9. Sold

50.2K 2.1K 65
                                    

- To jest Luke i Zayn – mruknął Harry i wskazał na dwóch facetów.
Już nie lubię tego bruneta. Nazwał mnie dziwką, a wcale nią nie jestem.
- Mhm, jestem Lily – wymamrotałam i skuliłam się gdzieś za Harrym.
Jeszcze chwilkę pogadali, ale nie słuchałam ich. Patrzyłam na te wszystkie samochody i ciekawiło mnie po co Harry to robi? Może lubi? Może potrzebuje pieniędzy?
- Idziemy – jego głos wyrwał mnie z zamyśleń, więc gwałtownie kiwnęłam głową i ruszyłam za nim.
Doszliśmy do jakiegoś małego budynku, w którym stało kilku facetów i dziewczyn. Harry kazał mi poczekać, a sam wszedł gdzieś głębiej, do środka. Nie miałam zamiaru stać tam i czekać, aż on łaskawie po mnie przyjdzie. Postanowiłam się trochę rozejrzeć.
Moją uwagę przykuł sportowy samochód – był piękny. Cały czarny z dwoma miętowymi paskami z boku. Widać, że był naprawdę bardzo drogi. Podeszłam do niego bliżej i zerknęłam do środka.
Biała, skórzana tapicerka pięknie komponowała się z resztą.
- Podoba Ci się? – usłyszałam męski głos i poczułam obrzydliwy zapach papierosów.
Odwróciłam się i zauważyłam tego samego faceta, który nazwał mnie wcześniej dziwką. Ugh.
- Taa – mruknęłam – jest piękny.
- To Audi R8 V10. Jest drogi, ale solidny i bardzo szybki. Chcesz się przejechać? – włożył papierosa do ust i zaciągnął się dymem.
Miałam ochotę wyrwać mu tą fajkę z ręki i wyrzucić, ale nie mogłam. Jakaś kultura obowiązywała.
- Nie, dziękuje.
- Zadziora – zaśmiał się i oparł o maskę samochodu.
Przyjrzałam mu się z bliska i zauważyłam kilka tatuaży na jego ramionach. Pasowały mu. Był też bardzo przystojny. Włosy miał niemal czarne z blond pasemkiem, oczy ciemnobrązowe. To był ten sam mężczyzna co wtedy w burdelu. Jak mogłam go nie poznać?
- Też się ścigasz? –zapytałam, aby uniknąć niezręcznej ciszy.
- Czasami – odparł – ale nie dziś.
- A Harry?
- Nie słyszałaś jak wiwatowali na jego przyjazd? – spojrzał na mnie zdziwiony – To oczywiste, że się ściga.
- Nie – westchnęłam, ale przypomniałam sobie jak ludzie krzyczeli „Styles”. Może to on? – Właściwie to tak. Styles?
- To jego nazwisko – wybuchnął śmiechem i wyrzucił fajkę gdzieś pod nogi, a następnie ją przydeptał.
- Nie wiedziałam.
- Nic dziwnego. Harry nigdy nie mówi dziwkom jak ma nazwisko – uśmiechnął się i sięgnął po kolejnego papierosa.
Tego było za wiele. Nie zastanawiałam się długo i po prostu przywaliłam mu z liścia w twarz. On tylko odsunął się trochę do tyłu i złapał za policzek.
- Kurwa, niczego Cię tam nie nauczyli?! – krzyknął i pchnął mnie w tył.
Prawie upadłabym na podłogę, ale ktoś mnie złapał. Harry.
- Czemu ją dotykasz? – warknął i zmierzył wzrokiem bruneta.
- Przyjebała mi z liścia! – bronił się i wskazał na swój czerwony policzek.
Harry spojrzał na mnie ze złością i złapał za ramię.
- Pójdziesz ze mną – syknął i pchnął mnie do przodu.
Ból, który mi sprawiał był okropny. Jestem pewna, że będę miała na ramieniu wielkiego siniaka.
- Luke, zawieź ją do burdelu. Natychmiast – syknął i wręcz wrzucił mnie do jakiegoś auta.
Nie powiem, że nie bolało.
- Przyjedziesz, pójdziesz na górę i wejdziesz do pokoju. Pójdziesz grzecznie spać, a ja jutro się z Tobą rozliczę – powiedział i zatrzasnął mnie w tym cholernym aucie, do którego po chwili wszedł blondyn.
- Jedziemy –zaśmiał się i odwrócił do tyłu, spoglądając na mnie – Bądź grzeczna.
*
Jechaliśmy w ciszy. Nie miałam zamiaru się do niego odzywać, zresztą on do mnie też nie. Wiedziałam jedynie, że ma na imię Luke, bo to był ten sam facet co wtedy. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do burdelu. Luke wysiadł pierwszy i pomógł mi wyjść. No tego to się nie spodziewałam.
- Dzięki – mruknęłam i ruszyłam w stronę drzwi – Poradzę sobie.
Chłopak tylko kiwnął głową i wrócił do auta, a ja na spokojnie weszłam do środka. W salonie nie było nikogo, pewnie wszystkie dziewczyny są teraz w sypialniach. Po cichu wlazłam na górę, jednak po drodze natknęłam się na coś. A może raczej na kogoś?
- Auć – syknęła kobieta i od razu rozpoznałam w tym głosie Emmę.
- Emma? – szepnęłam i zapaliłam światło.
Na całe szczęście to była Emma. Uśmiechnięta od ucha do ucha, ale coś mi tu nie pasowało.
- Co to jest? – zapytałam wskazując na wielkiego siniaka pod jej okiem.
- To nic – odparła – Uderzyłam się.
- Emma nie kłam! – krzyknęłam.
- Cicho – szepnęła i zaprowadziła mnie do mojego pokoju.
Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie z bólem w oczach. Niemalże płakała. Musiałam wiedzieć co się stało.
- Nie mów o tym Harremu, dobrze? Nie możesz mu powiedzieć, że Ci o tym powiedziałam.
Kiwnęłam głową i rozsiadłam się na fotelu.
- Przyjechali tu jacyś mężczyźni. Wyglądali na dość młodych, około 25 lat. Żądali spotkania z Harrym, ale on pojechał na ten wyścig, więc pojawił się Louis i Nick. Podsłuchałam ich rozmowę. Chcieli kupić jakąś dziewczynę od nas.. – przerwała i głęboko westchnęła.
Uśmiechnęłam się do niej, zachęcając do dalszego mówienia.
- Chcieli Kelsey – powiedziała, a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc.
- Jak to Kelsey? Po co? – zapytałam.
- Po prostu chcieli ją mieć tylko i wyłącznie dla siebie. Louis nie zgadzał się na początku, ale Nick chciał dużo pieniędzy. Powiedział, że za 120 tysięcy funtów Kelsey będzie ich. Nie mogłam na to pozwolić, Lily.. Kelsey była taką fajną dziewczyną.
Emma zaczęła cicho szlochać, więc wzięłam ją w swoje ramiona. Słuchając tego przechodziły mnie ciarki. Nie można przecież sprzedać człowieka.
- Poszłam do nich. Powiedziałam, że nie mogą tego zrobić, ale Nick uderzył mnie i kazał wracać do siebie. Nie mogłam nic zdziałać. Zabrali ją.


*o jeju dziękuje za tyle wyświetleń i votes! jesteście wspaniali :)
podoba Wam się ten rozdział? :> * 

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Where stories live. Discover now