Forgetting envies ~ Rozdział 32

Start from the beginning
                                        

— Hm. — Zgodził się kiwnięciem. — Pójdziemy.

— I co? Trzy razy się pokłonimy? — podroczył się z mężczyzną.

— Tak — odpowiedział Lan Wangji, ku wielkiemu zdumieniu Wei Wuxiana.

Otworzył szeroko oczy, mowę mu odjęło. I gdyby nie trąbienie, nadal pogłębiłby się w tej niezręcznej ciszy, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Lan Zhana.

Od strony miasta podjechał stary samochód z przyczepą wypełnioną złomem. Za kierownicą siedział mężczyzna w średnim wieku, o mocno uwydatnionych policzkach przez ciągły uśmiech, którego nie zdejmował nawet w najsmutniejsze dni. Nosił przy sobie szczęśliwą monetę, dzięki której poznał swoją żonę na treningu dla młodych fanów sztuk walki. Miał na sobie prosty strój roboczy, trochę zniszczony przez pracę przy złomie. Kiedy zauważył Wei Wuxiana, zatrąbił. Zatrzymał auto przy samym chłopaku. Wysiadł i rzucił się w ramiona Wei Wuxiana, mówiąc:

— Schudłeś, za bardzo schudłeś.

— Weź tato mnie nie zawstydzaj.

Wei Changze obejrzał się przez ramię w kierunku Lan Wangji. Szaty mężczyzny wprawiły go w zakłopotanie. Spodziewał się wszystkiego po "kochanku" własnego syna, ale nie kultywatora, do tego kogoś o tak wysokiej pozycji w świecie duchowym.

— Czy to szanowny Nieśmiertelny Mistrz? — upewnił się, że nie pomylił postaci.

— Pozdrawiam szanownego ojca.

Lan Wangji schylił głowę przed Wei Changze z szacunkiem, jaki nakazywano oddać według praw i dobrych zwyczajów sekty Lan w trakcie pierwszej wizyty u rodziców przyszłego małżonka.

— Ojca? — wydukał Wei Changze. — Synu, czyś ty postradał zmysły?

— To długa historia, tato, a ty Lan Zhan, przestań z tym ojcem, bo zaraz padnę ze wstydu.

— Lan Zhan — powtórzył zdrobnienie, którego syn użył wobec Nieśmiertelnego Mistrza. — Ty chyba próbujesz kogoś oszukać. Przecież w ciąży nie jesteś...

— Już weź! Jaka ciąża? Przecież jestem facetem. Poza tym to naprawdę długa historia, więc może najpierw wysłuchajcie mnie z mamą. Ech. — Westchnął. — Łatwiej oceniacie niż słuchacie...

— A dziwisz się? Nie odzywasz, nie dajesz znaku życia, rezydencję atakują dzikie trupy, współpracujesz z sektą Lan i nagle wracasz z... kochankiem... To za wiele na moje serce. Jesteś jeszcze młody! Oszukać cię zawsze było łatwo.

Wei Wuxian wskoczył na tylne siedzenia, zapiął pasy i w milczeniu zaczął się przyglądał drodze za oknem. Zachowanie chłopaka sprawiło, że ojca ogarnęły jeszcze większe wątpliwości. Nie widział dziecka od wielu miesięcy, a kiedy w końcu się pojawił, przyniósł wieści, na które nie wiedział, jak zareagować. Obecność Nieśmiertelnego Mistrza w jakimś stopniu przytłoczyła go. Nie na co dzień widziało się człowieka żyjącego od dwóch tysięcy lat, na dodatek deklarującego, że jest w związku z nastoletnim chłopakiem.

— Zapraszam gościa do środka. — Otworzył przed Lan Wangji drzwi. — Nie jest to najwygodniejszy środek transportu, ale...

Lan Wangji przerwał mu ruchem ręki.

— Jestem wielce wdzięczny za ciepłe przyjęcie. Nie oczekuję lepszego traktowania aniżeli zwyczajnej gościnności — wyjaśnił łagodnym tonem, godnym mistrza sekty.

— Nasza rodzina jest przyzwyczajona do szacunku wobec kultywatorów. W innym wypadku ojciec nakazałby zrobić nam tysiąc przysiadów.

— Wei Ying wspominał o tym — przypomniał sobie. Najwidoczniej cała rodzina cierpiała pod surową ręką głowy rodziny, wierzącego w tradycje pozostawione przez przodków.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now