Serce dosłownie szaleje mi, chociaż tak naprawdę nie wiem czemu. Przecież nie kocham jej, prawda?
Nagle słyszę dzwonek do drzwi i w głębi duszy skaczę z radości.
- Pójdę otworzyć – mówię szorstko w ich stronę i wstaję z miejsca.
Ruszam do przedpokoju i otwieram drzwi.
-Lily-
Przymykam oczy i odchylam głowę w tył. Pieprzony dzwonek. W sumie to chyba dobrze, że ktoś przyszedł. Nie musiałabym zostać skompromitowana przy tych wszystkich ludziach, gdy Harry wyśmiałby ich pytanie i odpowiedział prostym i oczywistym „nie".
Jak ktoś taki jak on może kochać kogoś takiego jak ja? Śmieje się z samej z siebie i wstaję z podłogi.
Podchodzę do blatu kuchennego i biorę z niego papierowy kubek z jakimś przeźroczystym płynem. Upijam łyk i lekko krzywię się, zdając sobie sprawę, że to czysta wódka.
- Masz – śmieje się Louis i podaje mi karton soku pomarańczowego, który szybko biorę i zapijam obrzydliwy alkohol.
- Dzięki – mamroczę i głęboko wzdycham – Kiedy macie zamiar wynieść się z tego domu?
- Wyganiasz nas? – unosi brew i powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu.
Na pewno wypił dużo, ale ma mocną głowę, bo trzyma się całkiem dobrze.
- Nie, po prostu chcę odpocząć, a w moim domu trwa impreza – wywracam oczami.
- Twoim?
- To znaczy Harrego – poprawiam się i przykładam do ust kubek, żeby uniknąć dalszej konwersacji.
Louis przygląda mi się przez chwilę, więc zmuszona upijam łyk wódki. Zimna ciecz pali mnie w gardle i czuję, że jeśli nie zapiję tego ohydztwa to zwymiotuję.
Siedzę w zamkniętej sypialni od godziny i czekam, aż ta cała impreza się skończy. Po Harrym zaginął ślad i w sumie to chyba dobrze. Wstyd będzie mi teraz spojrzeć mu w oczy, po pytaniu, które dostał wcześniej.
Wzdycham i kładę się na łóżko. Muzyka przestała grać od jakiś 3 minut, więc chyba postanowili zrobić przerwę, albo po prostu zjawiła się policja.
Wstaję i wyciągam z szafy koszulkę Harrego, gdy nagle ktoś puka do pokoju.
- Lily, otwórz – mówi niewyraźnie Harry.
Matko, on jest pijany. Nie chcę widzieć go teraz w tym stanie, więc kładę się do łóżka i udaję, że śpię.
Wali w drzwi przez dobre 20 minut, ale w końcu odpuszcza i mogę w spokoju odpłynąć.
Kiedy się budzę, próbuję przypomnieć sobie wszystko z tej nocy. Zakładam, że Harry wyszedł z domu bo jest niezwykle cicho.
Wstaję i ziewając udaje się do łazienki. Po drodze biorę jeszcze koszulkę Harrego i wchodzę do środka.
Spoglądam w lustro i jedyne co widzę to coś okropnego. Wyglądam koszmarnie. Poszarpane włosy, rozmazany makijaż, sińce pod oczami i napuchnięte usta. Skąd to się do cholery wzięło? No tak, trochę wczoraj wypiłam.
YOU ARE READING
Sex House [book one] || Harry Styles [PL] ✅
FanfictionNigdy nie kochał, nigdy nie był kochany, ale.. pokocha? >