What's love Got to Do with it?

81 5 4
                                    


Pod kocem, który Joyce narzuciła na ramiona, znajdowała się warstwa niepoukładanych zdjęć, zakrywających resztę zawartości. Kobieta siadła na krześle, przysuwając się do twarzy męźczyzny i dając mu lekkiego całusa w policzek.

- Naprawdę dziękuję. - odsunęła się od jego chropowatego policzka bardzo powoli, wdychając intensywny zapach wody kolońskiej.

Siedzieli tak blisko siebie, żeby móc jednocześnie oglądać zdjęcia. Głowę Joyce dzieliło parę milimetrów od ramienia Hoppera. Poczuli się dużo naturalniej, tak blisko siebie. Pierwsze było zdjęcie zrobione w Halloween. Mieli wtedy jakieś siedemnaście lat i przebrali się za kapitana Colombo i Joan Hudson.

- Ciotka Darline robiła nam to zdjęcie. Wiesz, że to ona zaraziła Jonatana pasją do fotografii? Był malutki, kiedy trafiła do szpitala przez schizofrenię, ale i tak zdąrzył ją zapamiętać. Dała mu pierwszy aparat. - tembr jej głosu wachał się między wzbierającym uśmiechem, a tęsknym smutkiem.

- Masz jakieś jego zdjęcia?

Joyce wstała i zaczęła grzebać w szafkach. Po chwili znalazła kopertę ze zdjęciami i jakiś album. Hopper z zachwytem przeglądał fotografie.

- Dzieciak ma talent. Świetnie cię uchwycił na tych zdjęciach. - Hopper nie mógł oderwać wzroku od zdjęć, na których Jonatan sfotografował najpierw zamyśloną, potem roześmianą Joyce.

- Jestem z niego taka dumna. Miał tylko jedno marzenie w dziecińswie - zostać profesjonalnym fotografem. Lonnie go wyśmiał, kiedy to usłyszał, ale Jonatan wtedy zaczął robić jeszcze więcej zdjęć. - Joyce wzdrygnęła się wypowiadając imię byłego męża.

- Tak mi przykro, że musiałaś przez to przejść. Nigdy na ciebie nie zasługiwał. - wyszeptał Jim, tonem przepełnionym szczerością.

Po chwili wachania, objął ją ramieniem. Byers przysunęła się do niego jeszcze bliżej, znów czując przyjemny zapach cytrusów, rozmarynu z nutką lawendy.

- Jak dalej będziemy się tak zatrzymywać, przy każdym zdjęciu, to nie zdąrzymy do rana. Nie chciałbyś u nas spać? - wymamrotała kobieta z twarzą przyciśniętą do jego koszuli, chcąc rozluźnić atmosferę.

- Jeśli tego chcesz, nie odmówię. Mogę spać na kanapie.

- Nie ma mowy! Jesteś moim gościem. Będziesz spać w moim łózku, ja się położę u Willa. Może na razie chodźmy do mojej sypialni. Zaraz przyjdzie Jonatan, a Nancy pewnie wejdzie przez okno. Robią tak od jakichś dwóch tygodni. Myślą, że o niczym nie wiem!? Zostawię im tą satysfakcję. - powiedziała z pobłażaniem, przenosząc zdjęcia do sypialni.

Siedli na łóżku przeglądając fotografie pełne młodzieńczych chwil. Nasuwały im się wspomnienia nasycone barwami uczuć, rozsiewające woń błędnych decyzji. Znaleźli jeszcze parę zdjęć w Halloweenowych strojach, zdjęcia z balu na zakończenie szkoły, parę czarnobiałych zdjęć z rodziną Hoppera, mnóstwo zdjęć, gdzie stali razem, śmiejąc się lub rozmawiając.

- Te zdjęcia wziąłem ze sobą na wojnę. - ukrywając wzruszenie, Jim wskazał na kolejne zdjęcia, wykonane przez ciotkę Darline.

Na jednym, jak zwykle, razem się wygłupiali. Na drugim szesnatoletnia Joyce, w starej sukience swojej mamy, pozowała ciotce. Jej oczy, wpatrywały się w przestrzeń z pod wachlarza rzęs, policzki miała zaróżowione i Hopper nie mógł przestać myśleć, o tym jak pięknie wyszła na tym zdjęciu. Jak piękna była. Jak piękna jest. Jednak zamiast jej to wszystko powiedzieć, z jego ust wydobyło się tylko lakoniczne "dobrze wyszłaś".

- Zobacz co znalazłem! Zdjęcia z tej dziwnej wycieczki z twoim ojcem! Pamiętasz? - na samą myśl, cała twarz Jima pokazała, jak zabawne to wspomnienie. - Zabrał mnie, żeby "lepiej poznać przyszłego zięcia".

- Zrozumiał, że nim nie zostaniesz, dopiero na moim ślubie! - zaczęła sobie przypominać Joyce, cała się rozpromieniając. - Pamiętasz waszą męską rozmowę?

- Jasne, że tak! - zrobił krótką przerwę ukrywając roześmianą twarz w dłoni.

Odchrząknął i zaczął naśladować pana Horowitza.

-------
Kiedyś w przeszłości
Kalifornia

- Słuchaj Jim, widzę, że dobrze zajmujesz się moją córką. Jednak... Moim ojcowskim obowiązkiem jest przeprowadzić tę rozmowę. Oboje jesteście jeszcze tacy młodzi i macie mnóstwo czasu, żeby wszystkiego spróbować. Myślę, że się rozumiemy prawda? Nie daruję ci, jeśli ją skrzywdzisz. Wiedz, że za to zapłacisz.- Jim nie dowierzał, że ktoś potrafi zachować niewzruszoną powagę w takiej sytuacji.

Pan Horowitz, był od Hoppera o głowę niższy, jego budowa świadczyła o tym, że nie pokonałby chłopaka, nawet w siłowaniu się na rękę. Jednak patrzył na Jima z zaciętością, którą dziwnie było obserwować u ojca, który widuje swoją córkę tylko cztery razy do roku. Momentalnie zaciętość zamieniła się w niezręczny uśmiech, a ton głosu mężczyzny nabrał ciepła.

- Dobrze czasem pogadać, jak mężczyzna z mężczyzną! Cieszę się, że mamy okazje się lepiej poznać.

-------

Joyce zaczęła trząść się ze śmiechu. Hopper zupełnie zmienił słowa jej ojca, jednak świetnie odwzorował jego sposób mówienia. Tęsknota na chwilę wkradła się do jej serca.

- Później obsesyjnie nas kontrolował. Musiałam mieć z nim sypialnie w hotelu. Kiedy poszliśmy na plaże, oburzył się widząc mnie w dwuczęściowym kostiumie.

- Pamiętam! Zakrył cię ręcznikiem i rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie. Musiałem zaciskać wargi, żeby się nie roześmiać, widząc twoją minę.

- Potem wrzuciłeś mnie do wody w ręczniku, żeby zrobić mu na złość. Byliśmy nieznośni!

Oboje po prostu się śmiali, patrząc na siebie i mając przed oczami, osłabione upływem czasu, wspomnienie.

Rozmawiali tak długo, że w końcu usnęli na jednym łózku, w sypialni Joyce. Kiedy Hopper obudził się wczesnym rankiem, zaskoczony zobaczył obok siebie Joyce. Spała spokojnie, z lekko uchylonymi ustami. Grzywka odsłoniła jej czoło, a niesforne kosmyki zakryły część jej twarzy. Przykrył ją kołdrą i cicho wymsknął się na przedpokój. Za drzwiami natknął się na osobę, która również chciała wyjść niezauważona. Chroniąc się przed niezręczną ciszą, Hopper i Nancy wyszeptali do siebie krótkie powitanie: "Hi chief" " Hi kid".

- Spokojnie, nikomu nie powiem. - wyszeptał mężczyzna.

- Ja też nie... - zasugerowała dziewczyna, z łatwością łącząc przyczyny ze skutkami i patrząc na niego badawczo.

- To nie tak jak myślisz. - próbował sprostować szeryf, szybko jednak się poddając.

Wyszli cicho ramię w ramię. Policjant przepuścił nastolatkę w drzwiach i wychodząc zamknął drzwi. Zostawił pudło z pamiątkami, żeby mieć pretekst do powrotu do domu rodziny Byersów. Rodziny najbliższej jego sercu.

Długość Dźwięku Samotności [Jopper]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz