Xiao wszedł do budynku za Aetherem i rozglądnął się niepewnie, ściągając buty.
— Jak coś, Paimon i Xiangling już nie ma, więc nie musisz się bać — zachichotał Aether.
Xiao odetchnął cicho pod nosem, czując, jak zalewa go ulga. Paimon naprawdę go przerażała...
— Lumine! Jestem już jak coś! — krzyknął blondyn, układając z dłoni tubę, by lepiej było go słychać.
— Okej! — odkrzyknęła, jak myślał Xiao, blondynka.
Aether odwrócił się w jego stronę, kładąc dłonie na biodrach.
— Doooobra, co teraz robimy? Za niedługo, ee — chłopak odchylił się, by sprawdzić godzinę na zegarze. — Dwudziesta druga?- — wytrzeszczył oczy.Xiao wzruszył ramionami, nie wyglądając na jakiegoś zaskoczonego. W końcu wyszli z biblioteki dosyć późno, a po tym jeszcze wstąpili na chwilę do ciemnowłosego.
— Wyszliśmy, albo raczej pani nas wygoniła, z biblioteki o dwudziestej pierwszej. — mruknął, mrużąc oczy, by obdarzyć Aethera spojrzeniem, mówiącym "jesteś idiotą".
— A — zamilkł na moment, po czym znów wrócił do pierwotnej, nie odchylonej pozycji. — To zjedzmy coś! Wiesz, nauczyłem się robić taką dobrą kawę-
— Latte nie jest dobrą kawą. — przerwał mu Xiao, za co oberwał morderczym spojrzeniem.
— Nauczyłem się robić każdą kawę, więc zrobię ci to twoją karmelową, czy coś... — mruknął. —Ale, ale nauczyłem się też robić dobrą herbatę i ogolem duuuuużo dobrych rzeczy! — podszedł do kuchni, uśmiechając się szeroko.
Xiao odłożył, a raczej rzucił, plecak na krzesło. Podszedł do Aethera, już otwierając usta, by coś powiedzieć.
— O, albo wiem! — Xiao zamknął buzię, gdy tylko blondyn się odezwał. — Zróbmy taką smaczną kolacje i zjedzmy ją sobie... Może na tarasie? Włączymy jakiś film! — zaproponował Aether, planując cały wieczór. Xiao zawsze zastanawiało jak robił to tak szybko - on niczego nigdy nie planował, robił wszystko na spontanie.
— No dobra, ale ty nie wybierasz filmu. Masz słaby gust. — burknął.
— Co? — oburzył się Aether. — Ty masz słaby gust! Oglądasz jakieś, nie wiem, dziwne filmy — skrzyżował ręce na piersi.
— Boisz się horrorów. — kontratakował Xiao.
— Ty też, tylko się nie drzesz — stwierdził Aether, prychając pod nosem ze zwycięskim uśmiechem.
— Nie ja się przytulałem do ręki towarzysza, albo do pluszaka. — wzruszył ramionami, nie mając zamiaru odpuścić. Przecież każdy by stwierdził, że Aether boi się bardziej, niż on!
— Dobra, to oglądniemy horror i tym razem się ani nie wydre, ani nic — postawił Aether, wypinając dumnie pierś.
— Mhm, już to widzę.. — mruknął Xiao, przewracając oczami.
— Ta, ta, nie płacz już. Co chcesz do picia? — zapytał. — Tak, może być kawa, herbata, koktajl, soczek jabłkowy... — zaczął wymieniać Aether z naciskiem na słowo "jabłkowy".
— Pomarańczowy. — poprawił go Xiao, mrużąc oczy, gotowy do bitwy.
— Jabłkowy. — jasnowłosy obrócił się w jego stronę, ponownie krzyżując ręce na piersi.
— Pomarańczowy. Jabłkowy jest taki mdlący, nie dobry i w ogóle. A pomarańczowy jest orzeźwiający, lekko kwaśny i nie przyprawiający o wymioty. — wyprostował się, dumny ze swojego krótkiego wykładu.
YOU ARE READING
"Our Favorite Song." (Genshin Impact, Xiaother ━ School/Skateboard au).
Romancededykuję tą książkę mojej pani od polskiego, M.M., bo powiedziała, żebym jej dedykowała pierwszą napisaną książkę<33 dedykuję też mojej bestibesti soulmate i w ogóle mua mua ━━━━━━━━━ ❝ 💛 ❞ ━━━━━━━━━ Xiao mógł przysiądź, że widział przed sobą b...