23. Umów się ze mną.

Start from the beginning
                                    

-Wyglądasz... wow. Pięknie. - lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Dzięki. Spóźnię się. - wymięłam go sprawnie wyrzucając resztę jabłka do kosza.

Chwyciłam za swoje ulubione szpilki i w biegu starałam się sprawnie je ubrać kiedy usłyszałam warkot silnika podjeżdżającego pod dom.

-Kto to? - usłyszałam zaciekawiony głos Alex'a, który wychylił się zza ściany spoglądając na moją twarz.

-William. Mój szef. Opowiadałam Ci o nim. - odpowiedziałam chwytając za mała torebkę, która wisiała na wieszaku.

-Codziennie będzie po Ciebie tak przyjeżdżał? - jego twarz zrobiła się mocno spięta. Zacisnął swoją szczękę uwydatniając jeszcze mocniej kości policzkowe.

-Nie wiem. - wzruszyłam ramionami - Może. Mamy spotkanie z klientem rano i nie było sensu jechać na dwa samochody. - uśmiechnęłam się - Bawcie się dobrze . Ucałuj małego jak wstanie. Do później. - rzuciłam szybko i zniknęłam za drzwiami.

Dzień zapowiadał się pięknie a najlepsze było to, że był to piątek. Jeszcze lepsze to, że w swoim czarnym Porsche czekał na mnie przystojny mężczyzna, który był moim szefem.

-Dzień dobry. - obdarował mnie ciepłym uśmiechem kiedy otworzyłam drzwi, wsiadając do środka. - Mam dla Ciebie kawę. Latte z karmelem. Tak jak lubisz.

-Dzień dobry. - mruknęłam rzucając torebkę na tylne siedzenie a on wręczył mi papierowy kubek, który parzył moją dłoń.

-Gotowa na pierwszą konfrontacje? - sprawnie wycofywał auto na drogę a ja kątem oka zobaczyłam, że z jednego okna intensywnie przyglądał nam się Alex. Nie widziałam jego miny ale najprawdopodobniej była warta wszystkiego.

-Bardziej podekscytowana ale można uznać, że nawet bardzo gotowa. - upiłam łyk kawy, która parzyła przyjemnie mój język.

-Wyglądasz olśniewająco. - jego wzrok jeździł po moim ciele a ja czułam, że zaczynam się rumienić.

-Patrz na drogę. - upomniałam go z delikatnym uśmiechem zgrywając niedostępną choć tak naprawdę moje serce biło z dziwną mocą.

***

-Noelle, musisz wiedzieć, że to bardzo specyficzny klient. - przypomniał raz jeszcze Will, kiedy przekraczaliśmy próg jednej z lepszych restauracji w mieście. - Po prostu się uśmiechaj i nie daj wyprowadzić z równowagi.

-Chyba nie może być aż tak źle. - pocierałam swoje dłonie, które zaczynały drżeć pod wpływem stresu.

Starałam się do niego uśmiechać i udawać, że nic złego się nie dzieje. W końcu dał mi szanse i nie chciałam w żaden sposób go zawieźć. Próbowałam zachowywać się profesjonalnie ale wychodziło mi to conajmniej źle.

Zajęliśmy miejsca przy stoliku, przy którym jeszcze nikogo nie było i chociaż tak naprawdę powinno mi ulżyć stres dawał o sobie znać coraz bardziej.

Obserwowałam wnikliwie wnętrze, które było bardzo gustowne kiedy poczułam ciężar na swoim udzie. Duża dłoń przygniatała moją masując delikatnie moje palce. Dziwny prąd przeszedł przez moje ciało a zdezorientowanie ogarnęło całą głowę.

-Rozluźnij się. - praktycznie szepnął a ja musiałam wziąć głęboki wdech - To tylko spotkanie z niezbyt ogarniętym starszym Panem, który chce zrezygnować z naszej firmy.

-Przypomnij mi, dlaczego nie mogliśmy spotkać się u nas tylko tutaj? - obserwowałam jego twarz na której pojawił się ogromny uśmiech. - Co jeśli mnie o coś zapyta? Pracuje u Was dopiero tydzień. Nie jestem w stanie odpowiadać na jego pytania. Nawet za bardzo nie zagłębiliśmy się w jego sprawę.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now