Rozdział 1. Sharingan kontra sharingan

414 40 324
                                    

Trzy lata później.

Wiatr smagał swym dotykiem równo przycięte źdźbła trawy. Zapach wczesnej wiosny unosił się w powietrzu, wywołując uśmiech na twarzy pewnej kobiety.

Obserwowała ona wolno płynące życie mieszkańców Wioski Ukrytej w Liściach. Z dachu budynku administracyjnego była w stanie dostrzec pola treningowe, sztuczne jezioro z drewnianą kładką, zatłoczone uliczki oraz rusztowania nowo powstających domów.

Obcasy jej butów stuknęły o podłoże, gdy odwróciła się w stronę uwiecznionych w kamieniu twarzy byłych przywódców. Wzrokiem odnalazła własną podobiznę. Wyrzeźbione w skale oczy spoglądały w dal niczym w przyszłość, która – w wyobrażeniu Tsunade – nie malowała się w kolorowych barwach.

Wieść o porwaniu Kazekage wydłużyła już i tak niekończącą się listę zmartwień. Piąta przygryzła dolną wargę. Nadchodziły niespokojne czasy. Czuła to w każdym, nerwowo napiętym mięśniu.

Z informacji zdobytych przez Jiraiyę wynikało, że Akatsuki wkrótce stanie się realnym zagrożeniem dla wszystkich nacji, a nie jedynie wymyślną mrzonką. Obawy te potwierdził ostatni raport nadesłany przez Uchiha Izusu. Przez ostatnie lata dziewczyna wspierała organizację, użyczając swoich umiejętności i powoli zdobywając zaufanie wśród członków Brzasku.

Tsunade wiedziała, że rola szpiega balansowała na granicy życia i śmierci. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby zostać zdemaskowanym; jedno nieprzemyślane posunięcie, aby zawieść. Nie każdy potrafił żyć w takiej presji; w szeregach wroga, grając podwójną rolę niczym aktor na przedstawieniu.

Odetchnęła, zastanawiając się, czy dożyje czasów, w których poświęcenie jednostek nie będzie konieczne dla dobra ogółu.

– Czcigodna Hokage!

Usłyszała głos jednego z podwładnych.

Cholera, zawsze muszą mnie znaleźć.

– Co znowu?

Mężczyzna ukłonił się nisko, w dłoni ściskał zapieczętowany zwój. Tsunade zmrużyła oczy. Zwinięta w rulon wiadomość nosiła pieczęć, którą nie sposób pomylić z żadną inną.

Symbol klanu Hatake.

– Drużyna Kakashiego przesyła raport z misji w Sunagakure – wyjaśnił shinobi.

Senju skinęła głową i odebrała przedmiot. Kiedy znów została sama, szybko dobrała się do zawartości. Wzrokiem przewertowała linijka po linijce, nieświadomie marszcząc czoło. Minęło kilka długich minut, zanim oderwała spojrzenie od pergaminu i przeniosła je na skąpaną w słońcu panoramę Wioski Ukrytej w Liściach.

– Sakura odwaliła kawał dobrej roboty przy tej truciźnie – mruknęła pod nosem, czując, jak rozpierała ją duma z poczynań uczennicy. – Trzy lata treningu nie poszły na marne.

Schowała wiadomość w wewnętrznej kieszeni płaszcza i ruszyła do swojego gabinetu. Krocząc długimi korytarzami, napotykała podwładnych, którzy natychmiast kłaniali się na widok Piątej Hokage. Tsunade mijała ich bez słowa. Pogrążona w myślach, analizowała otrzymane informacje od Kakashiego.

Nawet z pomocą szanownej Chiyo mogą nie dać sobie rady.

– Shizune! – Wtargnęła do biura, o mało nie wyłamując drzwi z zawiasów. – Natychmiast sprowadź tu drużynę Guya. Musimy wysłać małe wsparcie.

***

Kakashi pędził przed siebie, zgrabnie przeskakując między drzewami. Jego towarzysze nie pozostawali w tyle. Nawet czcigodna Chiyo, pomimo sędziwego wieku, bez problemu dorównywała im kroku.

Tropicielka || Izusu UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz