Forgetting Envies ~ Rozdział 31 (+18)

Start from the beginning
                                        

— Może razem? — zaproponował czarującym tonem.

Oczy Lan Wangji przybrały dziki, nieznający granic wygląd. Zawarło się w nich nieposkromione pożądanie.

Sięgnął do spodni Wei Wuxiana. Pragnął więcej niż te pieszczoty, po dwóch tysiącach latach czekania, po niespełnionych marzeniach i niezaspokojonych snach, to była dla niego okazja, z której nie zamierzał zrezygnować.

— Lan—gege, mój kochany Lan—gege, co się stało? Czyżbyś wpadł na jakiś pomysł?

— Zamilcz!

Objął mężczyznę wokół szyi i jęknął ponętnie.

— Mój Lan—gege, wielki mistrzu, Hanguan—jun, Hanguan—jun—gege, jesteś taki wielki, niesamowity i jeszcze raz wielki – powiedział to, lustrując męskość Nieśmiertelnego Mistrza. — Nigdy ci nie dorównam.

— Milcz.

— A czemu mam milczeć, kiedy ty działasz? A jeśli powiem „nie"? Oj, Lan Zhan, jesteś niesprawiedliwy, jak mam sobie z tobą poradzić, kiedy tak ze mną postępujesz?

Z sąsiedniego pomieszczenia dobiegł hałas. Spadła jedna z waz rodu Lan, zakupiona przed czterystu laty, stojąca przy łożu, na którym zostawili Wen Ninga.

Upiorny Generał obudził się z zaklęcia. Po ponad dwóch tysiącach lat uwięzienia, zakucia w łańcuchy, w oddaleniu od świata i ludzi, nie rozpoznawał własnego ciała. Każdy krok powodował drżenie. Nie czuł stawianych przez siebie kroków, a jedynie powolny, nieznaczący ruch, przez który zachwiał się i uderzył czołem w wieloletnią wazę. Nie zdążył jej złapać. Roztrzaskała się o podłogę, rozrzucając fragmenty po całym pomieszczeniu.

— Przepraszam – wyszeptał.

Z sąsiedniego pokoju dobiegły do niego głosu – rozpoznał w nich swojego mistrza i Nieśmiertelnego Mistrza. Jeszcze wiele prawd tkwiło zduszonych między jego ustami. Zawodziła go pamięć, ale pozostały drobne fragmenty wspomnień, snów, o których do tej pory nie wspomniał mistrzom.

Rozsunął drzwi na bok bez zastanowienia, nie tracąc cennego czasu, kiedy Xue Yang ukrywał się gdzieś w mieście, realizując kolejne etapy swojego planu.

— Mistrzu...

Wei Wuxian leżał pół nagi, ze spodniami zsuniętymi do kolan, Lan Wangji klęczał nad nim, z rozwiązaną szatą, nagim torsem i wszystkim poniżej pasa. Gdyby Wen Ning potrafiłby się zarumienić, padłby czerwony ze wstydu.

Gwałtownie odwrócił się, zasunął drzwi i dopiero wtedy zasłonił oczy. Nie myliły go.

— Zapomniałem o Wen Niingu... — zdał sobie sprawę Wei Wuxian.

— Hm... — mruknął w odpowiedzi Lan Wangji. — Wybacz – powiedział, choć sam nie cofnął za bardzo ust od sutków Wei Wuxiana.

— No weź ze mnie zejdź, no chyba że chcesz zabawić się przy Upiornym Generale, Lan Zhan? — zaproponował złośliwie, wiedząc, że mężczyzna nie zgodzi się za żadne skarby.

— Bezwstydnik – wyrzucił z siebie Lan Wangji.

— Ja? — Przechylił głowę na bok. — Lepiej spójrz na siebie, najdroższy Mistrzu. To nie ja zacząłem od rozbierania.

— Milcz! — wysyczał po raz kolejny, bez większej reakcji ze strony Wei Wuxiana.

Wen Ning zerwał się nagle. Nie zniósłby dłużej mieszania się w sprawy swojego mistrza, szczególnie prywatne. Miłość potrzebowała prywatności, nie czystości.

— Ja... Wyjdę... — wyszeptał Wen Ning, udając się w stronę wyjścia.

— Nie trzeba – zatrzymał go Lan Wangji.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now