5. Night changes

57.5K 2.2K 272
                                    

Ubrałam się w ciuchy, które przyniosła mi Emma. Byłam jej ogromnie wdzięczna, bo gdyby nie ona, to musiałabym latać w tym kawałku sznurka. Zbiegłam na dół, bo Harry zorganizował spotkanie, na którym musieli być wszyscy.
- Cześć – uśmiechnęła się Emma i przytuliła mnie – chodź bo zaraz się spóźnimy, a tego nie chcemy.
Pokiwałam głową i ruszyłam za nią. Otworzyła te wielkie, przerażające drzwi i wpuściła mnie do środka.
Stanęłam gdzieś z tyłu, nie chciałam się rzucać w oczy i nie chciałam żeby patrzył na mnie po tym, co zrobił mi wczoraj.
- Drogie panie – zaczął i obdarował wszystkich szerokim uśmiechem – dzisiaj o 18 przyjedzie kilka gości. Podobno niektórzy są bardzo wymagający, więc postarajcie się. O 17:30 widzę Was wszystkich w swoich sypialniach, jasne?
Dziewczyny pokiwały głowami, a ja tylko stałam i słuchałam. Czyli ja też dziś zaczynam?
Harry kazał się wszystkim rozejść, więc jak najszybciej uciekłam do salonu.
- Trzymam za Ciebie kciuki Lily – powiedziała Emma i podała mi ciastko, którym chętnie się poczęstowałam.
- A ja za Ciebie – westchnęłam i opadłam na sofę.
Tak bardzo nie chciałam tu być, nie chciałam pracować jako dziwka. Niczym sobie na to nie zasłużyłam.
- Nie musisz, ja nie pracuję tu tak jak inne dziewczyny.
Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia. Myślałam, że ona też jest tutaj prostytutką.
- Po prostu miałam szczęście, że Harry mnie polubił. Zatrudnił mnie jako swoją asystentkę i głownie muszę pomagać takim dziewczynom jak Ty – wyszczerzyła się i sięgnęła po kolejne ciasteczko.
- Jak ja? Czyli takim, które niczym nie zasłużyły sobie na bycie tutaj? Nie zasłużyłam na bycie dziwką i nie mam zamiaru nią być – syknęłam i wstałam od stołu.
Przez ostatnie kilka dni nie wiedziałam co się dzieje. Kim jest Harry, skąd mnie znał, czego ode mnie chce? Dlaczego akurat ja muszę to wszystko znosić?
*
Zbliżała się 16:00. Wszystkie inne dziewczyny już dawno siedziały w swoich pokojach, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Emma kilka razy pukała, ale nie wpuściłam jej. Nie chciałam nikogo widzieć. Miałam trochę czasu, żeby to wszystko przemyśleć i doszłam do wniosku, że natychmiast uciekam. Nie mam przy sobie nic – pieniędzy, ubrań – ale jakoś to przeżyje.
Włożyłam na siebie wiosenną kurteczkę i schowałam telefon do kieszeni.
Wyjrzałam cichutko przez drzwi, aby upewnić się czy nikt nie chodzi po korytarzu. Na całe szczęście było pusto, więc  szybko zeszłam na dół i wybiegłam przez otwarty balkon. Przebiegłam cały ogród i ominęłam ogromny basen. Najtrudniejszym z tego wszystkiego było przeskoczenie przez żywopłot, bo pokaleczyłam całe ciało, a jakby tego było mało to włączyły się alarmy w całym domu, które słyszałam aż stąd. Cholera. Zaczęłam biec jak najszybciej, już nawet nie zwracałam uwagi na to, że krwawię czy, że mogę zemdleć z braku tlenu. Po prostu biegłam. Moje płuca płonęły, więc postanowiłam na chwilę się zatrzymać, jednak gdy zauważyłam kilku facetów biegnących za mną, odrzuciłam tą myśl i biegłam jeszcze szybciej. Zrobię wszystko, żeby tylko stąd uciec.
- Stój! – krzyknął jeden z nich.
Był naprawdę bardzo blisko, ale nie miałam zamiaru się poddawać.
- Jeśli chcesz jeszcze żyć to się zatrzymaj! – o nie, to był Harry.
Bardzo się go bałam, ale nie dawałam za wygraną. Wbiegłam w jakiś ciemny las i ukryłam się za drzewem.
- Gdzie ona jest do kurwy nędzy?! – warknął jeden i zaczął biegać po całym lesie.
Słyszałam ich kroki, byli dość blisko, jednak nie mogli mnie zauważyć. Wstrzymałam oddech, nie chciałam żeby mnie usłyszeli.
-I tak Cię znajdziemy, więc dla własnego dobra wyłaź! – krzyknął Harry i czułam, że był tuż obok mnie.
Nie kontrolowałam siebie i swojego strachu, więc przeraziłam się, gdy z mojego gardła uciekł cichy jęk. Miałam ochotę udusić samą siebie za to co zrobiłam.
- Tu jesteś szmato – warknął i wziął mnie na ręce – Pożałujesz tego, kurwa pożałujesz.
Zaczęłam głośno płakać i wtuliłam się w jego tors. Nie ważne, że się go bałam i że był niebezpieczny. Musiałam się wypłakać, a nikt inny mi nie pozostał.
*
Po wejściu do domu Harry kazał mi iść do pokoju. Zdziwiłam się, że nie uwięził mnie znowu w tej piwnicy i nie zabił.
Oczywiście pamiętałam o tym cholernym spotkaniu o 17:30, więc uczesałam się szybko w wysokiego kucyka i zeszłam na dół. Po drodze natknęłam się na Kelsey, która nie wyglądała dobrze.
- Cześć Kelsey – uśmiechnęłam się – Coś się stało?
- Nie nic – obdarowała mnie najbardziej fałszywym uśmiechem jak kiedykolwiek widziałam i ominęła, wchodząc  do pomieszczenia, zwanego przeze mnie piekłem.
- Wszystkie do sypialni! – krzyknął Harry.
Skąd do cholery miałam wiedzieć gdzie moja sypialnia? Zresztą i tak nie chcę tam iść.
- Harry – szepnęłam podchodząc do niego.
Chłopak spojrzał na mnie, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Gdzie jest.. moja… no wiesz.
- Oh Lily – zaśmiał się – nie bój się, jeszcze przyjdzie na Ciebie czas. Ale nie teraz. Ty wróć do pokoju.
- Mówisz poważnie? – zapytałam zdziwiona.
Byłam pewna, że załatwi mi najgorszego, napalonego skurwysyna, który nie dałby mi spokoju przez całą noc, a on tak po prostu każe mi wracać.
- Tak i lepiej wracaj zanim się rozmyślę.
Uśmiechnęłam się do niego w podzięce i uradowana pobiegłam do pokoju.


huh, Harry jednak ma serce? 

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Where stories live. Discover now