Rozdział XXIII.

470 48 157
                                    

    Xiao wstał dzisiaj wcześniej, a przynajmniej się starał. Jego budzik zadzwonił o 5, ale gdy ciemnowłosy próbował się obudzić, i tak zasnął. Ostatecznie musiał zjeść śniadanie z Zhongli'm, siedząc w niezręcznej dla niego ciszy.
Nie odezwał się ani do siostry, ani do opiekuna od soboty.

Czekał przed swoim domem na Venti'ego, gdy nagle poczuł klepnięcie na ramieniu. Podniósł głowę, by ujrzeć granatowowłosego; nadal czuł się dziwnie, idąc z kimś do szkoły. Zawsze jeździł autobusem sam, co odpowiadało mu nieco bardziej, niż słuchanie jakiejś osoby, gdy jeszcze być zirytowany po zmuszaniu się do wstania z łóżka.

— Czeeeeeeść, Xiaoś! — przywitał się nastolatek, a złotooki wzdrygnął się delikatnie, słysząc zdrobnienie. Nie lubił ich.

— Um... hej. — odparł cicho, chowając telefon do kieszeni. Od razu ruszył w stronę przystanku.

— Jak tam weekend? Spotykałeś się z kimś? — zapytał Venti, na co turkusowowłosy lekko się skrzywił. Chłopak szedł chwilę w ciszy, czując dyskomfort przez wlepiony w niego wzrok wyższego.

Weekend wcale nie był przyjemny. 'Pokłócił' się z Zhongli'm, nie odzywając się do niego przez resztę soboty i niedzieli. Do Hu Tao przy okazji też, chociaż dziewczynie to chyba nie przeszkadzało... Szczególnie, że była zajęta straszeniem jakiejś Yanfei.

— Nie. — odparł krótko na drugie pytanie Venti'ego. Od długiego czasu nie miał ochoty wysilać się na ciekawsze odpowiedzi.

— Powinieneś też o coś zapytać. Rozmowy z tobą są strasznie niezręczne, prawie w ogóle się nie odzywasz. Przy Aetherze gadałeś więcej, no co jest? — wymamrotał niezbyt zadowolony Venti, lekko pukając w głowę Xiao.

Niższy nastolatek drgnął prawie niezauważalnie na wzmiankę o blondynie. Poczuł ściśnięcie w sercu, którego nie umiał wyjaśnić, a jego humor stał się bardziej ponury.

— Nie wysypiam się ostatnio, sorki... — skłamał, po części jednak mówiąc prawdę. Nie potrafił wystarczająco długo spać od około dwóch miesięcy, to prawda; ale akurat odpowiadać z sensem mu się po prostu nie chciało.

Zresztą, cały stan Xiao delikatnie się pogorszał, a on z powrotem czuł pustkę od owych wspomnianych wcześniej dwóch miesięcy. Ale nie wiedział dlaczego, co w pewnym sensie go irytowało, jak większość rzeczy teraz.

— A, rozumiem... Może potrzebujesz kogoś, obok kogo możesz spać? Albo kogoś, do kogo możesz się przytulić, jak zasypiasz? — powiedział Venti, uśmiechając się szeroko.

— Uh, raczej nie. — wymamrotał. Nie lubił kontaktu fizycznego; był przyzwyczajony tylko do tego z Aetherʼem.

Venti pokiwał głową, nieco zamyślony. Jego twarzy wyglądała też trochę, jakby był... Niezadowolony? Coś takiego, ale Xiao nie umiał rozpoznać uczucia towarzyszącego przyjacielowi.

Chłopak to jednak zignorował, wchodząc z Ventiʼm do autobusu. Podróż nie zajęła nastolatkom długo, jedynie 15 minut.

Gdy oboje wyszli z autobusu, Xiao markotnie spojrzał na budynek. Nudno w nim było... Znaczy, nigdy mu się tu nie podobało, ale ostatnio nie chciało mu się jeszcze bardziej. Wzrok Xiao napotkał niebieskowłosego, ciągnącego za sobą innego chłopaka. Szybko rozpoznał kim są.

— Xiao! Hej! — przywitał się Xingqiu, zatrzymując się ze śnieżnowłosym u boku, przed Xiao i Venti'm. — A... to kto? — zapytał, zerkając ciekawsko na nastolatka z warkoczami.

— Venti. Mój najlepszy przyjaciel. — mruknął ciemnowłosy, przedstawiając niebieskookiego.

Chongyun, który przed momentem wyglądał na załamanego swoim istnieniem, podniósł zaskoczony brwi. Właściwie, Xiao wcale nie dziwił się niechęcią do życia Chongyuna; w końcu był skazany na Xingqiu.

"Our Favorite Song." (Genshin Impact, Xiaother ━ School/Skateboard au).Where stories live. Discover now