Forgetting envies ~ Rozdział 24

Start from the beginning
                                        

Ich oczom ukazały się setki artefaktów z przeszłości — poczynając od zagubionego bicza sekty Cheng po śmierci ostatniego z jego mistrzów, a kończąc na śpiewającej drewnianej kukułce, która według legend została obdarowana ukochanemu przez boginię. Wszyscy z przedmiotów dawno uznano za zniszczone, wykreślono je z historii tego świata, tworząc opowieści przekazywana z pokolenia na pokolenia, a teraz wszystkie się odnalazły w ciemnym schowku w zwykłym domu.

— Xue Yang naprawdę postarał się, żeby zdobyć tak pokaźną kolekcję — zażartował sobie Wei Wuxian, choć i jemu nie było do śmiechu.

Jak przez dwa tysiące lat Xue Yang wymykał się sektom? Dlaczego nikt nigdy nie przejrzał jego planów?

Wiele pytań nurtowało dwójkę kultywatorów. Oboje stracili poczucie stabilności gruntu. Wszystko się chwiało, opadały stare mury, ukazując ukryte za nimi brudy. A wszystko za sprawą jednego człowieka...

— Idziemy do drugiego pomieszczenia — zaproponował We Wuxian, wcześniej wychodząc z pokoju i zostawiając w nim samego Lan Wangji wśród wszystkich przedmiotów, które towarzyszyły mu w trakcie dwutysięczno letniej wędrówki.

Nieśmiertelny Mistrz ruszył w przyszłość, nie zapominając o przeszłości, ale i nie zatrzymując się w niej na długo. Rany powoli się goiły, pozostawiając blizny, które choć nadal widniały na ciele, nie sprawiały już takiego bólu.

W obecnej chwili powoli się otwierały. Lan Wangji czuł, jak te zaginione przedmioty wyżerają go od środka. A wszystko przez to, że postanowił tu wejść.

— Dlaczego tu wróciłeś? — wyszeptał, odprowadzając wzrokiem Wei Wuxiana. Cechowała go inna postawa niż ta, którą przybierał, będąc Demonicznym Kultywatorem. Była słabsza, łatwa do obejścia i pokonania. Jeśli pragnął zaznać nowego życia, dlaczego nie wybrał silniejszego ciała?

Nic nie powinno potoczyć się tymi drogami...

Podążył śladem chłopaka, powoli zamykając za sobą drzwi. Na wejście nałożył proste zaklęcie ochronne, które powinno ochronić śmiertelników przed mocą przedmiotów. Dla Xue Yanga było obojętne.

— Założymy się, co znajdziemy w kolejnym pokoju? — przerwał ciszę Wei Wuxian. — Lochy? Stosy ciał? Zamknięty w łańcuchy jakiś wielki przodek? Na co stawiasz?

Lan Wangji milczał.

— Z tobą to nie ma zabawy, Lan Zhan. Zawsze udajesz takiego poważnego, a trzeba się zabawić.

Nadal trwał w ciszy.

Wei Wuxiana przeraziło to obojętne spojrzenie. Udał, że skupia się na kolejnym przejściu, próbując całkowicie wyzwolić się od tego wzroku. Jak na złość przyległo do niego.

— Lan Wangji, czego ode mnie oczekujesz? — nie pamiętał kiedy ostatnio nie użył zdrobnienia. — Czy... Czegoś nie zrobiłem? Albo... Ja już nie wiem, czemu tak na mnie patrzysz. Przecież nic nie jest związane ze mną. Nie tym razem, przynajmniej — dodał ciszej. — Ale, nieważne! Liczy się to, że mam się w miarę dobrze i ktoś inny ponosi odpowiedzialność za złe czyny...

— Demony przeszłości uciekają się z sideł zapomnienia — odezwał się nagle Nieśmiertelny Mistrz. — Nie pozwól, żeby te sidła pochwyciły i ciebie.

— Lan Zhan, co ty? — zaniepokoił się.

Lan Wangji pogładził kciukiem policzek Wei Wuxiana. Pieszczotliwy ruch doprowadził chłopaka do dreszczy. Skąd taka troska? Rozumiał chłód, odosobnienie, ale nie ciepło i bliskość. Znów się zarumienił, jak nastolatka, która przeżyła swoją pierwszą miłość.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now