18. Bo było za późno.

157 8 7
                                    

-Jesteś gotowa? – Aaron stał ze mną ramie w ramie czekając aż wykonam jakikolwiek ruch.

Niestety jedyne na co wtedy znalazłam odwagę to stanie nieruchomo i wpatrywanie się w tak dobrze znajome mi drzwi. Drzwi, którymi wyszłam kilka lat temu obiecując sobie, że zamykam za sobą pewne rozdziały swojego życia. Drzwi przez które nigdy więcej nie przeszłam aż do tego momentu. I wiedziałam, że zostawiłam w tym domu cząstkę siebie, cząstkę swojej historii do której teraz miałam wrócić.

Zastanawiałam się czy gdyby tu była byłoby mi łatwiej. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz na jej wspomnienie i wiedziałam, że tu jest. I chociaż w dalszym ciągu nie wierzyłam czułam to. Czułam, że patrzy na nas i cieszy się, że tu wróciliśmy.

-Tak. – otrząsnęłam się z chwilowego letargu i uśmiechnęłam w stronę przyjaciela.

Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie z kluczem w dłoni. Sprawnie przekręciłam zamek i popchnęłam ciężkie drzwi. Wszystko wydawało się być takie jak dawniej. Takie jak zapamiętałam. Takie jak zostawiłam za sobą cztery lata temu kiedy przeklinałam samą siebie i błagałam o to bym nigdy nie musiała tu wracać.

A teraz jestem tu. Dojrzalsza o wiele błędów. Starsza o kilka lat. Zbyt dumna by próbować wszystko naprawić.

Bo było już za późno. Zbyt długo wpajałam sobie, że nigdy tego nie zrobię. Wiele razy powtarzałam sobie, że nic nie czuje, że tego nie chce, że tak będzie dla nas lepiej aż moje kłamstwa stały się rzeczywistością.

Przekraczając kolejne pomieszczenia domu babci spływała na mnie cała moja historia. Bo to wszystko zaczęło się w tym miejscu. Chociaż prawda była taka, że cała moja przeszłość związana z tym miejscem zaczęła się w głowie Alex'a. Historia, którą teraz tutaj musiałam dokończyć.

-Jutro mają przywieźć Wasze rzeczy. – Aaron szedł krok w krok za mną – Powinniście zatrzymać się dzisiaj u nas.

-Jeżeli to nie problem zaopiekujcie się Rafaelem. Ja chciałabym tu zostać. – odwróciłam się w jego stronę posyłając mu ciepły uśmiech.

-Wiesz, że to żaden problem. W końcu jesteśmy rodziną.

-Muszę tu trochę posprzątać. Może przemaluje te ściany. Co o tym myślisz? – rozejrzałam się po wnętrzu pokoju.

-Możemy zatrudnić kogoś. Nie musisz robić tego sama. – przewrócił oczami.

-Może masz racje. W każdym razie zanim to wszystko doczyszczę miną wieki.

-Pomógłbym Ci ale muszę uciekać do pracy. Wiesz jak jest. Ostatnio brałem dużo wolnego a nadległości same się nie nadrobią. Poradzisz sobie sama? – spojrzał na mnie z troską w oczach a ja czułam się jakbym miała kilka lat.

-Oczywiście. – zaśmiałam się – Idź już.

-Gdybyś czegoś potrzebowała jesteśmy pod telefonem. Przyjadę po Ciebie wieczorem. Zjemy kolację. – cmoknął mnie w czoło i zniknął za drzwiami podczas gdy ja w dalszym ciągu podziwiałam pomieszczenia przyglądając się im jakbym była tu pierwszy raz w życiu.

Przykucnęłam przy czarnej walizce powoli rozsuwając jej zamek. Przekopywałam wnętrze aż w końcu znalazłam swoje ulubione szare dresy. Zrzuciłam z siebie ubrania by po chwili poczuć komfort. Przyjemny materiał otulał moje nogi a zapał w mojej głowie automatycznie wzrósł.

Zaczęłam wyrzucać wszystkie niepotrzebne rzeczy jakie tam były. Wszystkie oprócz pamiątek po niej. Część z nich została na swoim miejscu a drugą ostrożnie spakowałam do pudeł. Wynosiłam worek za workiem na zewnątrz a przestrzeń zaczynała się powiększać.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now