35. Good direction

32.9K 1.4K 323
                                    

Harry właśnie może wyjść ze szpitala. Jestem szczęśliwa, że nie musi tu dłużej siedzieć, on pewnie cieszy się jeszcze bardziej.

- Wiesz co myślę? — pyta mnie i otwiera drzwi od auta, abym mogła wsiąść.

Siadam na fotelu i czekam, aż chłopak zajmie swoje miejsce.

- Nie wiem — wzruszam ramionami, gdy jest już na miejscu dla kierowcy.

- Powinnaś ze mną zamieszkać — mówi całkiem poważnie  - Nie puszczę Cię teraz do domu.

- Justin raczej tam nie wróci — mamroczę i spoglądam w okno.

Nie chcę rozmawiać o tym z Harrym. To wszystko w moim życiu dzieje się tak szybko, że nawet nie zdaję sobie sprawy, że jestem w niebezpieczeństwie.

Wszystko jest tak straszne, że aż boje się o tym myśleć.

- Nie mamy pewności — wzdycha i włącza się do ruchu — Wiem tylko tyle, że nie wrócisz tam. Pojedziemy jedynie po Twoje rzeczy, dobrze?

Kiwam głową i więcej się nie odzywam.

*

Po kilku minutach jesteśmy na miejscu. Harry mówi mi, żebym trzymała się blisko niego, na wypadek gdyby Justin znów się pojawił. Wchodzę do mieszkania i idę do swojego pokoju. Z szafy wyjmuję torbę podróżną i pakuję tam wszystkie dość wartościowe rzeczy. Gdy kończę, Harry pojawia się w pokoju i zanosi torbę do samochodu, a ja jeszcze na chwilę schodzę na dół.

W salonie trzymam pieniądze, które miały być na utrzymanie mieszkania, ale jak widać nie przydadzą mi się. Zaglądam do pudełka w kuchni i wyjmuję z niego 400 funtów, które chowam do kieszeni.

- Idziemy? — pyta Harry wchodząc do mieszkania.

Spoglądam ostatni raz na wszystko. Zapracowałam sobie na to, co tutaj się znajduję, a teraz muszę tak po prostu to zostawić. Wzdycham ciężko i odwracam się do Harrego.

- Tak — odpowiadam i ruszamy do auta.

Cała droga mija całkiem w porządku. Męczę Harrego, żeby zawiózł mnie do hotelu, jednak on uparł się, że będę nocować u niego.

- Harry, nie chcę u Ciebie spać — mówię całkiem poważnie i szczerze.

Znamy się krótko, a na dodatek nie wiem o nim wszystkiego. Jedynie to, że potrafi być czasami niebezpieczny i tego właśnie się obawiawiam.

- Nie pytałem Ciebie o zdanie — wywraca oczami i zatrzymuje się przed ogromnym domem.

Obchodzi auto wkoło i otwiera mi drzwi podając dłoń, którą olewam. Prycham pod nosem i wyjmuję z bagażnika torbę.

Harry zdążył już otworzyć drzwi, więc nie mam problemu z wejściem do środka. Stawiam bagaże na panelach i rozglądam się.

- Ładnie — mówię, a on nawet nie odpowiada.

Zerkam na niego i widzę, że sięga dłonią po paczkę papierosów, która leży na stoliku.

Nie podoba mi się, że pali, chociaż wiem, że mu tego nie zabronię. Harry wychodzi na taras i zapala fajkę, a następnie się nią zaciąga.

Wzdycham ciężko i siadam na kanapie. Nawet nie wiem gdzie mam iść. Hotel? Nie stać mnie. Muszę znaleźć coś tańszego.

- Wychodzę — rzuca Harry i staje naprzeciwko mnie — Ale przyjadę po Ciebie o 18.

- Super — prycham i włączam telewizję.

Jak może zostawiać mnie samą w swoim domu?

- Wrócę po Ciebie — schyla się i całuje mnie w czoło — Do zobaczenia, kochanie.

Ugh, co z nim jest? Powtórzę się, ale jest bipolarny. BARDZO.

*

O 17 zaczęłam się przygotowywać, więc spokojnie zdążyłam, zanim Harry wrócił.

To znaczy, myślałam, że to Harry. Ale zamiast niego do domu wszedł Niall.

- Niall? — pytam zdziwiona i nakładam drugiego buta.

- Jestem tylko pomocnikiem — unosi dłonie w górę, a ja się śmieje — Gotowa?

Kiwam głową i wychodzę z domu. Jestem ciekawa co Harry przygotował, skoro musiał zatrudniać „pomocnika". Uśmiecham się pod nosem i wchodzę do auta.


Niall zatrzymuje się w parku, a ja jestem zdziwiona. Co do cholery robimy w parku? Mam na sobie szpilki i sukienkę, więc jeśli chce pobiegać to go zabiję.

- Miłego wieczoru — Niall całuje mnie w policzek i pomaga wyjść z samochodu.

Macham mu na pożegnanie i kieruję się w stronę ławki, na której zauważam małą karteczkę.


Kochanie, kieruj się w stronę górki, na której ostatnio byliśmy. Mam nadzieję, że pamiętasz drogę. Harry x


O Boże — to pierwsze co przychodzi mi na myśl. Jak mam wejść na górkę  w tak wysokich szpilkach. Nie daję za wygraną i idę w tamto miejsce. Zajmuje mi to dokładnie 10 minut, więc mam nadzieję, że Harry nie myśli, że umarłam.

Zdejmuję buty ze stóp i wdrapuję się na samą górę.

- Dobry wieczór — słyszę jego głos i uśmiecham się.

Jednak gdy widzę to co przygotował, serce staje mi w miejscu.

Na trawie leży czerwony koc i koszyk, a wokół świeci się kilka świeczek. Harry ubrany jest w czarny garnitur, a jego włosy jak zwykle prezentują artystyczny nieład.

W moim oku zakręciła się już łza, którą szybko ocieram i podbiegam do Harrego.

- Harry, tu jest pięknie — mówię, a on tylko całuje mnie w czoło.

- Cieszę się, że Ci się podoba.

Siadamy na kocu i w końcu moje nogi mogą odpocząć. Harry wyjmuje z koszyka wino i dwa kieliszki*.

Wlewa odrobinę i podaje mi jeden z nich, za który dziękuję.

- Lily — zaczyna i unosi kieliszek w górę — Wypijmy za nasze szczęście, dobrze? Żeby nikt już nie zepsuł nam tego, co tworzymy. Żebyśmy czuli się szczęśliwi ze sobą.

- Okej — uśmiecham się i stukam kieliszkiem w kieliszek Harrego.

*

Kończymy jeść truskawki i pić wino, gdy nagle Harry wstaje i ciągnie mnie za sobą.

- Lily — mówi i patrzy głęboko w moje oczy — Teraz gdy już wszystko jest dobrze, nie leżę w szpitalu i pokazałem Ci jak bardzo romantyczny mogę być to... czy zostaniesz moją dziewczyną?

Usta same formują mi się w uśmiech, a serce dosłownie mi płonie z radości.

Czy ktoś kiedykolwiek pomyślałby, że zostanę dziewczyną szefa burdelu?

Czy ja pomyślałabym, że zakocham się w tym niebezpiecznym gangsterze?

Życie potrafi zaskakiwać.

- Tak — odpowiadam i patrzę mu w oczy — Z wielką chęcią zostanę Twoją dziewczyną.

Po tych słowach Harry wpija się w moje usta jak nigdy wcześniej. 

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Where stories live. Discover now