22. Powodzenia.

107 11 14
                                    

Moim codziennym budzikiem był Rafael, który każdego ranka jak burza wparowywał do mojej sypialni skacząc po mnie jakby to była jego ulubiona rozrywka. Podobało mi się to. Był najlepszym co mnie w życiu spotkało a jego uśmiech potrafił rozświetlić każdy nawet najbardziej pochmurny dzień.

Pierwsze co zobaczyłam to jego jeszcze zaspana piękna twarz a dopiero kiedy zwrócił się w moją stronę do moich uszu doszła znajoma melodia.

-Mamo, mamo... Telefon. - wystawił przed moją twarz grające urządzenie.

Chwyciłam je pospiesznie zastanawiając się jakim cudem go nie usłyszałam. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer i poczułam delikatny stres. Zawsze towarzyszył mi przy rozmowie z kimś kogo nie znałam. Przez sekundę nawet zastanawiałam się czy odebrać ale połączenie zostało przerwane. Jeśli to coś ważnego to ktoś zadzwoni drugi raz. Nie zdążyłam dobrze o tym pomyśleć a wyświetlać rozjaśnił się po raz kolejny.

-Tak, słucham? - rzuciłam niepewnie kiedy przesunęłam palcem po ekranie.

-Witam, z tej strony William Roberts. Czy rozmawiam z Panią Noelle Brown? - męski, poważny ton głosu przebijał moje ucho.

-W czym mogę pomóc? - nie kojarzyłam ani jego imienia ani nazwiska, dlatego zaczęłam się stresować tym co znowu wydarzyło się w moim życiu.

-Kontaktuje się w związku z Pani aplikacją na stanowisko asystentki prezesa w MODERN COPMANY. - te słowa sprawiły, że automatycznie usiadłam - Chciałbym zaprosić Panią na spotkanie, jeżeli jest Pani oczywiście zainteresowana współpracą z nami.

-Tak, jak najbardziej. Jestem trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się tak szybkiej odpowiedzi. - zdałam sobie sprawę z tego, że faktycznie kilka dni temu wysyłałam tam swoją aplikację.

-Chcielibyśmy załatwić tą sprawę jak najszybciej możemy, ponieważ mamy bardzo dużo pracy dlatego spotkania z potencjalnymi kandydatami chcielibyśmy przeprowadzić w dniu dzisiejszym. Czy jest Pani dyspozycyjna dziś po południu? - jego ton głosu w dalszym ciągu był bardzo poważny i służbowy.

-Tak. Nie ma problemu. - wydusiłam z siebie nie wiedząc co tak naprawdę innego miałabym powiedzieć. Wcześniej pracowałam tylko dla Evan'a ale nasza relacja była bardziej przyjacielska niż służbowa. 

-W takim razie bardzo się cieszę. Prześle Pani wszystkie szczegóły spotkania. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do kontaktu. Do zobaczenia. - rzucił i miałam wrażenie, że przez chwilę był jakby przyjemniejszy.

-Bardzo dziękuje. Do zobaczenia. - rzuciłam rozłączając się. Wyskoczyłam jak poparzona z łóżka zrzucając kołdrę na podłogę. Rafael siedział w ciszy i przyglądał się moim poczynaniom.

Zaczęłam kręcić się po pomieszczeniu nie wiedząc od czego mam zacząć. To była moja szansa, której nie mogłam zmarnować. Musiałam wypaść jak najlepiej się dało. Potrzebowałam tej pracy bardziej niż czegokolwiek innego ale kiedy dotarło do mnie, że został miesiąc do powrotu mojego dziecka do szkoły stanęłam jak wryta. Musiałam znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.

Chwyciłam za telefon chcąc zadzwonić do Alex'a aby zajął się małym kiedy nie będzie mnie w domu ale telefon wydał z siebie krótki dźwięk a na ekranie wyświetliła się wiadomość z godziną i miejscem spotkania.

-Świetnie. Mam tylko 4 godziny. - mruknęłam sama do siebie kiedy sygnał łączenia rozbrzmiewał mi w uchu.

-Noelle? Coś się stało? - Alex był wyraźnie zaniepokojony. Zazwyczaj nie dzwoniłam do niego bez konkretnego powodu. Nigdy nie wiedziałam czy akurat jest z nią, czy jest sam. Nawet nie wiedziałam gdzie tak naprawdę obecnie pracował.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now