— Eee- musimy schować deski. — wymamrotał, zerkając na Xiao.

Ciemnowłosy kiwnął jedynie głową.
— Twoja mama cię nie powiadomiła, że przyjeżdża? — zapytał.

Aether pokręcił jedynie głową i przeszedł trochę na bok, by jego rodzicielka nie zauważyła ich z deskorolkami. Blondwłosy wyrwał się z myśli, gdy usłyszał głos siostry.

— Ej, chłopaAaAaAaki! — szepnęła. Nastolatkowie spojrzeli w górę, gdzie zauważyli wychylającą się z okna Lumine. — Rzućcie mi tu deski! Tylko nie poobijajcie okna — dodała, ostatnie zdanie wymawiając jednak z niezbyt przyjazną miną.

Xiao poczuł jak zalewa go ulga, widząc siostrę Aether’a, który aż odetchnął. Cóż, nie dziwił mu się. „Podobno” jego ojciec zginął przez jakiś wypadek na deskorolce, a po tym matka bliźniaków zabroniła im nawet na owe przedmioty patrzeć.

— Ty pierwszy. — Aether obrócił się w stronę ciemnowłosego.

— Ty.

— Nie, ty.

— Ty. Ja jestem gościem.

— Goście mają pierwszeństwo.

— Ty.

— TY.

— Nie, ty.

Aether zmrużył niezadowolony oczy i po prostu zaczął grać w papier, kamień, nożyce, a Xiao się do niego najzwyczajniej w świecie dołączył.

— Cholera. Jeszcze raz — burknął Aether, gdy jego nożyce Xiao pokonał kamieniem.

Ciemnowłosy przewrócił oczami i trzepnął chłopaka w tył głowy.
— Ogarnij się i rzuć tą deskę. Lumine czeka. — wskazał wolną ręką na wystającą z okna dziewczynę.

Aether spojrzał niezadowolony w stronę siostry i po długiej chwili rozmyślania, rzucił deskorolką. Pierwsze piętro nie było aż tak wysokie, ale jednak Lumine ledwo złapała przedmiot.

Blondynka zniknęła na moment w oknie, prawdopodobnie chowając deskę i znów wróciła.

Xiao pomodlił się w duchu i bez namysłu rzucił deskorolką, nie chcąc się domyślać co by mu zrobiła Lumine, gdyby trafił w okno.

Na całe szczęście, trafił, nawet lepiej niż Aether. Spojrzał dumnie na przyjaciela, po czym odszedł za nim do drzwi domu.

Xiao wszedł za blondynem do środka, po czym zaczął ściągać buty. Nie było mu to dane dokończyć. W domu rozniósł się donośny, wściekły głos.

— Aether! Gdzie byłeś? — wydarła się nieznajoma złotookiemu kobieta, schodzącą ze schodów.

Aether otworzył nieco szerzej oczy, gwałtownie się obrócił i wypchał Xiao za drzwi, zamykając je z trzaskiem.

Jedyne co ciemnowłosy jeszcze usłyszał to głos Lumine wołający „mamo!”, a później znalazł się przed domem przyjaciela bez jednego buta.

* * *

Xiao wyszedł z domu, kierując się w stronę pola, na którym dobry miesiąc temu tańczyli z Aether’em. Sięgnął po telefon, sprawdzając, czy to na pewno tutaj się umówili i o której.

Gdy dotarł do miejsca, miał wrażenie, że chyba właśnie stał się cud. Aether już tam był. Aether - był - na - miejscu - o - umówionej - godzinie.

Xiao wytrzeszczył oczy, pozwalając blondynowi do niego podbiec.

— Serio sorki, że cię tak wywaliłem — wydyszał Aether, po czym zaśmiał się nerwowo. — A, i jak coś to mam twojego buta — oznajmił chłopak, wyciągając z plecaka zgubę Xiao.

Złotooki zerknął na niego, unosząc jedną brew.
— Pft, dzięki — wymamrotał, będąc nieco rozbawiony sytuacją.

— Iiii... mama odkryła, że jeździsz na desce? — zapytał ostrożnie Xiao, kierując się u boku blondyna do pseudo-ławeczek z cegieł, które wspólnie ostatnio zrobili. Jednak i tak ostatecznie lądowali na trawie, zawsze.

Aether westchnął ciężko, mrużąc niezadowolony oczy.
— Ta. — mruknął.

— A będziesz jeszcze jeździł? — wymamrotał ciemnowłosy. Dziwnie mi się rozmawiało z Aether’em, gdy ten był w takim humorze. Takim... innym, niż zwykle. Nie przyzwyczaił się do ponurego blondyna.

— Na razie mama skonfiskowała mi deskę, ale coś pokombinuje i wytrzasnę nową, żeby jeździć póki mogę — odpowiedział, ziewając.

Xiao spojrzał przed siebie, a Aether westchnął przeciągle i oparł głowę o swoje podwinięte kolana.

— Kurde... — mruknął blondwłosy, przerywając w miarę przyjemną ciszę.

Xiao zerknął na Aether’a, i jak się spodziewał, w kącikach oczu blondyna zebrały się srebrzyste łezki.

Chłopak westchnął i przyciągnął do siebie bursztynowookiego, obejmując go ramieniem i dając mu oprzeć głowę na swoim ramieniu. Poklepał go po głowie.

— Magicznym cudem wiedziałem, że się popłaczesz. — mruknął, próbując rozluźnić atmosferę.

Aether zaśmiał się nerwowo, ocierając nadgarstkiem oczy.
— Sorki — wymamrotał, utrzymując zakłopotany uśmiech. Położył głowę na ramieniu Xiao, wtulając się nieco w jego bok.

— Nie trzeba przecież. Wiem, że nie lubisz kłótni, więc... — powiedział, wzruszając ramionami tak, by nie „zrzucić” z nich Aether’a. Oparł swoją głowę na głowie przyjaciela. — Możemy tak posiedzieć, fajnie jest — przyznał, uśmiechając się lekko.

Poczuł poruszenie, więc gdy zerknął w stronę Aether’a, blondyn już był w niego patrzony.

— Pff, czy ty się uśmiechasz, bo płacze? — spróbował zażartować.

Xiao wzruszył ramionami.
— Może. — odpowiedział, mrużąc delikatnie oczy i spoglądając wymownie na Aether’a. Jego uśmiech nie znikał, co go lekko niepokoiło. Chociaż może z drugiej strony to dobrze...?

— Pfff... — parsknął Aether, co później przerodziło się w dosyć uroczy śmiech. Otarł łzy, które w małej części pochodziły od śmiechu. Zmrużył oczy i zerknął na Xiao, który w tym momencie po prostu rozwalił tamę i... zaczął się śmiać. Tak po prostu.

Ale to było przyjemne uczucie.

"Our Favorite Song." (Genshin Impact, Xiaother ━ School/Skateboard au).Where stories live. Discover now