— Może razem? — zaproponował czarującym tonem.
Oczy Lan Wangji przybrały dziki, nieznający granic wygląd. Zawarło się w nich nieposkromione pożądanie.
Sięgnął do spodni Wei Wuxiana. Pragnął więcej niż te pieszczoty, po dwóch tysiącach latach czekania, po niespełnionych marzeniach i niezaspokojonych snach, to była dla niego okazja, z której nie zamierzał zrezygnować.
— Lan—gege, mój kochany Lan—gege, co się stało? Czyżbyś wpadł na jakiś pomysł?
— Zamilcz!
Objął mężczyznę wokół szyi i jęknął ponętnie.
— Mój Lan—gege, wielki mistrzu, Hanguan—jun, Hanguan—jun—gege, jesteś taki wielki, niesamowity i jeszcze raz wielki – powiedział to, lustrując męskość Nieśmiertelnego Mistrza. — Nigdy ci nie dorównam.
— Milcz.
— A czemu mam milczeć, kiedy ty działasz? A jeśli powiem „nie"? Oj, Lan Zhan, jesteś niesprawiedliwy, jak mam sobie z tobą poradzić, kiedy tak ze mną postępujesz?
Z sąsiedniego pomieszczenia dobiegł hałas. Spadła jedna z waz rodu Lan, zakupiona przed czterystu laty, stojąca przy łożu, na którym zostawili Wen Ninga.
Upiorny Generał obudził się z zaklęcia. Po ponad dwóch tysiącach lat uwięzienia, zakucia w łańcuchy, w oddaleniu od świata i ludzi, nie rozpoznawał własnego ciała. Każdy krok powodował drżenie. Nie czuł stawianych przez siebie kroków, a jedynie powolny, nieznaczący ruch, przez który zachwiał się i uderzył czołem w wieloletnią wazę. Nie zdążył jej złapać. Roztrzaskała się o podłogę, rozrzucając fragmenty po całym pomieszczeniu.
— Przepraszam – wyszeptał.
Z sąsiedniego pokoju dobiegły do niego głosu – rozpoznał w nich swojego mistrza i Nieśmiertelnego Mistrza. Jeszcze wiele prawd tkwiło zduszonych między jego ustami. Zawodziła go pamięć, ale pozostały drobne fragmenty wspomnień, snów, o których do tej pory nie wspomniał mistrzom.
Rozsunął drzwi na bok bez zastanowienia, nie tracąc cennego czasu, kiedy Xue Yang ukrywał się gdzieś w mieście, realizując kolejne etapy swojego planu.
— Mistrzu...
Wei Wuxian leżał pół nagi, ze spodniami zsuniętymi do kolan, Lan Wangji klęczał nad nim, z rozwiązaną szatą, nagim torsem i wszystkim poniżej pasa. Gdyby Wen Ning potrafiłby się zarumienić, padłby czerwony ze wstydu.
Gwałtownie odwrócił się, zasunął drzwi i dopiero wtedy zasłonił oczy. Nie myliły go.
— Zapomniałem o Wen Niingu... — zdał sobie sprawę Wei Wuxian.
— Hm... — mruknął w odpowiedzi Lan Wangji. — Wybacz – powiedział, choć sam nie cofnął za bardzo ust od sutków Wei Wuxiana.
— No weź ze mnie zejdź, no chyba że chcesz zabawić się przy Upiornym Generale, Lan Zhan? — zaproponował złośliwie, wiedząc, że mężczyzna nie zgodzi się za żadne skarby.
— Bezwstydnik – wyrzucił z siebie Lan Wangji.
— Ja? — Przechylił głowę na bok. — Lepiej spójrz na siebie, najdroższy Mistrzu. To nie ja zacząłem od rozbierania.
— Milcz! — wysyczał po raz kolejny, bez większej reakcji ze strony Wei Wuxiana.
Wen Ning zerwał się nagle. Nie zniósłby dłużej mieszania się w sprawy swojego mistrza, szczególnie prywatne. Miłość potrzebowała prywatności, nie czystości.
— Ja... Wyjdę... — wyszeptał Wen Ning, udając się w stronę wyjścia.
— Nie trzeba – zatrzymał go Lan Wangji.
YOU ARE READING
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
Forgetting Envies ~ Rozdział 31 (+18)
Start from the beginning
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)