17. Ze mną możesz być szczęśliwa.

125 11 4
                                    

Krzątałam się po domu zbierając wszystko co mieliśmy. Nie sądziłam jednak, że przez kilka lat nazbierała nam się tak ogromna ilość rzeczy. Starałam się jak najsprawniej i jak najszybciej spakować wszystko do tekturowych kartonów. Każda z nich miała inną historię, pozostawiała za sobą te miłe jak i te bardziej bolesne wspomnienie.

Czułam się jak w dziwnym trasie kiedy zatrzymywałam się na kilka sekund przy każdej z nich a w mojej głowie jak pełnometrażowy film pojawiały się obrazy. Obracałam w palcach różowe pudełeczko, które skrywało w sobie przepiękny naszyjnik.

- Piękne kobiety powinny nosić piękną biżuterię. - uśmiechnął się do mnie szeroko wyciągając w moją stronę małą prezentową torebkę.

-Evan. - westchnęłam - Miało być bez prezentów. Wiesz, że nie lubię obchodzić swoich urodzin. - starałam się za wszelką cenę ukryć zmieszanie jakie odczuwałam.

-Nie mógłbym Ci nie podarować nic, kiedy chciałbym Ci podarować wszystko. - objął mnie ramionami- Wszystkiego najlepszego, księżniczko.

Wspomnienia uderzały we mnie jak błyskawica a ja nie potrafiłam się od nich odpędzić. Nie rozumiałam sytuacji, która miała miejsce w ostatnich dniach. Zastanawiałam się w którym momencie wszyscy popełniliśmy błąd. Zastanawiałam się w jakim stopniu znałam kogoś z kim spędziłam każdy dzień przez ostatnie lata. Nigdy nie poznałam jego rodziny ale usprawiedliwiałam to tym, że po prostu tego nie chciałam. Nie czułam potrzeby bo między nami nie było nic prócz przyjaźni. Tak myślałam.

Jego znajomi byli specyficzni. W głównej mierze sami faceci w średnim wieku, którzy lubili przepych, drogie alkohole, samochody i młode dziewczyny. Nigdy nie rozważałam tego co ich z nim łączy. Każdy miał prawo do własnych wyborów. Ani przez sekundę nie pomyślałam, że ten wspaniały dojrzały mężczyzna może być choć przez sekundę agresywny.

-Pukałem. - usłyszałam za sobą męski głos - Nad czym się tak zastanawiasz? - dopiero wtedy zorientowałam się, że w dalszym ciągu trzymam tą samą biżuterię a mój wzrok utkwił w czerwonej wstążce zawiązanej w kokardkę.

-Powoli wszystko pakuje. - wzięłam głęboki wdech próbując uwolnić się od swojego umysłu.

-Jesteś pewna, że tego chcesz? Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Aaron usiadł na kanapie odchylając głowę maksymalnie do tyłu.

-Nie. - wzruszyłam ramionami - Nie jestem niczego pewna ale popełniłam w życiu tyle błędów, że nawet jeśli ten będzie kolejnym nic to nie zmieni.

-Ell, nie musisz robić nic wbrew sobie. Kocham Cię i wiesz, że zawsze będę po Twojej stronie. Przeszłaś przez wielkie gówno w swoim życiu i nie chcę, żebyś wdepnęła w kolejne. Rozumiesz? - spojrzał na mnie z troską w oczach - Doskonale wiem, że uczucia do tego dupka Ci nie minęły i boje się, że nie wytrzymasz kiedy będziesz widziała go z inną. Boje się, że to wszystko może się powtórzyć. Cholernie boje się, że to będzie o jeden raz za dużo. Nie chcę, żebyś znowu straciła kontrolę nad swoim życiem. - mówił wolno i wyraźnie a mnie cieszyło to, że nie przebierał w słowach. Był szczery i mówił jasno to co czuje.

-Alex to przeszłość. - wzruszyłam ramionami - Chce być szczęśliwa. Tutaj nie jestem to może tam będę.

-To jeżeli to przeszłość dlaczego podjęłaś decyzję o przeprowadzce jedynie po kilku godzinach od jego propozycji? - chwilę walczyliśmy na spojrzenia a ja w zasadzie nie potrafiłam szczerze odpowiedzieć na to pytanie bo sama nie miałam pojęcia dlaczego to robię.

Tłumaczyłam sobie to tym, że mamy razem dziecko ale prawda była taka, że obiecał się z nim spotykać bez względu na to gdzie będziemy mieszkać. Mój umysł dosyć szybko to wyparł i przerzuciłam odpowiedzialność na Evan'a. Nie codziennie ktoś mnie zastraszał. Ktoś kogo znałam tak długo. I chociaż mówiłam, że się go boje podświadomie czułam, że nigdy by mnie nie skrzywdził. I wierzyłam w to bardzo mocno ale prawda była inna. Chciałam chociaż przez chwilę być blisko niego. Przez moment poczuć to co wtedy. Przez mały ułamek sekundy mieć go tylko i wyłącznie dla siebie. I wiedziałam, że zniszczy mnie to jeszcze mocniej niż dotychczas ale nie chciałam się tym przejmować. Bo byłam tylko samotną osobą potrzebującą odrobiny szczęścia.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now