1. Nie pozwalam Ci.

140 12 0
                                    

-Nie pozwalam Ci. – Aaron krążył po moim pokoju kiedy pakowałam swoje rzeczy do torby. – To za duże ryzyko, Noelle. Co jeśli on tam będzie? – zamarłam bo o tym nie pomyślałam ale co miałby robić na pogrzebie mojej babci.

-Sam mi ciągle powtarzałeś, że powinien wiedzieć. – uśmiechnęłam się krzywo. – Odwieziesz mnie na lotnisko? – spuściłam wzrok z jego twarzy i skierowałam się do drzwi wyjściowych.

Alice stała przy drzwiach i czekała na mnie bez słowa. Miałyśmy jechać tam same. Tak bardzo żałowałam, że chłopak nie mógł lecieć z nami. Jego towarzystwo na pewno by mi pomogło to przetrwać.

Całą drogę na lotnisko a nawet kiedy już na nim byłam myślałam o babci. Nie miałam pojęcia jak do tego mogło dojść. Była zdrowa i chociaż nie widziałam jej od kilku miesięcy często rozmawiałyśmy przez telefon. Nie skarżyła się. Nie mówiła nigdy, że coś jej dolega. Miałam do niej żal bo okłamała mnie jak pozostali ale wiedziałam, że zrobiła to dla mojego dobra. Wybaczyłam jej jako jedynej a ona odeszła.

-Prześpij się. – wyrwał mnie głos dziewczyny kiedy usiadłam wygodnie na swoim miejscu. – Mamy długi lot a Ty potrzebujesz chwili odpoczynku.

Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam a po chwili moje ciężkie oczy zaczęły się zamykać. I wtedy po raz pierwszy nie śniłam. Nie widziałam nic. Ciemność spowiła moje myśli.

***

- Jesteś pewna, że chcesz zostać tutaj? – zapytała Alice kiedy stałyśmy przed domem mojej babci. – Możemy zawsze nocować u mnie. – skrzywiła się delikatnie a ja wiedziałam, że to tu zostanę na kilka najbliższych dni. Nie widziałam innego wyjścia.

-Możesz jechać do siebie. – mruknęłam – Chciałabym zostać na chwilę sama. Spotkamy się jutro.

-Nie sądzę, żeby to...

- To bardzo dobry pomysł. – ucięłam – Ty też musisz ode mnie odpocząć. Nic mi się nie stanie przez jedną noc.

-Dobra. – wzięła głośny oddech – Ale masz dzwonić. Z każdą pierdołą. – podsumowała na co się zgodziłam – Przyjadę po Ciebie jutro. Uszykujemy się na ten ciężki dzień.

Nie zważając na jej słowa weszłam do domu, który wyglądał dosłownie tak samo jak ostatnim razem gdy tu byłam.

Zostawiłam swoje rzeczy w starym pokoju, zgasiłam światła i usiadłam przed telewizorem. Akurat leciał jakiś serial ale nie wiedziałam nawet o co w nim chodzi. Moje oczy z każdą chwilą piekły co raz to bardziej. Powstrzymywałam łzy tak długi czas ale w końcu byłam sama. Mogłam popłakać nie pokazując nikomu swojej słabości. Nie chciałam, żeby ktokolwiek ją przede mną znowu wykorzystał.

Nawet nie wiem ile czasu tak siedziałam płacząc w poduszkę swojej babci. Była jedyną osobą, która mi została. Nie zdążyłam jej powiedzieć o dziecku. Chociaż wiedziałam, że cieszyłaby się na nie bardziej niż ja.

-Kto to do cholery. – pomyślałam kiedy w mieszkaniu rozbrzmiał głośny dzwonek do drzwi. Przetarłam swoje mokre oczy drugą ręką je otwierając.

-Noelle? – usłyszałam cichy szept a dopiero po chwili dotarło do mnie do kogo on należał.

-John? – moje oczy otworzyły się szerzej a po chwili znalazłam się w szczerym uścisku swojego kuzyna.

John i ja mieliśmy od zawsze silną relację. Był ode mnie starszy o pięć lat. Byliśmy jak rodzeństwo do czasu kiedy nie zniknął.

Pewnego razu przy wspólnej kolacji świątecznej ogłosił wszystkim, że jest gejem. Ucieszyłam się bo od dawna to wiedziałam. Czekałam razem z nim na moment, w którym ogłosi to i przestanie martwić się o brak akceptacji.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now