyjmujesz na stałe jakieś leki? - spytał lekarz.
Tristan popatrzył wymownie na Bellę i Charliego. Zdrową ręka przejechał po bliźnie na szyi.
- Fluoksetynę - wyszeptał cicho.
Dr. Cullen rzucił chłopakowi zdziwione spojrzenie.
- Depresja?
- Między innymi - mruknął zawstydzony brunet.
- Jesteś pod stałą opieką lekarza?
Czarnowłosy potwierdził skinieniem głowy. Chciał uciec od tej rozmowy. Podejrzewał, że w tak małym miasteczku wieści rozniosą się szybko. Ludzie dowiedzą się o jego chorobie w ciągu paru dni i znów uznają go za psychopatę.
Tristan nie tyle wstydził się swoich zaburzeń. Poprostu nie lubił gdy ludzie patrzyli na niego ze współczuciem lub rzucali mu oskarżające spojrzenia. To działo się już w Minneapolis i chłopak nie chciał by się powtórzyło.
- Z tego co widzę, to nic niebezpiecznego się nie stało - zwrócił twarz w stronę Belli. - Będziesz musiała zostać na obserwacji do wieczora, a ciebie - uśmiechnął się do Trissa - zaraz zabierzemy na prześwietlenie i wszystko ustalimy.
_______________________________________

Scarred Skins | j.h.Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu