Rozdział 31. Rozkwitający kwiat wiśni

196 23 124
                                    

Ahito rzucił jej się na szyję i ścisnął tak mocno, że Izusu aż zabrakło tchu.

– Udusisz... mnie... – jęknęła, poklepując brata po plecach, ale on najwyraźniej nie miał zamiaru puszczać. Rozluźnił tylko uścisk i wyznał przez łzy:

– Nareszcie... Nareszcie jesteś. – Pociągnął nosem. – Myślałem, że odejdę od zmysłów. Ci przeklęci shinobi nie chcieli nic powiedzieć. Trzymali mnie tu, jak w więzieniu i kazali czekać do ogłoszenia wyroku.

– Przynajmniej miałeś lepsze warunki niż ja – odparła ze śmiechem Izusu, rozglądając się po przedpokoju i zatrzymując wzrok na szerokich schodach prowadzących na piętro.

– Już po wszystkim? Uniewinnili cię? – dopytywał Ahito, powoli wypuszczając ją z objęć. – Powtarzałem im, że nie zrobiłaś nic złego. Cycata mówiła, że wszystko załatwi, ale cholera ją tam wie.

– Cycata? – Izusu zmarszczyła brwi.

– No, ta wasza Hokage.

– Och... błagam, nie nazywaj jej tak publicznie. – Uchiha aż zadrżała. – Spokojnie, wszystko wyjaśnione. Oczyszczono mnie ze wszystkich zarzutów, nawet ze zdrady wioski i współpracy z Akatsuki. Chyba... – Odetchnęła. – Chyba wciąż ciężko mi w to uwierzyć.

– Tak bardzo się cieszę. Nie wyobrażam sobie, abym miał do końca życia odwiedzać cię za kratkami. Prędzej sam bym coś zmajstrował, aby do ciebie dołączyć.

– Jesteś niemożliwy – zaśmiała się Izusu.

– Dobra. – Ahito klasnął w dłonie. – Skoro wszystko już załatwione, nareszcie mogę zrobić to, na co tyle czekałem. – Odwrócił się na pięcie i ruszył do końca korytarza. Skręcił w prawo, najpewniej do salonu, po czym ryknął na cały dom: – Słyszeliście?! Moja siostra jest już wolna, więc wynoście się stąd, ale już! Nie chcę was tu więcej widzieć!

Trójka shinobi ANBU wyszła z pomieszczenia i minęła Izusu bez słowa. Ahito popędził za nimi, zapewne chcąc z hukiem trzasnąć drzwiami, lecz on tylko oparł się o framugę. Prześledził wzrokiem idącą na końcu ciemnowłosą dziewczynę i gdy miała przekroczyć próg, Ahito zagadnął ją półszeptem:

– Ale ty, słoneczko, jak chcesz, możesz kiedyś wrócić. – Puścił jej oczko, nie szczędząc jednego ze swoich urzekających uśmiechów.

To nie mogło się udać. Izusu była niemal pewna, że tak tandetna próba podrywu zostanie – w najlepszym wypadku – kompletnie zignorowana. Jakże się zdziwiła, gdy nieznajoma pochyliła się w stronę Ahito i szepnęła mu coś do ucha. Ten rozpromienił się i odpowiedział:

– W takim razie do zobaczenia.

Drzwi trzasnęły, a uśmieszek nie schodził z twarzy Ahito. Izusu zauważyła jego ukruszony do połowy ząb i musiała przyznać, że ten defekt dodawał mu uroku. Jej brat i bez tego był całkiem przystojny, ale żeby tak bezczelnie wykorzystywać swoją urodę?

Założyła ręce na piersiach, kręcąc z niedowierzaniem głową.

– Widzę, że polubiłeś się z shinobi.

– Co? Ach, nie. Nie cierpię ich – odpowiedział bez przekonania, a na widok rozbawionej miny Izusu, dodał: – Ej, ja tylko wykonuję rozkazy waszej Hokage! Cycata poleciła mi zawierać nowe znajomości, więc... Ach, zresztą nieważne. – Machnął ręką. – Chodź, pokażę ci nasz dom.

Szybko zdjęła buty i podążyła za bratem w głąb mieszkania. Tak jak sądziła – pomieszczenie, z którego wyszli shinobi ANBU, było sporej wielkości salonem połączonym z aneksem kuchennym. Wysoki sufit dodawał przestrzeni, a widok z okna wychodził na kamienną ulicę i spokojne jezioro.

Tropicielka || Izusu UchihaWhere stories live. Discover now